z darjąmarją

Wspiąłem się do połowy, ale potem zrezygnowałem. Za wąskie dziury na moje stopy, a kesza z dołu nie widać, więc nawet nie wiedziałem czy z dobrej strony...

Skrzynka maciupka. Podsuszylem i odkladam na miejsce.

Poranne skrzynkowanie w okolicach Żyrardowa z dawidnd-em na obu portalach. Wszystkie szukane kesze odnalezione.

Owszem, pozwolę sobie nie zgodzić się z przedmówcąŻeby się przekonać, że kesza trzeba szukać na ziemi musiałem tam jednak wleźć.

Kolejna wyprawa z ygrekiem w kierunku Żyrardowa. Jakoś tak się składa że zawsze jest tu co zbierać i zawsze wracamy zadowoleni z takiej wyprawyPierwszy dziś Marian, jak się okazało najmniej wymagający, chociaż ygrek będzie pewnie innego zdaniaKesz znaleziony na ziemi, odłożony obok do czasu serwisu. Ownerka powiadomiona. Dzięki. 

Nie tylko Marian był elektrykiem i po A-ówkach chadzał :)

Bardzo dziękuję za kolejne Marianowe retrospekcje, na wysokim jak zwykle poziomie.

Powrót do Żyro w sprawdzonym składzie: dawidnd, ygrek i choooch (w wielu logbookach wpisywaliśmy się skrótem D.Y.Ch) w celu ukończenia ścieżki "Murowane klimaty" i poprawienia statystyk w Marianach.

Z cyklu: nie wszystkie Mariany da się zdobyć. Wlazłem do połowy, potem otwory były już za wąskie i musiałem zrezygnować. Nie było innych chętnych do wspinaczki :(

Wlazłam tylko do połowy, bo mama protestowała (w ogóle zabroniła mi wchodzić, ale wymusiłam wejście choc trochę), potem wlazł tata i zniósł skrzynkę do wpisu.

Hello,

A to akurat proste, dlaczego Marian chlał przy tej robocie. Doskonale pamiętał cytat z Lenina: "Komunizm – to władza radziecka plus elektryfikacja całego kraju. ". W ten sposób dokonywał sabotażu - wszakże nienawidził komunizmu bardziej, niż czegokolwiek. Pzdr, Wojtek

Dokładnie 

Sprawiedliwie ja zebrałem a pytlak odłożył. Świetnie zamaskowane. Giba się tam na górze jak na huśtawce :o

Jak to często bywa oczywiście Hekinu wszedł po skrzynkę, ale żeby było sprawiedliwie ja ją odłożyłem. Dzięki :D

Nie ma to jak wjechać kobiecie na ambicje :D

Kombinacji trochę było, ale finalnie się udało.

Dzięki za bardzo fajnego kesza.

Przyjechaliśmy tu z Wasylem.

Pierwsze podejście Wasyl nie wchodzi, bo mu się noga nie mieści. Oboje pomyśleliśmy,  że znamy jedną małpkę, która po zlokalizowaniu kesza, wbiegłaby po niego bez zastanowienia. My odpuściliśmy.

Poszliśmy po kolejne skrzynki do lasu, ale wracając Wasyl się ze mnie nabija: że w Warszawie na extremalną ścieżkę poszłam, wspinałam się, a tu, nie pójdę?

I tak dobre 10 min wchodzi mi na ambicję, w końcu mówię, dobra, robimy kolejne podejście.

Tak, to mój pierwszy słup, gdzie musiałam wyręczyć mężczyznę w pracy (oczywiście Mariana, bo Wasyl mi asystował).
Wpisu dokonaliśmy na dole, drugie wejście (by odłożyć) poszło zdecydowanie łatwiej ;-)

Dziękuję za wspinaczkę, podobało mi się XD

aaaa, logbook pełny.

po takich słupach jeszcze nie łaziłemdzięki!

Ja zdejmowałem kesza, Gacekk odkładał więc teamwork był :)

Znaleziona na wyprawie: Żyrardów, Skierniewice, Łowicz i akalice.

Takie keszyny to ja zielenie.

Znaleziona podczas plądrowania miejscowości na zachód od stolicy z Gacekk, crl_ost i mimi29.

Świetny keszci odważniejsi bawili się naprawdę dobrze :D

Jak wysoko to wiadomo kto wchodzi nie ja

Niedzielne, świąteczne keszowanie wraz z Serengeti, dziękuję.

