Hello,

Pierwszy etap zrobiony, reszta może kiedyś. Pzdr, Wojtek

Odwiedzenie tych wszystkich niezwykle ciekawych miejsc prezentowanych w tej skrzynce zajęło nam sporo czasu. Nie da się tego zrobić z marszu, toteż podzieliliśmy to na kilka wypraw. Mocno one zmieniły keszerskie szlaki zaplanowane na ten rok, ale muszę powiedzieć, że było warto. Wiadomo, że każdemu podoba się coś innego. Gdybym miała wybrać te, które mnie oczarowały to wyróżniłbym spośród wszystkich perełek etapy: 4, 7, 14, 13 i mimo zgrzytu z personelem 8. Przyznaję, że ich różnorodność może ucieszyć każde oko. Myślę, że to taki wirtual, który warto polecić. Nawet nie pomyślałam, że przemierzę autkiem i pociągiem tyle zakątków kraju. Wirtuale rzadko otrzymują gwiazdkę, ale tu z przyjemnością ja pozostawię. Dziękuję za wspaniałą przygodę.

Obrazki do tego wpisu:

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

To nie była łatwa podróż i pewnikiem nie za jeden uśmiech. Uśmiech natomiast pojawiał się dość często w ciekawych miejscach i sytuacjach. Zmierzenie się z tym keszem to spore wyzwanie. Robiliśmy to na kilka wyjazdów. Nie zawsze planowanych ale dzięki temu udało się odwiedzić wiele miejsc, które stanowiły białą plamę na naszej keszerskiej mapie. Towarzyszyło tym wyprawom wiele emocji i to głównie pozytywnych. Do niektórych obiektów trudniej się dostać niż do PWPW. Taki okazał się właśnie Etap 5. Etap 8 to walka z bezdusznością jak z Barei. „Nie wpuszczę i co pan mi zrobisz?”. Tu chyba tylko urok osobisty Iwony sprawił, że pozwolono nam zrobić zdjęcie ale bez zwiedzania obiektu. Odwiedziny etapów 12 i 13 w strugach deszczu i gradu przy akompaniamencie burzy i przejmującym zimnie, którego nie zrekompensowało nawet piękno prezentowanych obiektów. Etap 15 to zaskoczenie łatwością dotarcia, a wydawał się nam być najtrudniejszym logistycznie. Dla mnie najciekawszy jak zwykle okazał się Etap 3, ale to takie skrzywienie. Etap 4 może zaskoczyć faktem, że bilet wstępu może kosztować 300 PLN i kilka punktów karnych. Widziałem 3 takich szczęśliwców którym papuga wyciągnęła „szczęśliwy los”. My na szczęście poprzestaliśmy na bilecie ulgowym za 10 PLN. Co do wyprawy,  to przemierzyliśmy sporo setek kilometrów, częściowo autkiem ale też sporo przy udziale PKP IC. Jeśli chodzi o mnie to miejsca trochę odbiegają od pierwowzorów książkowych oraz filmowych ale wiem, że takie było założenie. Niemniej może trochę żal, że zabrakło Helu, a także Wolina. No ale już nie marudzę. Dziękuję Autorom za super przygodę. Mimo, że kesz jest wirtualny to z przyjemnością zostawiam tu zieloną gwiazdkę. Takiego wirtuala warto zauważyć.  Pozdrawiam

Obrazki do tego wpisu:

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

To jest chyba pierwszy virtual, na widok którego przebieram nóżkami, żeby go zrobić. Aż żałuję, że w najbliższym czasie nie będę w okolicy. Idzie w obserwowane/zapisane.