Super miejsce, kesz znaleziony, śmieszna historia. Dzięki

Genialny opis skrytki! Ubawiłam się setnie jak udało mi się znaleźć kesza w miejscu , do którego być może zmierzał zestresowany Marian ;P Poczucie humoru założyciela skrytki mnie absolutnie rozbroiło... Dzięki za dobrą zabawę! Dobra daję gwiazdkę bo nieźle schowane i fajna historia.

Oj Marianie, Marianie.... Nie łatwą sobie drogę wybrałeś.... Ale twoja kryjówka nie jest dla mnie zagadkąSzkoda, że wszystko zarasta i pokrywa się kurzem...... 

Z przyjemnością rekomenduję!

Dzięki za kesza.

hm, trzeba przeprowadzić kontrolę sanitarną :)

Niestety, ani Mariana, ani kesza, ani w starym, ani w nowym miejscu nie znaleźliśmy.

Strop na górze już jest w takim stanie, że trochę strach chodzić. 

Kościół z zewnątrz wygląda bardzo ładnie, ale w środku stan jest opłakany. Trochę dziwi, że taki obiekt  nie znalazł gospodarza. 

Nie udało się znaleźć niestety , ale obiekt obejrzeliśmy sobie dokładnie.

W dalszym obiekcie.

Kesz na miejscu, zabrałem reaktywację. Szukajcie na kordach.

Obrazki do tego wpisu:

Logbook reaktywacji

CUDA  MARIANOWE!

Po tym jak Dombie kesza nie znalazł i reaktywował, również byłam w przelocie i oryginalnej skrzynki  faktycznie nie zastałam. Jakież było więc dziś moje zdziwienie, gdy okazało się, że Gura11 znalazł pierwotnego kesza w pierwotnym miejscu!

Prosze więc uważać spojler Dombiego za nieaktualny. Kolejnego znalazcę prosiłabym o usunięcie z terenu reaktywacji. 

Piekny kościółek. I jakże Marianowa historia.

Stacjonując przez dobę w pobliskim Józefowie udało mi się na chwilke tutaj podskoczyć. Kościołek i okolica obchodzone - szkoda, że tak stoi i powoli niszczeje. Marianek szybko wyczajony - no nie było tam za wiele miejsca do ukrycia przed panna młodą.

Dziękuję za pokazanie kolejnego ciekawego miejsca. 

Miejsce już kiedyś odwiedzone, rzeczywiście bardzo keszowy obiekt. :)

Wzdłuż eSeŁki na wschód (dzień 1 - 100km).

Kościół znany, bo kiedyś jak tędy przejeżdżaliśmy, to go sobie obejrzeliśmy... nawet stwierdziliśmy, że można kiedyś założyć skrzynkę dokładnie tam gdzie ją teraz umieściła Werrona. Toteż wiedzieliśmy gdzie szukać i nie odpalaliśmy GiePSa, ani opisu, tylko szukaliśmy na pamięć i  się udało znaleźć reaktywację Dombiego. Dowcip polega na tym, że z tyłu w krzakach ukryty  jest drugi identyczny obiekt i tak teraz patrzę że kordy wskazują właśnie tam... więc może oryginał siedzi nadal tam? To takie refleksje teraz, bo wtedy mając już znalezioną skrzynkę, nie pomyśleliśmy żeby go też przeszukać.

A co do Pana Mariana... Werrona jak zwykle pokręciła. Marian nie był księdzem, tylko zakonnikiem! Wstąpił oczywiście do zakonu pijarów (przyjął imię zakonne Stanisław),  jednak powstał spór teologiczny, czy można używać do komunii wina jabłkowego (znaczy jabola), rozważania sięgały aż jabłka z drzewa wiadomości dobrego i złego, więc stanęło na tym że nie można. Marian jednak nadal się upierał że można, toteż został wywalony z zakonu, a potem założył swój zakon - marianów (w Puszczy Korabiewskiej, zwanej obecnie Mariańską, gdzie założyłem pierwsze skrzynki Marianowe).

Wiele sobie obiecywałem po tej wyprawie i - jak się okazało - prawie wszystko udało się najlepiej, jak tylko mogło! Z rana wyruszyłem z Hobbitami w kierunku Wilgi, gdzie dołączył do nas Mototramp. A potem już zaczęło się keszowanie!

Wreszcie, po trzech etapach rozgrzewki, docieramy do pierwszego WAŻNEGO punktu na dzisiejszej trasie. I kiedy zajeżdżamy na miejsce pojawia się we mnie uczucie zbliżone do... zakłopotania. Otóż bowiem za KAŻDYM razem, kiedy przejeżdżałem drogą obok, główny obiekt keszowy zwracał moją uwagę swoją... no nazwijmy to odmiennością. Nie chodziło nawet o widoczny nawet z drogi fakt opuszczenia, ale o to, że ten kościół jest... jakiś inny. I za każdym razem jechałem sobie dalej w siną dal i zapominałem o tym fakcie. Nawet nie zadawałem sobie trudu, żeby sprawdzić, skąd to dziwne wrażenie. Teraz już chyba wiem...

