W związku z brakiem reakcji właściciela na maila z dnia 04-05-2020 z prośbą o serwis ("inwentaryzacja" po przejęciu obowiązków COG/ podlaskie) zostaje zmieniony status skrzynki.

Niestety - bez sekatora nie da rady. Jak napisane niżej, krzaczory nie do przejścia.

Pod koniec czerwca wypuściliśmy się z Werroną na nocną wyprawę keszowniczą do Białegostoku. Wprawdzie nasze zdobycze nie były może na pierwszy rzut oka powalające (12 keszy), ale naszym zdaniem wyprawa była nadzwyczaj udana, zwłaszcza, że obfitowała w różne przygody (w tym również takie z narażaniem zdrowia i życia - w rozsądnych granicach rzecz jasna ). Najważniejsze, że Białystok nocą bardzo nam się spodobał i że nie mieliśmy żadnej wątpliwości, że niedługo będziemy chcieli operację powtórzyć. Wreszcie plany przyjęły materialną postać - początkowo miał to być wtorek, ale ze względu na zmiany, które nastąpiły w ostatniej chwili w moich pracowych sprawach - przesunęliśmy się na środę. Czasu mieliśmy tyle ile trzeba, żeby się trochę zmęczyć, a potem zdążyć wrócić do Warszawy i pójść do pracy . Obawialiśmy się jedynie o pogodę. Z naszych stron ruszaliśmy w strugach deszczu, jednak Werrona upierała się, że w Białymstoku nie pada i że nie zacznie padać szybciej niż o 2 w nocy. A ponieważ Werrona ma w tej kwestii dość dobrego nosa, uznałem, że mogę jej zaufać. Faktycznie - q połowie drogi przestało padać, a Białymstoku przywitał nas może nie najcieplejszy, ale bardzo miły wieczór. Podobnie jak poprzednim razem trasę przygotowywała Werrona, a ja nie mogłem wyjść z podziwu patrząc na to, jak solidnie nas do dzisiejszego keszowania przygotowała.

Potwierdzam to, co napisała Werrona. Opera robi niesamowite wrażenie - z daleka i z bliska - szczególnie od strony parku, bo z innych stron widok nie robi już tak wielkiego wrażenia. No a labirynt odpuściliśmy dość szybko. Werrona wprawdzie na ogół lubi włazić, ale tym razem odpuściła dość szybko, co mnie akurat nie dziwi ani trochę. Następnym razem przywieziemy ze sobą maczety .

Ja włażę wszędzie, lub prawie wszędzie. JEdnak labirynt zarósł tak dokłądnie chaszczami, że przestał być labiryntem a stał się dziką knieją, w której próba znalezienia czegokolwiek okazała się niemożliwa :(

Kolejne podejście i tym razem nie mogło zakończyć się inaczej niż powodzeniem:) Dziękuję ślicznie!

Białostockie mikołajkowe keszowanie razem z aicwe*. Gdyby nie aicwe to ja bym się pewnie nie zmieścił w ten labirynt ;P Bardzo fajny pomysł, keszyk i umiejscowienie.

Znaleziona, wspólnie z aicwe i Stodow, dziękujemy.

Keszyna na swoim pierwotnym miejscu. W logu nawet mamy wpis innych znalazców nie związanych z OC. Miło, że kesz pozostał na miejscu.

Skrzyneczka zabrana do serwisu, odczepiło się mocowanie. Bo nie powinna być miną przeciwpiechotną, a ... ;-)

Super zabawa to czołganie się w krzaczorachPrzypomniały się dawne czasy jak skakaliśmy z kumplami po tych krzunachTFTC!

Powoli zapadał już zmierzch jak ruszyłem po tego kesza. Bez strachu wlazłem w między gęstwinę. Pełzając w mrocznym korytarzu z roślin zahaczyłem o coś metalowego. Moje pierwsze wrażenie - mina przeciwpiechotna. Dopiero bliższe oględziny wykazały, że tego chyba szukam. Otwarcie pojemnika zajęło mi trochę czasu. Zagadkę sfotografowałem więc i rozwiązałem w domu. 

Dziękuję za przygodę. Naprawdę fajny kesz.

Mobilniaka nie znalazłem.

rodzinny wypad rowerowy młody spał w najlepsze, żona pozwoliła szukać, Zuzka wskazała wejście i zdopingowała starego do wejścia i po drodze znalazła ślimaczka... brudną robotę wykonałem, Elusia pomogła przy haśle, świetna zabawa

ps: mobilnej nie ma!

O keszerzy podejmujący Labirynt Minotaura! Jak juź wleziecie, to najpierw patrzcie, potem zwiedzajcieJa odwiedziłem chyba wszystkie zakamarki, a kesz był niemal przy moim wejściu. Za bardzo nos miałem przy ziemii, razem z resztą ciałaZabawa przednia, a i wejść udało się bez przypału - dziękuję ze skrzynkę.

Znaleziona

Dziwne. Myślałem, że byłem pierwszy przy keszu. Pierwszy się wpisałem do lokbooka, zabrałem świetny certyfikat , ale tu, na necie... się okazuje, że jestem tylko drugi.

Ciesze się, że dobrze się bawicie szukając tego kesza- o to właśnie chodziło. Pamiętajcie o zagadce wewnątrz wieczka pojemnika. Rozwiązanie stanowi hasło do logu.

Też tu byłam, we czwartek późną porą. "Obiekt" podzieliłam na 4 części. Zwiedziłam bardzo dokładnie 3 obszary, lecz na czwarty już nie miałam siły. Ha! Teraz już wiem gdzie szukać!:P Pomysł super, jeszcze tu wrócę:)

FTF 168 !   Keszyk mi się podobał... a morówka do prania

Zielone za pomysł

TFTC

fajny pomysł. Korytarze niskie i ciasne, tylko "czołgiem" możliwa penetracja. Z braku czasu przeczołgałem się tylko przez jeden kwadrat, ale niestety nie ten co trzeba.  Na pewno tam wrócę. :)