Ponieważ słup ma wąskie otwory, najwygodniej włazić w skarpetach. Co prawda im wyżej, tym otwory coraz mniejsze, więc nawet moje wąskie stópki już miały dość, na szczęście  dotarłam Opakowanie keszyka super, zasługuje na zieloną,niedzielne keszowanko z Bambą, dzięki :)

Kesz naprawiony. Jeszcze  wplasterku na ranie, ale niebawem go zdejmę i wtedyteż wróci na swoje miejsce, czyli jakieś 20 cm wyżej :)

Za drugim podejściem złapana, w sensie dosłownym, razem z Maćkiem_B i naszymi psami. Ja odważnie nawigowałam z dołu i jak się to skończyło Maciek opisał... Przepraszamy za uszkodzenia, ale kesz nieziemski ;)

W końcu złapana wraz z Katką_40, Nuką i Korso na spacerze. Trochę tu rozpierduchę zrobiliśmy, ale po kolei.

Wczoraj pierwsze podejście, wlazłem do połowy obiektu i stwierdziłem że dla mnie za wysoko, a poza tym wyżej mi się zwyczajnie buty nie mieściły. Zatem dzisiaj przywieźliśmy sobie pomoc naukową w postaci sztamajzy do czyszczenia rynien i z jej pomocą zaatakowaliśmy ponownie. Ale okazało się, że jest za krótka, więc i tak musiałem wleźć na dolną część obiektu i stamtąd manewrować, co nie było takie proste. W końcu udało się dosięgnąć obiekt naszych zainteresowań, ale oczywiście zleciał na dół i maskowanie nieco się uszkodziło, przepraszamy  Sądziłem że odłożyć będzie jeszcze trudniej niż zdjąć, ale ostatecznie nawet szybciej z tym poszło. Tylko jeszcze jak schodziłem to but mi się zaklinował i prawie bym zleciał na mordę. Ale ogólnie zabawa fajna i jeszcze raz przepraszamy za zniszczenia.

Znaleziono podczas słoneczno-zimowej psio wędrówki. Kogoś lżejszego proszę o poprawienie kesza bo już nie dałem rady porządnie zapakować logbooka.

dobrze, że młodzież wiozłem... sam leTko za ciężki

Moje obuwie nie podołało od połowy drogi, gdyby nie Mimi, trzeba by było tu wrócić na wiosnę w sandałkachPiękne maskowanie! Dzięki!

Wspólnie z MiszkaWu, Phoebe. i Psikiszkiem.

Znaleziona z Phoebe. mimi29 i MiszkaWu. Na początku Phoebe po jednej nodze, ja po drugiej, ale zimowe obuwie uniemożliwiło dotarcie do końca. Zaatakował mimi z lepszym skutkiem, choć z odłożeniem miał trochę problemu. Czemu to tak się niemiłosiernie przy końcu zwęża? Marian to pewnie miał specjalne nakładki na buty. Znając życie to poszły za flaszkę.

Nie da się napisać, że ciekawa historia poznana, bo geościeżka chyba ma na celu co innego. Chyba dzisiejsza pogoda rozregulowała nasze zmysły. Nie skojarzyliśmy chyba faktów, że to marian i zaczęliśmy szukać na współrzędnych, a rowery oczywiście oparte o docelowy obiekt... ehhh no cóż, każdy ma gorsze dni ;). Dzięki

Skrzynka harda ale zdobyta.

Po dotarciu na miejsce zacząłem obmacywać okoliczne pieńki. Chwila lektury i Victor pędzi po skrzynkę. Żeby nie było, że nic nie robię to odłożyłem pojemnik. Dzięki.

Skoro Marian zawitał do Wrocławia to Wrocław musiał teraz zrobić rewizytę :)

Pierwszy dzisiejszy keszyk Marianowy - dookoła leje, ale mnie to nie zniechęca. Dobrze jednak, że nie ważę z 20kg więcej bo tak w 2/3 wysokości konstrukcja zaczyna się chwiaćNo i gdybym miał wejść jedną dziurkę wyżej to już bym się chyba nawet okiem nie wcisnąłNie opanowałem jeszcze umiejętności wiszenia, otwierania kesza i wpisywania się, więc zaliczyłem 2 wejścia i zejścia :)

Super keszyk na rozgrzewkę - całe ciało zostało obudzone ;)

Pierwsza skrzynka na trasie ! Dostałam skrzynką w łeb, tak chowałam przód mojej twarzy przed oberwaniem, że przyrżnęłam nosem i wargą w słup (wszystko działo się na górze słupa)- guz rósł ogromnym tempie :P

Dzięki !

Podjęta podczas kompletnie wariackiego dnia w towarzystwie Maleski i Niestowarzyszonego Towarzysza oraz czworonożnej Samby.

Pierwsza skrzynka na trasie.

