Ufffffff... tego kesza robiłem najdłużej w swojej keszerskie karierze. Pamiętnego eventu w Bytowie z zaciekawieniem wklepałem link i ukazało mi się to, co przez kolejne lata stało się moim przekleństwem. Za każdym razem wchodząc w plik cofałem się i mówiłem sobie: ehh kiedyś się zrobi. Dopiero koronawirus, kwarantanna i izolacja wskrzesiły we mnie nowe siły na kolejne podejście do tego kesza. Tym razem po dwóch małpeczkach morelówki poszło, rzekłbym raczej gładko, z pewnymi hmm przerwami na kolejnego łyka morelowego napoju. Mam nadzieję, że moje odpowiedzi były zarówno ciekawe, jak i intrygujące, a autor nie jeden raz uśmiechnął się czytając moje wynurzenia. Bardzo się dobrze przy tym bawiłem. To była doskonała chwila, aby tym keszem spuscić ciśnienie ze zdenerwowanej i wymęczonej głowy. Rekomenduje rzecz jasna i polecam, wcale tak nie boli, jak mawiają. Dzięki za kesza! 

Prawdę mówiąc, to kiedy zobaczyłam jak to wygląda to już kombinowałam jak się pozbyć bilecikuPotem uznałam, że w sumie mogę chociaż spróbować i tak się powoli wkręciłam. W międzyczasie rzucałam to chyba z naście razy, co wydłużyło czas moich odpowiedzi niemiłosiernie, ale ostatecznie udało mi się dobrnąć do końca. ufff. Wyszłam z założenia, że to nie jest test w którym są dobre czy złe odpowiedzi. I w ten sposób, czasem dopiero odpowiadając tworzyłam swoją własną opinię, bo przecież nie mogłam mieć jej wcześniej, skoro się nigdy nie zastanawiałam nad danym tematemPodsumowując, skrzynka zdecydowanie dla wytrwałych ale myślę, że warto. Ja ze swojej strony dziękuję za możliwość podjęcia tego kesza. Co nie zmienia faktu, że cieszę się że to już koniec :D

Bardzo dziękuję za skrzyneczkęTrochę mi zajęło jej zdobycie, ale się udałoŚwietny pomysł :)

Trochę czasu minęło od wpisania się do logbooka aż do teraz, kiedy loguję znalezienie... Chyba musiałem trochę odpocząć od pisania po podejmowaniu tego OWNa. ;)

Wiele mógłbym tu napisać o tym keszu, ale większość tego zepsuła by zabawę następnym keszerom. Napiszę więc tylko takie moje wrażenia, które niczego nie spoilują za bardzo.

Przede wszystkim to strasznie mnie zmęczył ten kesz. Dawno nie byłem zmuszony do takiego wysiłku. Na początku wysiłek wydał się wręcz paraliżujący ze względu na swój ogrom. Ale odkryłem w sobie chyba nutkę sadomasochizmu, bo powoli, baaardzo powoli, zacząłem sobie zadawać trud. W trakcie zaliczania miałem kilka kryzysów. Rzuciłem już nawet ze dwa razy to wszystko w cholerę, ale jednak wstyd mi było samemu przed sobą tak się poddać. Podejmowałem więc wyzwanie na nowo, brnąłem w to i "jedno za drugim" jakoś "rozwiązywałem". Czasem szło łatwiej, czasami strasznie ciężko. Widać to będzie jak się spojrzy na efekt końcowy. Były też takie momenty, w których powiedziałem "o nie!" i jakoś pokrętnie próbowałem wybrnąć z sytuacji w której mnie postawiono.

Po tym wszystkim mam takie dwie główne refleksje. Po pierwsze to jednak zdecydowanie wolę robić takie rzeczy na żywo przy piwie albo wódce ;)  Po drugie to mam małą satysfakcję, że będziesz musiał to teraz wszystko "sprawdzić". I sam nie wiem, czy mam Cię za takiego samego sadomasochistę jakim się ja okazałem, czy może jednak Cię podziwiam, że Ci się chce. No cóż, obyś umęczył się tak jak i ja!

Dziękuję za tę skrzynkę, to było niepowtarzalne doznanie. Pozdrawiam.

Wielkie dzięki za kesza. Pierwszy raz takiego zdobywałem. pozdrawiam

Tak.....to nie był łatwy kesz. Ale przyjemny jak się do niego podeszło na spokojnie. Po wielu godzinach rozmyślań udało się. Dzięki za chwilę zadumy i rozrywki.  

Po szybkim wypadzie na Kociewie, wróciła do domu.

Przyjedzie na jeden dzień do Tczewa.