Obiekt skryjówkowy (zarówno dla Mariana, jak i dla kesza) wywołuje uśmiech na twarzy. Niestety, kesza ktoś zniknął. Najbardziej tym faktem był zbulwersowany Mototramp, który był już w tym miejscu wcześniej, dlatego mieliśmy pewność, że kesza istotnie wcięło.Szybko decyduję się na reaktywację. Wierzę, że Matka Założycielka zrobi z tym fantem porządek szybciej niźli dotrze tu jakowyś następny znalazca. Ale na wszelki wypadek daję spojlera do reaktywacji. Przy okazji dodaję też fotkę ciekawego repera, bo ze względu na nieustające zamknięcie kościoła inne fotki nie powstały... Ech ten Marian...

Dzięki za spowodowanie, że poznałem prawdę o tym miejscu. Prawda nas w końcu wyzwala, nieprawdaż?

Obrazki do tego wpisu:

Reaktywacja

Marianowy reper

Z bratem. Była chwila zawahania i szybki telefon po podpowiedź. Ale ostatecznie zdobyliśmy.

Brym! Cóż za odkrycie! Marian był księdzem! Muszę koniecznie udać się do archiwów w poszukiwaniu śladów po tym wydarzeniu!

Przez wrodzoną skromność i dobre wychowanie, nie będę się chwalił, czyje oczy w zeszłym roku tą miejscówkę wypatrzyły i kto wówczas wrzucił bieg wsteczny w keszowozie.Miejsce wtedy nas urzekło, a smak przepysznych dojrzałych we wrześniowym słońcu porastających budowlę winogron, mam w ustach do dziś.Głupio jakoś było tak logować "znalezienie" kesza przy zakładaniu, więc postanowiliśmy specjalnie dziś do niego podjechać na sprawdzenie. Kesz grzecznie na nas czekał, a wspomnienia tamtego wesołego wyjazdu odżyły...Dziękuję za kesz i za tamten wyjazd. :)

No więc z tym znalezieniem to długa historia. Ba! Znamy tą historię od podszewki!A nawet można by rzec, że widzieliśmy ... cień uciekającego Mariana!:D Inna sprawa, że postanowiliśmy zrobić inspekcję miejscówki przy okazji, no i teraz dopiero kesza logujemy, aby też przy okazji być może sprostować, czy wyjaśnić pewne fakty, w związku z nagłym dość wejściem w tych informacji posiadanie.W każdym razie ... domniemamy, że marianów było kilku!I świadczy o tym dobitnie treść wyryta w kamieniu w miejscowości niedalekiej. Tak, mariany daleko nie uciekły! No i miały powód poważny, aby aby tak postąpić.Mianowicie mariany  ... pełniły posługę kapłańską!I tu jest oto tego dowód: ;)

Obrazki do tego wpisu:

mariany

Marian uciekł tak skutecznie uciekał, że i mnie za sobą pociągnął do głębokiego dołu:) Dobrze, że córa mnie złapaładzięki za skrzynkę o przygodę :)

Koło kościółka przejeżdżałem mnóstwo razy. Trzeba było Mariana, żebym przyjrzał mu się z bliska. Koścółkowi oczywiście bo Mariana już nie zastałem. A może tak się dobrze ukrył? Widać mariawici dbali o ludzkie potrzeby. Dzięki za skrzynkę.

Jak nie kochał to dobrze, że uciekł, chociaż mógł nieco dalej . Kościółek po prostu zachwyca i wygrywa w przedbiegach z tzw współczesnymi kościołami, które nieraz obiektów sakralnych nie przypominają, razem z Bambą ,dzięki :)

Kilka parafii z chęcią zamieniłoby się na ten kościółek. To chyba mój pierwszy opuszczony.

Sobotni atak na wschodnią część S-Ł wraz z Serengeti, dziękuję.

No, no, ciekawa miejscówka na schowekDziękuję i pozdrawiam

Razem z MiszkąWu i Psikiszkiem.

Ależ magiczna okolica, a potrzeby Mariana po prostu... ludzkie.  

Ja znalazłem... Ja!

Mariana trzeba złapać i definitywnie zamknąć. Toć on gorszy niż Czterej Jeźdźcy Apokalipsy. Gdzie się nie pojawi zostaje po nim tylko wiatr gwiżdżący w wybitych dziurach okien. Co będzie jak kiedyś zechce odwiedzić chociażby Wawel?

Tak coś myślałem że to inne wyzwanie czy coś... Bowiem opuszczonych kościołów to ja mało widziałem (chociaż widziałem). Szkoda że nie można (?) wejść do środka. Oczywiście by się dało, ale ludzie obok i przypał straszny. (proca+lina i przez dzwonnicę, zbite okno na bocznej ścianie - drabina?) Nieźle wyczajona miejscówka, rzadko tu bywam. Dzięki za pokazanie miejsca! No i maskowanie też daje radę!

Ciekawą miejscówkę na schowanie wybrał sobie ten MarianDzięki za pokazanie kościoła, robi wrażenie.

Hello,

Życie Mariana pełne jest przygód wszelakich. Sądząc po stanie skrytki, w której się schował, zdarzenie musiało przebiegać bardzo gwałtownie. Nie miał chłop farta   Ciekawy ten kościół. Obszedłem wokół szukając jakiejś dziury do wejścia, jednak kicha. Pozostała tylko eksploracja otoczenia   Pzdr, Wojtek