Jak na małpy człekokształtne przystało postanowiliśmy posłużyć się narzędziami. Ich przygotowaniem zajął się NT. Z wzięciem jeszcze jak cię mogę, gorzej z odłożeniem. Biedna Maleska, chcąc uchronić się przed uderzeniem w głowę przez spadający z narzędzia kesz, walnęła nosem o słup, co i tak nie uchroniło jej przed koszmarnym guzem. Ostatecznie sprawy wziął w swoje ręce NT.

Może faktycznie trzeba było wcześniej walnąć jakąś lufkę, byłoby łatwiej...

Zauważ Werronko taką dziwną okoliczność, pijani kierowcy zabijaja na drogach więcej trzeźwych użytkowników niż siebie samych, Możliwe że z elektrykami jest podobnie i ginie więcej trzeźwych. Poza tym nie miał mi kto na tym slupie zdjęcia zrobić więc nie było warto się wspinać. :D

A wydawaloby się,  że jak Marian po pijaku wlazl to każdy wlezie 

Kesza widziałem ale przypomniał mi się wypadek jednego z naszych Kolegów i to mi kazało odpuścić.

Ajjj... zaburzyłem kolejność podejmowania skrzynek:/! A przynajmniej chęci ich podejmowania:/...

Ale po kolei.

Zatrzymaliśmy się i tutaj. Z namierzeniem obiektu nie było najmniejszych trudności. Może być tylko jedno oczywiste miejsce. Z dostaniem się do niego również żadnego trudu. No prawie... A to prawie było "prawiem" kluczowym:/.

Dzień miał być dość chłodny. Więc wziąłem buty cieplejsze. Generalnie takie, bardziej rozbudowane. Więc wchodząc do góry, jakoś tak do połowy konstrukcji, trudu nie było. Ale kiedy konstrukcja zaczęła się zwężać tym samym zwężając swoje szczebelki, to zaczęło być mi tak średnio wygodnie. No i kiedy stałem już przy keszu (kurde... ja go dotykałem, smyrałem, no palcem się nim bawiłem...) to już wysiadały mi łydki. Musiałem stać na boku stopy z racji tego, że moje obuwie ledwo mieściło się w otwory umożliwiające wchodzenie. Generalnie nogi mi tak tam sponiewierało, że nie byłem w stanie już dłużej tam stać, a obawa nadchodziła taka, że już nie wytrzymam i nie dam rady zejść na dół tylko będę musiał poddać się grawitacji:). Gdyby było ciut cieplej, jakbym miał tylko inne buty, nie takie szerokie jak miałem, trampeczki jakieś na przykłąd czy coś w tym stylu, to dokonywalibyśmy wpisu bez żadnego trudu. A tak... a tak musieliśmy zrezygnować... Albo nawet na boso wskoczyć. Trud wtedy prawie żaden... Ech, wciąż zostają powody aby do Was wracać:). I to jest jeden z nich:).

Nie loguję DNFa bo kesz znaleźliśmy, dotykałem go przez moment, smyrgoliłem nawet;)...

Dzięki za możliwość podziwiania panoramy z ciut innej perspektywy:).

Przyjeżdżamy z Lady na miejsce no i widzę obiekt keszowy na horyzoncie.

Podchodzimy bliżej i chwila zwątpienia. Wiem że Werrona to hardkorowa dziewczyna ale nawet ona miałaby problem bez sprzętu tu wejść. Aż mi się głupio zrobiło że nie dam rady. No chyba że Lady podsadzi, ale jak?

W celu upewnienia się dzwonię do Założycielki i po krótkiej rozmowie okazuje się że pomyliłem obiekty i właściwy jest z drugiej strony drogi.

No tu już lepiej, a właściwie całkiem dobrzeSekretem pomyślności wykonania misji są skarpetki :-)

Próbowałem odwiesić zgodnie z życzeniem Weroniki kesza wyżej, ale nie chciał wejść (za grube miejsce o które się zaczepia). Tak więc odwiesiłem tam gdzie był. A może już wisi we właściwym miejscu i prośba nieaktualna (jakiś czas temu o tym rozmawialiśmy a właściwie pisaliśmy)?

No !! Tu mototramp wykazał się NARESZCIE sprawnością, bo użył skarpetek do zdobycia kesza ( świetny i skuteczny patent, polecam - mogą być noszone )

Dzięki bardzo !!! 

