Jak to Minotaur zamieszkał w Białymstoku
Leniwy, niedzielny poranek. Dlaczego tak wcześnie trzeba wstawać! Piąta rano! Zapomniałem wyłączyć budzika czy co? Niestety to nie budzik, to psia muzyka łącząca w sobie piski paszczowe, bębenek ogonowo-grzejnikowy i stukot pazurów podłogowych. No cóż trzeba wstać, nie ma wyjścia.
Przeciągam się więc i rozciągam. Zaczynam się ubierać, choć nie idzie mi to najszybciej. Pies patrzy błagalnymi oczami, a jego wzroku mówi sam za siebie- "no rusz się człowieku szczać mi się chce!" Zabieram smycz, kaganiec i worki na kupę- bo dbam o czystość tego miasta. Wychodzimy. Jak zwykle spacer zaczynamy od ulubionego trawniczka. Więc najpierw jedyneczka, potem dwójeczka i dopiero wtedy zaczyna się spacer właściwy. Dzisiaj pójdziemy pod Operę. Ledwo zdążyliśmy przekroczyć przejście dla pieszych, gdy pies złapał jakiś trop. Nic nie dawało wołanie, nic kuszenie smakołykiem- pies pobiegł ile sił w łapach i zatrzymał się dopiero pod BTL-em. Ja za nim i tak jak on stanąłem wryty. Cóż to za stworzenie stoi przed nami. Ni to człowiek, ni to byk. Stoi na dwóch łapach, a może nogach i się pasie. No wiecie- je trawę z trawniczka spod Opery. Poranne słońce zaczyna coraz bardziej przygrzewać, rosa na trawie mieni się kolorami tęczy, a w zieleni traw stoi to "coś" i chyba nas musiało zauważyć bo powoli podniosło łeb i wzrok skierowało w naszą stronę. Mój psiak usiadł z wrażenia, a jego wzrok pewnie przedstawiał to samo co mój tzn. lęk i przerażenie połączone z niedowierzaniem i zachwytem. Staliśmy tak dłuższą chwilę, gdy w pewnym momencie to "coś" powiedziało ludzkim głosem:
- Cześć! Jestem Minataur z Krety. Syn Minosa i Pazyfae.
- Witam!- odpowiedziałem niepewnie.
Chwila konsternacji, bo żaden z nas nie wiedział co powiedzieć dalej. Wtedy Minotaur rzekł:
- Nie bójcie się mnie. Nic wam nie zrobię. Jestem w podróży, zgłodniałem, więc pomyślałem, że pojem sobie trochę tej soczystej trawy póki jeszcze nie ma ludzi w koło. Nie myślałem, że kogokolwiek o tej porze spotkam w tym miejscu.
- Fakt, pora wczesna, lecz my wstajemy o takiej porze by wyjść na spacer- odpowiedziałem.
Dalej rozmowa tak się rozkręciła, że nawet nie zauważyliśmy jak ludzie nas mijali i przyglądali się nam ze zdziwieniem Minotaur opowiedział mi jak to za starożytnych Greków chciał go zgładzić Tezeusz. Jednak gdy zobaczył Minotaura stanął wryty i nic nie zrobił. Zawarli wtedy pakt, że Minotaur ulotni się z Grecji, Tezeusz podrzuci wypchaną kukłę by wszyscy uwierzyli, że zgładził "potwora" itd... Od tej pory Minotaur tuła się po świecie w poszukiwaniu swojego idealnego miejsca.
Tak więc ten mityczny stwór trafił do Białegostoku. Ile czasu u nas pobędzie, to już zależy od Was. Zapraszam na poszukiwanie.
Jak go odnaleźć? Sprawa jest prosta. Idź na kordy i patrz przed siebie w stronę Opery. Widzisz je? Tak to te krzaczory na środku trawniczka. Znajdź wejście do labiryntu i poruszaj się po jego ścieżkach w poszukiwaniu Minotaura.
Pamiętaj jednak, bądź cicho by nie spłoszyć mitycznego zwierza i nie licz na to, że wyjdziesz stamtąd czysty.
Do zalogowania znalezienia potrzebujesz jeszcze rozwiązać małą zagadkę ukrytą pod wieczkiem pojemnika. Hasło jest dwuwyrazowe, pisane rozdzielnie.
Powodzenia i udanej zabawy.