Zdecydowanie jedyny taki kesz którego miałem okazję do tej pory podejmować. Szereg zadań wyznaczonych przez autora zmusił mnie do podejmowania skrzynki na 4 etapy. Łatwo nie było, były momenty przestoju, ale generalnie odkryłem, jak wiele ułatwia po prostu bycie sobą. 

Dorzucam cegiełkę od siebie.

Znakomity kesz jak dla mnie. 

Dziękuję za przygodę i tą podróż gdzieś do wnętrza siebie i nie tylko.

TFTC! 

FTF w 2017 ;)

Trudność zadań tego owna wcale nie jest przesadzona. Jeżeli zastanowię się nad bardziej czasochłonnymi keszami, to może będzie to AKQ, może Gdańskie wyimki, może... Do kesza zasiadałem wielokrotnie i wielokrotnie się poddawałem. Wreszcie dzisiaj, słuchając topu wszechczasów znalazł się "moment"by kesza dokończyć. Może dzisiaj na zwolnionych obrotach zwojów mózgowych, ale mimo to się udało.

Do owna podszedłem jak Marilyn Monroe do filmu, czyli pół żartem, pół serio.Czy ułatwiło mi to zadanie? Nie wydaje mi się. Tu nie ma prostej drogi. Niestety.

Dzięki za kesza!

Złoty bilety otrzymaliśmy od Przepycha podczas tegorocznego Finału AKQ w Bydgoszczy. Już wtedy wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo (bo znamy Sir Blacka). Doceniamy to, że autor włożył tyle trudu do stworzenia swojego wypasionego, super długiego (^^) owna. M i P odpowiadali będąc w zupełnie różnych miejscach Polski, a gdy wymienili się swoimi odpowiedziami, to okazało się, że wiele rozwiązań pokrywa się ze sobą, a wielu zaś pomysłów nie spodziewaliśmy się po sobie.
I nie. Sir Black nie będzie księciem - M. 

Z gorącymi pozdrowieniami z mroźnej Bydgoszczy - MPG

Skrzynka ge-nial-na!

Tajemniczy złoty bilecik otrzymałam od autora podczas eventu w Bytowie z informacją, że zdobycie kesza jest bardzo trudne. Przyznaję autorowi całkowitą rację. Nad niektórymi pytaniami spędziłam kilka chwil :-) 

Podsumowując: ogrom pracy włożonej przez Sir Black wymaga ogromu pracy od osoby chcącej zaliczyć zadanieo to właśnie chodzi w tej zabawie.

Sir Black, dziękuję, CHAPAEU BAS!!!

Bilet otrzymany podczas eventu w Bytowie stał się wytrychem otwierającym drzwi do facynującego świata pełnego pytań, zagadek, niejasności i wątpliwości. Przebrnięcie przez nie wszystkie okazało się niezłą przygodą, zabawą, ciekawym wysiłkiem intelektualnym, ale i możliwością spotkania się z jakimś głębszym "ja". Dzięki za skrzynkę, zdecydowanie należy się jej rekomendacja.

STF

Złoty bilet otrzymałem na spotkaniu w Bytowie. Intrygowała mnie ta forma, więc odpaliłem stonkę zgodnie z wytycznymi i wówczas spotkała mnie „niezła” niespodzianka. Pierwsza myśl – w życiu tego nie ogarnę, ale nie poddałem się  W sumie kilka ładnych godzin to zajęło i okazały się one nieźle wymóżdżające  ale po ogarnięciu miałem dużą satysfakcję, że dałem radę. Wielką  przyznaję za pomysł i nakład pracy, choć myślę, że taka gwiazdka mi też by się należała   

[FTF] Tajemniczy bilet, który jest kluczem do odpalenia kesza trafił mi w łapy podczas eventu „Bytowskie to i owo”. Autor uprzedzał, że troszkę czasu to zajmie. Po powrocie do domu i odpaleniu kesza lekko opadła szczęka. Kurcze, co to ma być? Żeby nie zdradzić szczegółów napisze tylko, że się zabrałem do roboty, ale długo nie popracowałem. Rany… Następnego dnia komputer sobie stał odpalony, a ja w wolnych chwilach posuwałem się powoli do przodu. Naprawdę powoli. Złorzeczyłem autorowi i do przodu. W końcu udało się osiągnąć 100%.
Napiszę tyle: trochę dziwnie się czułem myśląc i rozwiązując to, co autor przygotował. „Zapomnij chłopie o rekomendacji”. Jednak reko jest – wkład pracy jaki poświęcił autor i wkład pracy zdobywców powodują, że tak szybko się tego kesza nie zapomni. Tylko nadal nie wiem dlaczego nazywa się „Książę”…

Na chwilę obecną nie ma takich możliwości :)

Albo korespondencyjnie ;)

Czy można zaliczać on-line?