Niestety black box jest uszkodzony. Qbgnełrz qb cemrjbqój, nyr orm xbzovarerx, nyob anwyrcvrw yhgbjavpl avr cbgensvłrz tb ancenjvć :(

Z Michem4000. Michu kiedyś już tego kesza zdobył, ale wspaniałomyślnie pomaszerował ze mną trochę mi pomóc. Ogólnie zabwa była przednia - jak zawsze, zresztą, u lukuja. Namierzyliśmy kabelek, namierzyliśmy urządzonko, podpięliśmy powerbanka... i cisza. Niestety, choć kombinowaliśmy na wszelkie sposoby (a Michu w koncu wiedział, co i jak), kesz nie chciał się odpalić. Trochę przypadkowo udało mi się trafić na schowanko z kordami i trochę niepocieszony, bo nie zobaczyłem i nie usłyszałem kawałka tej keszowej hstoriii, wpisałem się jednak do logbooka. Mam nadzieję, że założyciel nie uzna tego za nadużycie. 
Pozdrawiam!

Wszystko działałało jak należy . Z tym co macie z 1 etapu wytężcie słuch i ... pójdzie z górki.

Już od dawna się zbieraliśmy z Hobbitami na lukujowe skrzynki-cuda. W końcu - wykorzystując zimowe ferie - postanowiliśmy, że choćby się waliło i paliło, to pojedziemy. Pogoda nam dziś wybitnie nie sprzyjała - możliwe, że stała się przyczyną naszych niektórych dzisiejszych niepowodzeń. Na pewno sprawiła, że kolejnych kilka dni musiałem spędzić pod kołderką kurując nawrót niedoleczonej do końca grypy. I choć ostatecznie udało nam się w całości zdobyć zaledwie cztery (słownie: 4) kesze, to i tak się nam podobało i na pewno wrócimy po następne (mam nadzieję, że jak najszybciej...).

To nasze pierwsze dzisiejsze niepowodzenie :(

A nie zapowiadało się na początku. Wręcz przeciwnie - szybko namierzyliśmy lokalizację kabelka, a potem tytułowy BOX. Niestety, pomimo uruchamiania wszelkich możliwych zmysłów, nic do nas nie dotarło...

W akcie desperacji wykonaliśmy kilka telefonów do różnych wcześniejszych pogromców tytułowego BOXa, ale żadne z nich nie pamiętało, jakie uruchamiać zmysły... Nie chcieliśmy żadnych innych hintów, podpowiedzi, naprowadzeń, czy ułatwień. Bardziej zależało nam na czymś w rodzaju potwierdzenia, że w ogóle drania uruchomiliśmy... No, ale skoro sam Ojciec Założyciel pisze, że hałas przeszkadza, to pewnie przeszkadzał. Bo o tej porze chwile ciszy trwały najwyżej kilkanaście sekund. Najwyraźniej trzeba tu będzie wrócić o jakimś bladym świcie, albo późnej nocy... Szkoda... Było nam trochę przykro, ale jeszcze nie wiedzieliśmy wtedy, że będzie nam jeszcze bardziej...

TFTC

Dziękuję za kolejna techniczna skrzynkę. Nie są one łatwe ale bardzo intrygujące. Zawsze zastanawia mnie co tym razem wymyślił Autor. Dziękuję

Lukuj daje radę!

Jakoś na początku jak ten kesz się pojawił próbowaliśmy go podjąć ale nie udało się wtedy podjąć finału. Teraz wcale łatwiej nie było. Nitka pękła i kesz nieco się przemieścił ale jakoś patykiem udało się wyciągnąć. Związaliśmy nitkę ale przyda się tu mały serwis. Dziękuję za kesza

W końcu wróciliśmy do tej skrzynki. Wiedzieliśmy już co robić, więc zaczęliśmy się instalować. Niby ruch zanikł i zapadła błogosławiona cisza, ale nagle pojawił się jakiś samochód wolno przejeżdżając obok nas. Niezrażeni kontynuowaliśmy nasze działania, ale samochód za chwilę pojawił się raz jeszcze i zatrzymał tuż obok. Chcąc nie chcąc musieliśmy się wdać w przemiłą pogawędkę z dwoma panami w mundurach i przedstawić powody naszej obecności właśnie tu o tej porze. Panowie się zawinęli życząc nam powodzenia i chyba życzenia były szczere, bo już po chwili mieliśmy kordy finału, a kolejną chwilę później wpisywaliśmy się do logbooka. Dzięki.

Moje podejście nr 2 do tego kesza. Pierwszym razem we trójkę w warunkach bardzo spokojnych (także około północy) nie udało się nic. Może byliśmy nastawieni, że pół roku nie logowany kesz mógł najnormalniej w świecie się zepsuć. Napisałem do trzech wcześniejszych znalazców opis co tam kombinowaliśmy i w zasadzie ich odpowiedzi potwierdzały nasze działania, choć niektóre czynności robiliśmy niepotrzebnie.

Będąc już nakierowany co robić, umówiłem się na 21:00 z PrincePolo przy keszu. Oczywiście o tej godzinie cisza to trwa maksymalnie 3 sekundy, więc udaliśmy się na inne lukujowe kesze. Wróciliśmy na miejsce przed północą. Wchodząc za drzewo powiedziałem "wcale bym się nie zdziwił jakby zaraz nas policja spisała". Minęły dosłownie dwie minuty i musieliśmy podawać swoje dowody chłopakom z nieoznakowanego radiowozu. Na szczęście szybko odjechali, a my zajęliśmy się keszem. Pozytywne emocje wpłynęły na nas i na czarne pudełko tak, że po 10 minutach mieliśmy współrzędne finału.

