Wpisy do logu Ruina pałacu Stoszyce 1x 0x 1x 5x Galeria Pokazuj usunięcia
2019-09-04 09:19 slawekragnar (2078) - Skrzynka została zarchiwizowana
2019-09-04 09:19 slawekragnar (2078) - Komentarz
Obiekt jest w stanie agonalnym. Skrzynka znajduje się w miejscu niebezpiecznym, które może narazić poszukiwaczy na uszkodzenia-archiwizacja. Ponadto jest to obiekt prywatny , a na założenie tam skrzynki nie było zgody.
2018-12-31 13:50 Wesker (10133) - Znaleziona
FTF
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zdaje się, że pani Anastazja nie jest już tą samą osobą, nie wiem czy w ogóle jest jeszcze osobą...
Ale po kolei.
Po przybyciu na miejsce niby nic specjalnego. Dwóch lokalsów składa sobie życzenia na nowy rok, a ja udaję że prowadzę konwersację przez telefon. Kiedy oni znikają, ja czynię podobnie, tylko że ja wewnątrz pałacowej budowli. Idę sobie zwiedzając wszystko po kolei, od piwnicy aż po dach. Nie ma lokatorów więc mogę zając się poszukiwaniami. Miejsce ze zdjęcia nieco się zmieniło więc myślę sobie, że może Sławek nieco zmienił wystrój. I nagle za plecami słyszę:
-Dzień dobry...
-Dzień dobry - odpowiadam.
-Kogo pan szuka?
-(zawsze przygotowanych milion dwieście pomysłów w głowie, ale zaskoczony nieco się gubię i odpowiadam jak najbardziej szczerze) Było otwarte więc wszedłem aby popodziwiać budowlę...
-Niech się pan nie obawia, tak tylko pytam. W sumie to lubię jak mnie ktoś odwiedza bo jest się chociaż do kogo odezwać.
Wszystko fajnie, ale z babcią nad głową nici z szukania kesza. Kiedy odwróciłem się na moment, kobieta gdzieś zniknęła. Nie myśląc za długo, postanowiłem wykorzystać moment prywatności na poszukiwania skrzynki. Tu go nie ma, tam też nie i wtem, znowu się pojawiła za moimi plecami...
-A wie pan, że w komórce obok pałacu powiesił się pan Zbyszek?
-(kurde, ale mnie przestraszyła) Pan Zbyszek?
-Tak, konserwator tego pałacu. Podobno zwariował. Ludzie widzieli go tego dnia zanim się powiesił i nawet z nim rozmawiali. Był jakiś podenerwowany... Podobno słyszał jakieś głosy. Pani Halinka, która mieszka niedaleko mówiła, że to przez alkohol. A pan Zbyszek lubił sobie wypić.
-No to strasznie smutna historia...
I znów kobieta gdzieś zniknęła. Zaczęło się robić nieco dziwnie.
Nagle usłyszałem płacz dziecka... -Ja pierdziu, przecież tu była tylko ta kobieta, skąd tutaj dziecko?
Głos dochodził tylko z jednego pomieszczenia. Wchodzić, nie wchodzić? -Cholera, sam nie wiem, może lepiej stąd już iść? Kiedy pokonałem próg pokoju płacz ucichł. Już wiedziałem gdzie dokładnie jestem i jakiej sytuacji jestem świadkiem...
Pani Anastazja, która znów pojawiła się za moimi plecami miała dziwne oczy. W ręku trzymała świeczkę i różaniec. Bardzo zniekształconym głosem wydobyła z siebie słowa:
-Uciekaj!
-(nie zastanawiałem się ani chwili).
Uciekając zgubiłem latarkę, a na zewnątrz było już ciemno.
-Ile ja byłem czasu w środku, przecież było widno jak wchodziłem?
Z braku światła potknąłem się o powalone ogrodzenie. Musiałem nieźle przywalić głową bo na chwilę mnie "odcieło". Kiedy byłem nieprzytomny śniło mi się, że mam nóż w ręku i całe ręce we krwi. Po chwili zorientowałem się, że bawię się czyimiś trzewiami i słychać było ten sam płacz dziecka...
Jak tylko odzyskałem świadomość zauważyłem przed sobą chatkę.
-To chyba to miejsce, które wybrał sobie pan Zbyszek jako miejsce swojego końca. Zwisająca lina upewniła mnie w tym przekonaniu. Nie zastanawiałem się ani chwili. Uciekłem do samochodu i z piskiem opon opuściłem to miejsce... Wam radzę trzymać się z daleka od tego miejsca. Ono naprawdę jest nawiedzone!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzięki Sławek za kolejnego fajnego keszyka :)