Na 2. etapie się poddałem. Miejsce namierzyłem, widać na nim nawet wyraźne ślady po bojach poprzednich keszerów, ale ni cholery sobie nie mogłem poradzić. Przymarzło?

WRESZCIE!!!
Po raz pierwszy podchodziłem do tego multaka. W maju 2020 roku (3 lata temu) poddałem się na drugim etapieCzesem do niego wracałem, aż do tego dnia... Wtedy to przecież okazało się takie proste. I nie po raz pierwszy spotkałem się z takim maskowaniem... Trzeci etap był dziś. Chaszcze, wiosna, wszystko budzi się do życia. Jeszcze tylko komary jakieś ospałe. I skrzynka na miejscu! Taka, jakie lubię. Dzięki za przygotowanie i utrzymanie całości. Leci zielone!

Dwa I pół roku po poprzednim podejściu etap drugi padł, z finałem już poszło gładko choć chęchy niezłe. Fajny "Eda" w logbooku:-) Dzięki!

Przyjemny multak, chociaż tak jak napisał mój poprzednik, przy drugim etapie byliśmy blisko odpuszczenia. Na szczęście nie poddaliśmy się i sprawnie dotarliśmy na finał. Dzięki! :)

1 i 3 etap znaleziony bez problemu,

2 etap - wymaga użyć baardzo dużej siły, byłem bliski poddania się, na szczęście towarzysz erwin94 jest nieustępliwy i walczył do końca.

1 etap zdobyty bez problemu, niestety - drugiego etapu nie udało się odnaleźć, choć miejsce porządnie obszukane.

Na-tuska

Znaleziono ze Smela. Drugi etap coś do podważenia. Powodzenia

Smela
Wszystkie etapy zaliczone 

Dzisiaj po kolei wpadały jabłka, mirabelki i mulciak :-D Przyjemny spacer, drugi etap wymagał użycia siły ???? Dziękuję :-)

Wszystkie elementy były i są na swoim miejscu, Eda zaprasza :)

Dziś się poddałem na 2 etapie...

Bardzo fajny multak, al dente

Przyjemny mulciak, drugi etap wymaga nie lada krzepy 

Kolejna wizyta na Szachtach zaowocowała kiloma nowymi skrzynkami. Tutaj bardzo przyjemny mulciak z fajnym finałem. Dziękuję bardzo

Kolejne podejście do mulciaka, aczkolwiek i tak tu trzeba będzie wrócić na pozostałe szach(t)y. Ile to ja pajęczyn zabrałem idąc na finał... powrót tradycyjnie łatwiejszy, bo jakże by inaczej;) Dzięki za skrzynkę!

Bardzo przyjemny mulciak - finał w miejscu mocno odludnym ;)

Zabrałem GK

Przyjemny multaczek. Pierwszy etap sprawnie namierzony mimo, że okolica trochę imprezowa i zaminowana (ja przeżyłem ). Drugi etap musiałem z rana odpuścić bo oczywiście dwóch mugoli sobie na kordach pierdy nadawało ale postanowiłem wrócić i tym razem już wszyscy raczej byli pod wieżą widokową a tutaj cisza i spokój i etap II zaliczony. Przyszła pora pojechać na finał. Rower zostawiony przy szlaku a ja myk do finału, jest tutaj Eda siedzi. Dzięki. 

Przyjemny multaczek. Ładny objazd jeziorka.Dzięki

Multaczek poszedł na pierwszy ogień, wszystkie etapy na miejscu, na drugim trzeba sporo siły uzyć, fajny spacerek, dzięki.

Mimo że nie lubię mulciaków, ten przypadł mi do gustu, sprawnie, razem z Bambą i Poli, dzięki:)

Czas zacząć przeczesywać "okoliczne skrzyneczki". Pierwsza a jakby potrójny wysiłek, warto było. Spacerkiem z wózkiem po finał multakaJovi odmówiła odłożenia go na miejsce, "za wysoki poziom trudności terenu" :P

Dzięki za kesze.

