To nie było łatwe.

Dziękuję.

Przyznam szczerze, że takie okolice zazwyczaj omijałem, dopóki nie zostałem keszeremKeszyk i miejsce ukrycia profeska. Naprzeciwko zbudowany apartamentowiec z wieloma oknami nie zachęca do szukania. A jakże. Ledwie po podjęciu skrzynki wyszedł z niego osobnik prawdopodobnie zaalarmowany moją latarką/komórką i zaczął sprawdzać samochód zaparkowany na kordach. Ja w tym czasie spokojnie logowalem na podbliskim chodniku. Pozostało jedynie odłozyć gdy się oddalił. Także uważajcie. Dzięki za reaktywację i zastrzyk adrenaliny.

Reaktywacja skrzynki w pierwotnym miejscu. Zaktualizowane zdjęcie i podpowiedz kodowana.

W związku z brakiem reakcji właściciela na maila z dnia 04-05-2020 z prośbą o serwis ("inwentaryzacja" po przejęciu obowiązków COG/ podlaskie) zostaje zmieniony status skrzynki.

Nam się niestety nie udało. Może gdzieś jest a nas tylko geoślepota dopadła :)

Naszym zdaniem nie ma, a spędziliśmy tu naprawdę długie chwile wspomagani wspomnieniami dwojga poprzednich znalazców.

Algida&rredan i “Misja Grodno” - 2500 km przez 7 województw i 3 kraje

Ciekawy urbeksowaty obiekt w środku miasta, kesza po krótkich poszukiwaniach niestety nie znaleźliśmy, próbowaliśmy z dwóch stron płotu, pewnie gdzieś tam siedzi

No iw końcu za drugim podejściem się udało! Uwielbiam takie miejsca!

Dziękuję za kesza i historię!

Nocna wyprawa do Białegostoku z Werroną - Edycja Trzecia. Tym razem to mi przypadła rola planisty, a ponieważ dwie poprzednie edycje zostały zaplanowane przez Werronę doskonale to poprzeczka była zawieszona wysoko. Z drugiej strony było mi trochę łatwiej, bo dzięki dwóm pierwszym edycjom miałem już jako takie wyczucie terenu i odległości. Generalnie chciałem, żebyśmy dokończyli dwie napoczęte w ramach poprzednich wyjazdów ścieżki i zebrali trochę quizów, bo to mój ulubiony typ kesza. Coś tam nawet w niektórych quizach miałem wykminione, więc zapowiadało się nieźle. Dostrzegając też potencjalne trudności w zdobyciu brakujących nam keszy na ścieżce żydowsko-wojennej rozesłałem wici wszem i wobec licząc, że jakaś życzliwa dusza się odezwie i pomoże. (Jak się później okazało odezwali się praktycznie wszyscy, dzięki czemu mieliśmy niesamowite wsparcie i ułatwione życie w czasie tej wyprawy, za co bardzo dziękuję!) Jednak kiedy sobie zebrałem wszystkie dane i możliwości, to się okazało, że są one rozrzucone na tak dużym obszarze, że w dostępnych dla nas ramach czasowych (czyli między ca. 21.00 a preferowanym przez nas pociągiem powrotnym o 5.10) posługując się "per pedes" nie mamy co liczyć na duże zdobycze. Zacząłem więc tworzyć różne warianty wyprawy i do tego stopnia "popłynąłem", że nawet wymyśliłem wariant przemieszczania się za pomocą miejskich rowerów. Ci, którzy mnie znają muszą czytając coś takiego pomyśleć, że "chłopu się na stare lata zupełnie zmysły pomieszały". Ponieważ zamierzałem przedstawić Werronie wszystkie opcje w pociągu (tę rowerową też, choć wiedziałem, że ona od razu będzie chciała ją wybrać, a ja zupełnie i ani trochę) to postanowiłem wreszcie uruchomić tableta (tak to się nazywa i odmienia? bo ja nie na tych technicznych rzeczach nie wyznaję), którego kiedyś tam dostałem w prezencie i do tej pory nie używałem. Oczywiście kiedy Werrona usłyszała o rowerach to zaczęła na przemian wypytywać, czy nie polecić mi dobrego specjalisty i czy zarejestrowałem się na stronie rowerów miejskich bo bez tego się nie da. Na szczęście nie zarejestrowałem się, więc ostatecznie pomysł rowerowy został odrzucony (ufff...) i po burzliwych dyskusjach uznaliśmy, że realizujemy wariant centralno-miejsko-krótkodystansowy, a obszary leśne i położone dalej od centrum zostawimy sobie na kolejną okazję. Ponieważ oprócz zwyczajowych już punktów programu (czyli dialogów o życiu oraz żulerskiej flaszki na jakiejś ławce w parku) w programie wycieczki znalazły się spotkanie z crl_ostem (to efekt mojej korespondencji) i kawka u Psikiszka (to efekt werronowej aktywności przedwyjazdowej), to zapowiadało się ciekawie...

