Myślałam, że będzie bardziej utrudniony dostęp, ale szybko poszło. Idealne na wycieczkę rowerową. Dzięki za skrytke :)

Ostatnia skrzynka na dzisiaj, dotrzeć to tutaj łatwo nie było. Najpierw spory kawałek terenówką bo dziurawych polnych drogach a potem jeszcze 200m na przełaj na piechotę. Ale skrzynka jest, dalej na miejscu. O ile inny wypadkowicz nie przeora miejsca to raczej stąd nie zniknie :-).

To nie była łatwa droga ale brawo za pomysłdzięki

Niedzielny krótki wypad (tak ze 150 km) w celu wygaszenia kilku okolicznych skrzynek długo na mapie świecących. W końcu znaleziona, a właściwie w końcu tam dotarłem. Nie chciałem po polach jeździć, to 200 metrów przyjemnego spacerku...  Dzięki za kesza. 

Miejsce - nic ciekawego. Ala za to piękna pogoda. Kesz łatwy, szybki i bezbolesny. Dojazd rowerkiem, 250m spaceru przez buraczano-cukrowe pole. Nie tragizujcie - nikt nie każe do samego kesza dojechać samochodem. Ale skoro tak się musi robić - to ponosi się konsekwencje. Dziękuję.

Coś czuję, że będzie jeszcze kiedyś z tego ścieżka: https://www.o2.pl/informacje/beata-szydlo-miala-wypadek-europoslanka-pis-jechala-autostrada-a4-6695175996955456a ;)

Pozwolę sobie nie zgodzić się z przedmówcą. Ja miałem 3-y podejścia do tej skrzynki. Za pierwszym razem zakopało mi się auto i prawie spaliłem sprzęgło. Wracałem do domu z błotem na dachuZa drugim razem zajechałem nie z tej strony i się poddałem. Dodatkowo wszystko zależy od tego jak obsieją pole. Nawet dzisiaj przedzierałem się przez wysokie chaszcze. I szczerze mam gdzieś co tam się wydarzyło 4 marca 2016 r.. Mogłoby tam nawet wylądować UFO. Najważniejsze, że jadąc A4 nie będę musiał oglądać tego kesza na mapieDzięki.

Przesadzona trudność tej skrzynki. Dojazd miedzami i może z 200 m dojścia, a szukanie 2 sekundy.

A swoją drogą to gdyby kierowca opanował sytuację to by nie wpadł do rowu. Sam miałem wystrzał opony przy dużej prędkości (nie napiszę tu ile) i zjechałem bezpiecznie na pobocze :)

Dzięki za kesza, piękne miejsce pole, pole, pole no i teraz A4.

znaleziona 

Leży tu już ponad tydzień i nikt się nie pokwapił? Dziwne. Ruszam więc niedzielnym popołudniem. Pustkowie na kilometry. Biało wszędzie. Już wiem, że będę pierwszy, bo żadnych śladów przede mną nie ma. Kesz łatwizna, na jakieś 1,5 pkt, a nie - jak autor oszacował - na 4,5. Zmienić też musi atrybut "rowery", bo wątpię czy da się tędy po ornym polu dojechać. 

Dosłownie minutę po odłożeniu kesza, widzę dwóch rosłych facetów zdążających...w  moim kierunku. Ożesz k... to na pewno BOR. A zachowują się jak "borowiki", ani cześć, kukuryku, szybkim krokiem idą prosto przez pole... Nie, nie po mnie, idą do... kesza. Nie wiem, czy mnie widzą, czy nie, ale wracają, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Może im zimno i poczekają na mnie w samochodzie? Nie, odjeżdżają.