Wróciliśmy dzisiaj na Szachty. Nasz trzeci spacer i chyba najprzyjemniejszy. Wczesny wieczór przegonił większość spacerowiczów a i wiatr oslabł. W takich więc niemal idealnych warunkach przystąpiliśmy do doczesywania południowych rejonów szacht. Skrzynki, których niedawno nie uświadczyliśmy wszystkie na miejscu i pięknie nowiutkie. Z prawdziwą przyjemnością przeszliśmy jeszcze raz znanymi alejkami w towarzystwie AA-TEAM. Nareszcie przyszła pora na mulciaki. Spacerowaliśmy i spacerowaliśmy a na finale, ktory załapaliśmy już w zmroku, przy świetle latarki zobaczylam kotka. Zawołałam go kici kici i ku mojemu zdziwieniu kotek podreptał do wody ciągnąc za sobą ogon bobra. Ha ha, takie jesteśmy fachury zoologiczne. Dziękujemy za całą serię. Pozdrawiamy i do zobaczenia gdzieś na szlaku.

Ponieważ wczoraj nie udało się dotrzeć do finału, dzisiaj po pracy postanowiłam podjechać na Szachty i dokonczyć to co zaczęliśmy... Dzisiaj pogoda cudna więc przy drugim etapie, który wczoraj mnie pokonał (ale za potwierdzeniem autorki, wiedziałam że dobrze szukałam) musiałam troszkę poczekać aż na horyzoncie nie będzie żadnego mugola. Trochę się namęczyłam ale było warto... Finał znaleziony bez problemów i to w ustronnym miejscu, niestety tak ustronnym, że trzeba było uważać gdzie stawiać stopySkrzynka bardzo fajna i na kordach:) Oczywiście leci zielone i ogromne brawa dla matki założycielkiDziękujemy bardzo, pozdrawiamy i do zobaczenia gdzieś na szlaku.

Wszystkie etapy były na swoim miejscu, Eda zaprasza :)

Z drugim etapem się nie powiodło, ale za to pognałem na nowo wybudowaną wieżę :)

Kolejne etapy odwiedzone (drugi etap jest na miejscu i ma się dobrze), Finał zdobytyDzięki za przyjemny spacer śladami Edy, pozdr.

Hello,

Powrót na Szachty, na multaka. Z lekkim niepokojem podchodziliśmy do drugiego etapu, ale był na miejscu. Zanim obeszliśmy staw, pan w pomarańczowej czapce obiegł go z pięć razy. I po co? Biegał, biegał i kesza nie znalazł. A my spokojnie, jak trzeba i daliśmy radę :)  Pzdr, Wojtek

Pierwszy etap bez problemu, drugi chyba zaginął, ale po kontakcie z założycielem, udało się bez problemu trafić do trzeciego. Chociaż nie obyło się bez komarów, jak to na Szachtach o tej porze. Za to ludzi już jakby mniej.

Lubimy multaki, chociaż trzy etapy to tylko +1 do statów :-). Tu okrążenie można zrobić tak rowerem jak i na piechotę i za każdym razem warto dlatego rekomendujemy szukanie tej skrzynki. Znaleziona podczas szachowania rowerami na na Szachtach, dziękujemy.

Długie przerwy między jednym a drugim lekarzem badań okresowych "wymusiły" na mnie zagospodarowanie sobie czasu w jakiś sposób, a najlepszy to ...okoliczne kesze. Pamiętam szachty jak z Junikowa jeździliśmy tu z kumplem na ryby składakami "Wigry 3". No i te mirabelki też pamiętam ....Miły spacer, fajny multaczek....wokół "Edy". Dzięki. Pzdr.

Gdy emocje już po FTFach opadły pora i na mnie, żebym się zmierzył z Szachtami, oczywiście rowerowo, bo ewidentnie najkorzystniej :)

Ocena skrzynek obiektywna ma będzie, z resztą na miejscu była relacjonowana, bo jako towarzysza przejażdżki miałem kogo by innego jak nie Buniaczka, ale żadne takie, sam obierałem trase i sam smakowałem keszynek, których wcześniej of kors nie widziałem (B. po cichu knuła to i owo).