W tym miejscu byliśmy już przy naszej pierwszej wizycie w Białymstoku. Dotarliśmy tu wówczas pod koniec naszej trasy, trochę zmęczeni (i poranieni - przynajmniej JA byłem poraniony ), a na dodatek zaczynał powoli padać deszcz. Spędziliśmy tu dobre pół godziny, a może więcej i choć kesza nie znaleźliśmy to obiekt bardzo się nam spodobał. W końcu się poddaliśmy i poszliśmy dalej, mając nadzieję, że kiedyś tu wrócimy i wtedy już pójdzie jak po maśle. Przy okazji drugiej wizyty nawet nie spróbowaliśmy (choć byliśmy nieopodal) sądząc, że nic to nie da, ale okazało się, że po naszej nieudanej próbie kesza odnalazł (choć z pewnymi przygodami) marass1111. Skontaktowałem się więc z nim w ramach przygotowań i bardzo dziękuję za wskazówki, które - wraz z innymi wskazówkami, które dziś dostaliśmy od crl_osta - bardzo nam pomogły w odnalezieniu kesza. Wielkie dzięki Panowie. Ta fabryka to dla nas jedna z "kultowych" i ulubionych miejscówek w Białymstoku. Fajnie by było, gdyby ktoś zajął się nią i wykorzystał w jakiś kreatywny sposób. Dla nas (a szczególnie dla mnie, bo Werrona ścieżkami się za bardzo nie przejmuje) znalezienie tego kesza było o tyle ważne, że bardzo przybliżało nas do minimum ścieżkowego. Teraz brakowało już tylko jednego do kompletu!

Dzięki wielkie za pokazanie tego miejsca!

- zaległe logowanie skrzynki - 

Wspólnie z marass1111. Kolejny dzień wakacji i kolejne białostockie skrzynki. Dziękuje. 

Tu mieliśmy nocną akcję z właścicielem obiektu. Okazuje się, że jest to teren prywatny a Pan raczej nic o skrzynce nie wie. mała scysja było bo uparliśmy się, że teren nieogrodzony i nie zabezpieczony a  zewnątrz można oglądać chyba bydynek...ale faktycznie jest opisany, że prywatny. Gość z nowego bloku na przeciwko czujny...Proponuje zmienić loko. Dzięki. Pzdr. 

Ach jaka szkoda...

Z dzisiejszych miejsc należących do ścieżki "żydowskiej" to zrobiło na nas największe wrażenie. Dysonans między śladami przeszłości, a współczesnym otoczeniem tutaj osiąga kulminację i kiedy wrócimy tu po to, żeby już podjąć kesza z całą pewnością dostanie on moją rekomendację. Dziś jednak kesza nie znaleźliśmy. Może dlatego, że byliśmy już trochę zmęczeni, a może dlatego, że kompletnie ześwirowały nam tutaj wszystkie sprzęty. GPS skakał jak opętany (gęsta zabudowa? a może coraz bardziej zachmurzone niebo i pierwsze krople padającego deszczu?), a Internet dotychczas działający bez zarzutu nagle przestał odpowiadać, przez co nie mogliśmy nawet poczytać poprzednich wpisów. Nie wiem zresztą, czy one coś by pomogły. Zdaje się, że kluczem jest tutaj dokładne namierzenie kordów. Ale nic to - na pewno tu jeszcze wrócimy...