Dziękuję za kesza.

wydaje mi się, że jednego elementu nie było a znaleźc udało się na czuja - z pomocą keszerskiego zmysłujednak wiedząc jak to wygląda i jak działa i tak jestem pod wrażeniema najtrudniej nam było znaleźć finałowy pojemnikmimo, że był schowany bardzo prosto :)

Urlopowe keszowanie z Żonką i Meghan ( co mph) Dzięki za kesza.

tu mieliśmy największe kłopoty, bo coś nie zagrało, ale nie wiedziliśmy co, dopiero potem rubin się dowiedział od właściciela. Nie mniej jednak nawet nie komplety i tak wspaniały kesz!

Tu również łatwo nie było. Niby silna grupa a tu cisza. I wygląda na to, że cisza to słowo kluczowe;)

Black Box.

Pamiętam.

Tzn ze studiów pamiętam koncepcję "black box". Ile my się takich black boxów naprodukowaliśmy. Zarówno czysto software'owych jak i sprzętowych, łącznie z FPGA. Zazwyczaj jednak WEJŚCIE i WYJŚCIE black boxa jest jawne! Ale co tam... po co miałby autor ułatwiać sprawę :D

Poszły więc w ruch bluetoothy, NFC, WiFi, pukanie, klaskanie, gwizdanie.... nic nie działało... nawet miałem ochotę sprawdzić czy to czasem nie zamknięty akcelerometr i poddać go dużym przeciążeniom  ale wystarczyło skupić się chwilę w ciszy i dobrze przeczytać instrukcję ;)

Dzięki. Rozkmina 8 osób pod drzewem - bezcenna :D

Schowaliśmy się przed słońcem w cieniu tego wielkiego drzewa i zaczęliśmy kombinować. I tak kombinowaliśmy, kombinowaliśmy, czas płynął i płynął, aż w końcu młody Limonek wychwycił co trzeba - zuch chłopak

Hmmm tylko się zastanawiam jak to jest wszystko zrobione, w sensie, że ... a nie ważne, bo zaraz coś chlapnę za dużo

Dzięki.

Super skrzynka ! Bardzo mi się podobała. Ha, znowu nie mam gwiazdek... :(

Gwiazdka nazbierana. Raz jeszcze dziękuję.

Dość szybko wykombinowałem. A w nocy podjęcie bez problemu.

nie dać gwiazdki tej skrzynce to znaczy nie kochać swojej matki. pomysł i wykonanie ekstraklasa, co prawda po uruchomieniu kesza uparcie przykładałem ucho nie tam gdzie trzeba ale po 10 minutach się udało a potem to już formalność TFTC

Nie chcę za dużo pisać, żeby nie zdradzać. Super :)

^{Synchro z GC, wpis był w obu logbookach, w OC tym starym nickiem, ale teraz udało mi się znaleźć miejsce do zmieniania i już jest jedno imię na obu systemachw końcu...}

Skład super ekipy: NoffAnn, Sówka11 i iggyPL

Po nadspodziewanie szybkim wyjściu z Fortu Щ okazało się, że faktycznie apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ponieważ nie było jeszcze jakoś bardzo późno, to troszeczkę go zaspokoiliśmy okolicznymi keszamiMimo że damska część grupy okolicę Parku Szczęśliwickiego ma raczej podczyszczoną, dla każdego znalazło się coś nowego, a dodatkowo zabawa zabawkami zostawionymi przez lukuja zawsze, ale to zawsze sprawia mnóstwo frajdy :D

Skoro i tak prawie byliśmy na miejscu, to aż żal było zostawić takiego zacnego kesza na kiedy indziej. Dzięki pomocy Sówki wszystkie etapy poszły szybko. Na szczęście nie dostaliśmy od niej żadnych spoilerów co do sposobu działania piekielnego pudełkaWięc to, co zadziało się po jego włączeniu, było chyba dla nas wszystkich zaskoczeniem (a na pewno było dla mnie). 

Chapeau bas i merci dla założyciela(skoro już tak lecę po francusku :P)

Ze względu na prostotę zewnętrzną urządzenia, od razu wpadłem na to, jak sobie poradzić. Jak ktoś zaliczył pewnego kesza na Pawińskiego, to wie, że TEN element to klucz do sukcesu.

PS. Nie polecam parkowania w nocy przy bramie fortu. Jakiś dziad wyskoczył z ogródków i chyba widział we mnie jakiegoś potencjalnego włamywacza... ; w dzień bez problemu.

Przejażdżka rowerem do rowerem do skrzynki okazała się niedostateczną rozgrzewką dla umysłu i czytanie ze zrozumieniem chrapało w najlepsze dalej. Narzędzie? no jest ale używać go nie będziemy, bo i po coPo ostatnich produkcjach Założyciela spodziewałem się, że pudełko samo spowoduje cudowne pojawienie się kolejnego etapu, dostarczonego dronem lub inną kosmiczną technologią. A tu nic z tych rzeczy. Trzeba się wykazać i przejść parę kroków niczym Adaś Miauczyński zadymiający plan,  potem jeszcze wykazać nieco keszerskiej intuicji i dostaje  się kordy finału. Po który trzeba się przemieścić samemu. Żadnych fajerwerków. Ogólnie nuda.

Po raz kolejny czapki z głów przed prostym pomysłem genialnie zrealizowanym i bardzo prostymi środkami dostarczającymi dużo radości, przy niezbędnej interakcji ze strony poszukiwacza.

Kuracja dra Azhaga idzie dość opornie, więc oczywista gwiazdka pojawi się za jakiś czas. się po miesiącu znalazła

Trzeba użyć narzędzia. Jest w zestawie, chociaż nie nazwane...