Zaczęło się od Edy, przyjemna ta trasa dookoła stawu, bzium bzium, nawet najgorszy miejski rower śmiga tu aż miło :)

Ten kesz to taki w typu Buniaczka ( nie leśny, nie miejski ale fabularny), historia wesoła, a sam keszyk niezle ukryty, pozdrawiam tych co się zimą wybiorą :P

Tutaj towarzystwo nam się powiększyło

Okazało się, że Darasek z Mabi i żółwikiem również dziś postanowili odwiedzić Szachty, tylko że od drugiej strony. Przy tym keszu się spotkaliśmy.Bardzo przyjemny spacer, choć dojście do finału trochę gorsze.Dziękuję!

Tutaj już połączyliśmy siłyW końcu dużą ekipą raźniejA w taki składzie to poszczególne etapy nie pozwoliły się długo szukaćDzięki

Znaleziona podczas spaceru z rodzicami. Dziękuję :)

Znaleziona podczas spaceru z rodzinką i znajomą ekipąTFTC!

Przyjemny, niefrustrujący, spacerowy multaczek i przemiłe spotkanie z Daraskiem, Mabi i Jasiem ŻółwikiemTFTC, pozdrawiam, Nati..

Bez szans, stolik obsadzony romantyczną kolacją we dwoje a ławeczka spożywcą trunków wszelakich..

Świetny pomysł, ciekawe skrytki! Nasz debiut w opencashing:D.

Finał znaleziony ale został nam jeszcze przeoczony na samym początku multak. Zabraliśmy się za niego odrobiną obawy o czas i samopoczucie Hugo. Nie było tak źle - dzielny psiak dał radę, etapów nie było tak wiele, jak by mogło (i bardzo dobrze!), a odległość do pokonania okazała się zgodna z oczekiwaniami. Po drodze jeszcze raz obejrzeliśmy piękne urządzenie tej części Szacht. Bywałem na nich za dzieciaka, pomimo rodzicielskich zakazów i nie wyglądało tu tak ładnie jak teraz... Miejsce na ognisko, nicki spotkanych na projekcie keszerów i aktywnie spędzony dzień oraz mały prywatny jubileusz wzbudził ochotę na soczek. Takie okoliczności ale nic z tego!  Nie tym razem. A może by tak któreś miejskie WIO tu urządzić? Podejmując etap startowy podziwialiśmy rozżarzane niebo, a etap finałowy podejmowaliśmy już po zachodzie Słońca. Czy ktoś się spodziewał, że będzie to kesz w stylu urocze pobocze, jak w komercyjnym serwisie jest modnie? Pewnie, że nie ale też, że Założycielka znajdzie i zapędzi w takie miejscówki, chaszcze i wertepy też żeśmy się nie spodziewali. Znakomiat, TFTC!

Ominęliśmy jednego kesza na początku, zrobiliśmy go na końcu. Miejsca schowania nie skomentuję bo bywając na szachtach dość często za młodziaka takiego chaszcza nie znalazłem, a ty buniaczku tak. Chyba pies musiał ci tam uciec. :-D. Dziękujemy. Popołudniowe keszowanie z Algidą, rredanem i piesełem Hugonem.

Przejście przez krzaczastą granicę z miejskich zabudowań (ul. Witaszka) w zieleń szacht to jest jak transformacja do innego świataGierkę w szachy zaczęliśmy z Edą - ta rozgrywka była czystą przyjemnością a szach mat w urokliwym miejscu posadzony).  Młodzież mugolska, którą zabrałam ze sobą w liczbie  4szt. aby oderwać ją trochę od neta była zachwycona. Wielkie dzięki za chęci i trud włożony w przygotowanie szachownicy na szachtachśliczne certyfikaty a poszczególne etapy pomysłowo skitrane TFTC

 

Trochę inaczej wyobraziłam sobie Edę, ale ten keszowy byłby przydatny w tych bujnych okolicznościachdzięki!

Spacer wokół stawu Edy bardzo przyjemny, widoki piękne, etapy multaka fajne... I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to kapiące za kołnierz... My byśmy to jeszcze wytrzymali, ale logbooki i skrzyneczki poddawane prysznicowi - nie, zrezygnowaliśmy więc z podejmowania kolejnych.

Dziękujemy i za to i już wiemy, że z przyjemnością tu wrócimy. :-)

 

Było dookoła stawku, niemal jak Eda, na szczęście bez urazu kolana, za to z FTFem :)