Dzięki za kesza . Razem z michalczuk

Błękitnej wycieczka po gościnnym Białymstoku w sympatycznym towarzystwie. Dziękujemy za rewelacyjnego kesza w każdym calu. I jeszcze ta kłótnia kociego małżeństwa. TFTC!

Keszowanie z Błękitną 6 Team
TFTC
PS. Godzin nie pamiętam więc piszę 12:00

Znaleziona z Homerem*

Dzięki

Za pierwszym razem obstawiałem dobrze, ale że było ciemno to nic nie widziałem...potem z światłem dało radę

3 dzień keszowania w raz z Serengeti, dziękuję.

Jest, czy nie jest oto jest pytanie....po zaświeceniu latarką jest! razem z Bambą, dzięki :)

Kesz zabrany do serwisu.

Fabryki są najpiękniejsze. Dziękować.

Klimatycznie tu nocą, dzięki za kesza

Dzięki.

część logbooka z literą zawilgocona i rozmazana, dla mnie już nie do odczytania. ale ukrycie godne horroru.
dzięki!

Ogólnie to kesz ma urwany uchwyt i przydałby się serwis, bo niedługo nie będzie jak go wyjąć, a co do samego obiektu, to dorzucam gwiazdę za wspólną akcje z Fibi, bo w końcu to 'my nie wejdziemy do środka?'Aha jeśli ktoś nie lubi 'kukułek', to niech zostanie na zewnątrz 
Pozdrawiam i dziękuje!

Keszowanie dzień 3. Poszukiwanie trzech rowerów miejskich zakończone niepowodzeniem. Reszta keszy w mieście zrobiona po śląsku- czyli same drive iny ;). Trochę nam zeszło na szukaniu. Zajrzałem w końcu we właściwe miejsce. No i co z tego? Nefryt zadzwonił po pierwszą pomoc keszerską, która potwierdziła moją niekompetencję ;). Dzięki, razem z Nefrytem i dzaczkiem podczas misji Białystok 18-21.08.2016r

Poczuliśmy się trochę jak u siebie w domu - w końcu też mamy w Łodzi swoją ulicę włókienniczą - Wygląda identycznie. 

Z odnalezieniem kesza mieliśmy spore problemy ale po kontakcie z przyjacielem poszło szybko i sprawnie. 

Urlopowo ze Św.Dominiką. Z trzecim podejściem. Teraz poszukaliśmy z odpowiedniej strony . Dzięki !!!

Podróż na kordy dla mnie sentymentalna...

Nie byłem tam od czasów zamknięcia "De Centrum" (Czyli ponad 10 lat).

Niestety okolica się mocno zmieniła na niekorzyść (nowe bloki dla japiszonów).

Niestety x2 kesza nie znaleźliśmy. Za dużo osób było o tej porze w okolicy i nie chcieliśmy wzbudzić niezdrowej sensacji. Czeka mnie więc na pewno drugie podejście przy okazji kolejnej wizyty w moim rodzinnym mieście...

Póki co daję takie zielone za to, że tu znów trafiłem dzięki tej skrzynce...

A tutaj dwa zdjęcia:

Tak wyglądała okolica 11 lat temu...

Najlepszy chillout po koncercie był na dachu fabryki

Koordynaty ciągnęły za płotek, na szczęście zapoznaliśmy się z opisem. Fotografia budynku i dziękujemy za nietypowo zamaskowanego kesza.

Znaleziona wspólnie z Tisią, Nannette i Rubinem podczas Białostockiego weekendu.