Nie, no ja już nie mam siły. Na uparciuchów nie ma siły! No musi, bo inaczej się udusi!Dzięki za przygodę. :)

Jeden z dobrych znajomych Mariana (niejaki Meteor, może go znacie) na trasach kolejowych "S-Ł", dał nam swego czasu solidne przeszkolenie w zakresie wszelakich prac elektrycznych, więc z takim doświadczeniem poszło nam tu migusiem. Bardzo fajnie wykonany keszyk. :)

Ah ten Nasz utalentowany Marian :)

Pozdrowienia dla glownego Bohatera!:)

Tata dał nam kesza ale ja wpisywałem.

Dziękuję ten fajny skarb.

Tym razem to też tata znalazł, bo tak wysoko nie mogliśmy wejść. My byśmy tam na pewno weszli, ale tata się nie zgodził . Ale i tak się nam podobało, bo pomagaliśmy tacie i podaliśmy mu kesza jak już Kubash nas wpisał.

Dziękuję za ten fajny skarb!

Dziś leczymy rany po wczorajszych przygodach z dzikimi pszczołami. Ale ponieważ musieliśmy na chwilkę ruszyć się z domku i mieliśmy wolne półgodzinkiczycośwtendeseń, postanowiliśmy zaszaleć i przyjechaliśmy tutaj. Nie wzięliśmy żadnego ciężkiego sprzętu, buldożerów, ani helikoptera. Potrzebny był nam sukces wypracowany tymy recymy i to gołymy.

No i na oczach własnych synów tata wlazł, zdjął i zrzucił, w tym czasie synkowie się wpisali (ściślej mówiąc zrobił to Kubash), a potem wspięli się na paluszki i podali kesza tatusiowi, który odłożył go na miejsce.

I tak oto Marian - chcąc nie chcąc - musiał się poddać.

Wszyscy byliśmy tym podbudowani jak - nie przymierzając - diabli .

Wzięliśmy też sobie certyfikat (były dwa, więc wzięliśmy tego, który głosił STF) ale teraz, wpisując widzę, że nam się on chyba nie należy. Chyba nasz poprzednik w ferworze walki nie zwrócił uwagi na obecność mikrocertów w skrzyneczce . A ponieważ nie jestem zwolennikiem niezasłużonych nagród to mam dla prawowitego właściciela STFa propozycję nie do odrzucenia. Jeśli zajrzysz drogi kolego keszerze do skrzyneczki raz jeszcze i zabierzesz z niej TTFa, to chętnie się umówimy na wymianę trofeów tak, by te właściwe trafiły do właściwych rąk.

A w ogóle to dziękuję Matce Założycielce za kolejnego milutkiego hardkorka

Veni, Vidi, .... i na tym póki co poprzestaniemy. Wrócimy za jakiś czas z "magiczną różdżką" ;)

FTF zespołowy z Meteorem, bo mieliśmy blisko. O szczegółach zdobywania napisze więcej M., ja tylko dodam, że krótka ulewa nas nie wystraszyła i pojechaliśmy jeszcze po mobilniaka w reperze wodowskazowym, żebym ja go mogła legalnie przenieść w porządne miejsce. No i po drodze nas przeczołgała śnieżyca. A trzeba było od razu wracać do domu na żurek. Pojemnik pierwsza klasa! :)

Jak zobaczyłem tytuł, to myślałem że jest przy Elektryku... znaczy przy Technikum Elektrycznym, ale jak zobaczyłem na mapie, to od razu zorientowałem się co to, sam kiedyś zastanawiałem się nad założeniem tam power traila, a właściwie power multaka na kilkanaście -dziesiąt etapów ;-)

Dziś aura nie nastrajała na dłuższe traski, ale tutaj w sam raz by podjechać rowerem... wyjeżdżaliśmy w słońcu, a gdy podejmowaliśmy skrzynkę padał deszcz (dobrze że pioruny nie waliły). Skrzynka podjęta, FTF wyjęty i zdrowy rozsądek podpowiadał żeby wracać nim dorwie nas następna chmura, więc zgodnie z przeczuciem... pojechaliśmy dalej i śnieżyca dorwała nas w Starych Wiskitkach (przed trzecią chmurą uciekliśmy z wiatrem).

Przypomina mi się, jak kiedyś z huannem zawitaliśmy do chatki studenckiej Lasek (Beskid Makowski) i powitaliśmy chatkowego słowami:

- Przesyłamy pozdrowienia z Polan SuroWicznych!

- Aż stamtąd idziecie? - zdziwił się chatkowy, bo to prawie 200km w linii prostej... ale po chwili zrozumiał dowcip, a ten polegał na tym, że obie chatki są Chałupami ElektrykówOto fotka z chatki z 10 przykazaniami elektryka.

Kochani! Wszystkim Wam życzę Wesołych Świąt!.No i oczywiście FTF-a