Kesza, co prawda, na miejscu nie ma, ale ponieważ kiedyś rozwiązałem quiz, więc dziś z dżastą23 przeszliśmy się w stronę jego pierwotnego miejsca ukrycia. Trzeba przyznać, że jest to taki kawałek Warszawy, gdzie słowo "Kontrast" bardzo pasuje - tu cyber-tech, a tuż obok stare, sypiące się kamienice... dzięki za okazję do dokładniejszego przyjrzenia się okolicy. A po kesza wrócę po reaktywacji :)

Ktoś się nie bał i zaj... Reaktywacja za 3 lata.

Nie takie proste i oczywiste ale jest.Dzięki

To co się naszukałem to mojemiejsce finalnie zidentyfikowane ale to chyba dzieło przypadku. Doceniam maskowanie, rekomendację trzymam na AKQ ale później obiecuję dać :) 

Dzięki za cycka!

Mój pierwszy wyimek warszawski. Dziękuje.

Mocny akcent Cy Cusiowy. Zasłużone zielone dla Autora. Dziękuję i pozdrawiam

Tftc! Miejsce bezbłędnie wytypowane przez Meghan. Miejsce ukrycia kesza za to nieoczywiste - ewidentnie przydała by się tu mapka, do których zaczynam się już przyzwyczajać. 

Cy cuś namieżony już dawno, wreszcie udało się podjąć, dzięki :)

Googlowanie CyCusiów wspólnie z myszką. Poszukiwania w terenie już samotne, bo myszka została w domu przy kompie. Kilka par przykuło wzrok w locie przez miasto ... Nie na wszystkie starczyło czasu, kilka jeszcze skutecznie się opiera. Loguję w kolejności numerycznej wszystkie o godz. 23:00 , więc już po dobranocce. Dzięki za kesza.

Zmiana opisu.

Ach, co to był za dzień!

Ostatnio zdarzyły mi się dwie keszowe wyprawy z moim starszym Hobbitem, na co mogłem sobie pozwolić ciesząc się moim letnim urlopem. Dziś, na finał urlopu, wybraliśmy się na wyprawę w komplecie - czyli z dwoma Hobbitami, bo młodszy zdążył w międzyczasie powrócić ze swoich letnich wojaży - a w kilku keszach nawet w nadkomplecie (!) bo dołączyła do naszego chłopskiego towarzystwa Iwonia. Wyprawa miała charakter wielowymiarowy, bo oprócz keszownictwa zaspokoiliśmy dziś wiele innych potrzeb. Nie będę zdradzał szczegółów, ponieważ niektóre z nich dotyczyły miejsc, które mogą przypadkowo spojlerować lokalizację quizowych keszy, ale był to dzień naprawdę udany. Większość keszy obejmowała - można by rzec - takie cy-cusiowe dożynki, ale też trafiły się i Mariany, i kolejne zdobycze ze ścieżki Kod Leonarda, a wisienką na torcie był pewien quiz, którego rozkminiłem z milion lat temu, ale jakoś nigdy nie było mi tam po drodze (co zważywszy lokalizację brzmi dość zabawnie). Tradycyjnie loguję wszystko zupełnie nie w takiej kolejności i nie w takich godzinach, jak się odbywało podejmowanie :)

No - wcale nie było tu tak hop-siup. Chyba za bardzo się zafiksowałem na inny obiekt, a - co gorsza - pasowały mi tam praktycznie wszystkie główne szczegóły. I pewnie dziś szukalibyśmy właśnie tam, gdyby nie trochę przypadkowa rozmowa, z której dowiedziałem się nowych faktów na temat będący motywem przewodnim tego oryginalnego cy-cusia. Dalsze dochodzenie w tej kwestii pozwoliło mi dokonać stosownych korekt, dzięki którym dziś nie pobłądziliśmy, tylko od razu trafiliśmy do celu. Na miejscu wykazali się obaj moi kochani Hobbici, dzięki którym podejmowanie tego rodzaju keszy staje się możliwe nawet jeśli dookoła kręcą się stada mugoli :)

Dziękuję bardzo za tego kesza!

Znaleziona.Cóż powiedzieć... No, wczoraj to mi się o właściwej porze tylko śniło, że biegnę po tego Cy Cusia.Ale dzisiaj to już na pewniaka!Oczywista sprawa - Azymut zeznaje, że nie chciał mnie budzić telefonem! No nie mógł się biedny dodzwonić! Co za niefart!A z rana? Cóż... Budzę się, rozglądam... I co widzę? Jest nowy Cy Cuś! 8/ Oczy już mam jak 5 złoty. Budzika już nie trzeba żadnego, ani kawy! ;)  I Azymut oczywiście już poleciał - rakietą! O takiej porze, co normalni ludzie już śpią! Bo na przykład zmęczyli się spacerami w dniu wolnym.A Prince poleciał zaraz za nim!!! I moje oczy są już jak piłki do nożnej!  OO  No nie mogą ludzie normalnie spać?!Szansy nie dają!Ale dzisiaj i na mnie przyszła kolej. No a TTF to w końcu też podium.Dziękuję za extra pobudkę! No i za cercika. :)

Samego CyCusia włączają od święta, ale jako że zagadka nie jest trudna to postanowiłem go dodać. Jest to chyba pierwszy budynek w Warszawie, który zapoczątkował modę na kreatywne zabawy światłem ;)

Dziś, po najdłuższej majówce nowoczesnej Europy, przyszedł smutny moment powrotu do szarej rzeczywistości. Jednak jako że rano wyświetlił mi się na mailu nowy CyCuś, postanowiłem nieco odłożyć w czasie tę smutną chwilę i przedpracowo wybrać się po keszyka. CyCusia niestety za dnia nie dojrzałem, ale keszyka i owszem. Oczywiście pozwoliłem sobie pobrać certa. Dzięki.

Lubię szybkie niespodziewane akcje i ta właśnie taka była. Nocna pora zapewniła błyskawiczny dojazd pustymi ulicami miasta (jak ja uwielbiam, jak one właśnie takie są!), miejsce do zaparkowania w sąsiedniej uliczce oraz bezstresowe i szybkie podjęcie. To ostatnie po tym jak znalazłem "czerwone".Podobał mi się kesz, bo choć prosty, to z pomysłem. A że w środku były jeszcze indywidualnie numerowane certy, to do czerwonego dorzucę trochę zieleni.Dziękuję za keszyka. :)

Miało byc jeszcze fajne logo serii na pojemniku. Niestety nic z tego nie wyszło tak więc sory.