Pięknie się prezentuje urbexik :)

TFTC

Bardzo ładne miejsce. aż by się chciało zwiedzić we wnętrzuCiekawie ukryta skrzyneczka. świetny weekend w wesołym składzie. Dzięki za kesza.

Z Rubinem, Tisią i Whateverem na upalnym super weekendzie podlaskimDzięki za kesza;)

Łoooo, piękny budynek! Dzięki za pokazanie ! :) 

Tuż przed odjazdem na zachód. Dzięki za pokazanie miejsca, pozdr.

Na miły początek dnia...TFTC

Już w drodze do domu...TFTC

Dziękuje za miłe chwile przy zdobywaniu skrzynki. Złapana na pewno w towarzystwie Agathy, a czy ktoś z braci keszerskiej był z Nami, to widać po logach. Dziękuje i pozdrawiam. PS. przepraszam za ogólny wpis, ale loguje zaległe zaległości. Jeśli zależy Ci na pełnym wpisie, odezwij się to uzupełnie :)

Sam bym chyba nie podjął tego kesza, moje gabaryty trochę uniemożliwiały dostanie się do pojemnika. Ale miejsce fantastyczne, ciekawe czy da się wejść do środka ;)

Kesz zdobyty :)

Znaleziona, dzięki.

Keszowanko z Panem Jagą. TFTC. Pozdrawiam

Udało się trafić za pierwszym podejściem. Znaleziona z Posejdonem. Dzięki.

Znaleziona

Znaleziona razem z Zubrem. Fajny pomysł na ukrycie. Dziękuję za skrzynkę.

Nie trzeba chodzić dookoła, ani przeskakiwać przez płoty. Budynek znany, ale szkoda, że tak w oczach niszczeje. Pewnie już został komuś obiecany i wkrótce zniknie jak spora część białostockiej historii.

Maskowanie skrzynki ciekawe.

Dzięki za kesza.

Wraz z Phoebe. Bardzo spoko skrytka, a wcześniej naobchodziliśmy wkoło obiekt, ciemno bo ciemno, ale robi wrażenie.

Znaleziona wczoraj z Szymankiem i założycielem, loguję dopiero teraz, żeby nie zabierać FTFówŚwietnie zamaskowana, dopiero ekstra źródło światła rozjaśnia sprawę. Dzięki!

ponury klimacik w środku miasta... było minęło

Kolejne nieczynne miejsce na mapie miasta. Przykro patrzeć. TFTC 

I znów odwiedziłem miejsce w którym dawno nie byłe. Działał tu kiedyś squat, ale właściciel w końcy eksmitował mieszkańców. Potem można było jeszcze przez parę lat swobodnie chodzić, przynajmniej na zewnątrz kompleksu. Teraz ogrodzone, ale szukając kesza i dziura w siatce się znalazła, czyli nie jest źle.

Miejsce zrobiło na mnie niesamowite wrażenie w chwili kiedy je odkryłam. Tego dnia przyszłam tutaj dwa razy, drugi raz z aparatem. Gwiazda za miejsce, dziękuję! Podczas projektowej nocy z Akimgiem, Gackkiem i Julkiem:)

Podjęta wesołą ekipą, podczas spontanicznego iwentu Polska Nocą - Białystok Nocą.

Kolejne miejsce w centrum Białegostoku, o którym istnieniu nie miałem pojęcia. Poszukiwania rozpoczęliśmy od niewłaściwej strony, ale warto było :)

Zdobyta w doborowym towarzystwie. Najpierw przez dziurę w płocie - niestety nie od tej strony. Można spokojnie podejść do kesyny od strony ogrodzenia przy pobliskim nowym bloku. Maskowanie pierwsza klasa, spojżałem i nie zobaczyłem. Dopiero Phoebe wypatrzyła.

Kolejne miejsce, w którym prawie dotknąłem skrzynkę i poszedłem szukać dalejSam tutaj kiedyś chciałem się dostać i założyć skrzyneczkę...