Brak etapu I

Etapu I niestety zniszczony, resztki pojemnik walają się po okolicy :(

Nadszedł dzień, żeby wrócić na typowane miejsce i sięgnąć po kesza. Z pomocą wyższego i w dobrym obuwiu, poszło niespodziewanie łatwo. Kesz jeden z najlepszych oby takich wiecej! Pomysł i wykonanie genialne! TFTC!

próbowałam "usnajpić " miejsce ukrycia kesza lecz radar już chyba ciut przestarzałyużyłam metody niezawodnej mimo wszystko nie było łatwo pierwsza próba poszukiwań od dołu, druga od góry ( pasem zieleni między bandami dotarłam na miejsce-niesamowite uczucie) jednak nie znalazłszy wróciłam tam gdzie trzeba i się udało, dzięki za przygodę

Pierwsza próba multaka. Na 1 etapie łatwo poszło, ale skrzyneczka leżała spokojnie jakby to nie był magnetyk. Miejsce drugiego etapu wytypowane. Pozostaje tam tylko (lub aż) sięgnąć. Pozdrawiam!

Ta skrzynka miała być pierwsza na naszej sobotniej trasie. W odpowiednim punkcie znaleźliśmy się około południa, ale przeszukane, potencjalne miejsca ukrycia nie ujawniły kesza. Po konsultacji z Założycielem, wracając do domu, zajrzeliśmy (nieco bardziej wnikliwie) w jedno z typowanych wcześniej ... Nie było, a jest... jak w ruskim cyrku. ;-)

Bardzo dziękujemy za znakomitą zabawę na pierwszym etapie i doskonałą, świetnie ukrytą skrzynkę na drugim. :-)

No i dziękujemy za pomoc. :-)

Nowiutki pojemnik czeka na was. Skrzynka gotowa do szukania. Powodzenia!

Coś widocznie źle policzyliście. Będę w okolicy i zobaczę czy wszystko z etapem I OK.

Ojć coś nam tu nie poszło. Kordy etapu początkowego zaprowadziły do miejsca, gdzie magnetyk może siedzieć, ale jest tam drewniana pergola. Czy dobrze typujemy? To nasz pierwszy multi (z Mario1973) i chcielibyśmy go zdobyć. Suszarek nie było.

Pierwszy etap podał się w miarę szybko. Stamtąd spacer po finał, który początkowo wydawał się być w innym miejscu, ale po chwili naprawiłem swój błąd.Dziękuję!

Bardzo dziękuję. Kesz dalej jest na miejsu, pierwszy etap nieco wilgotny

Dziękuję za skrzynkę

Znaleziona spontanicznie z Jakkuch podczas spaceru z psem, fajna skrzynka pozdrawiamy :)))

Reakcja na pierwsze zadanie : "nie wierze, no prostu nie wierze"duże TFTC pozdrawiam

Znaleziona! Bardzo ciekawe wykonanie.

było trochę szukania ale to czysta przyjemność pozdrawiam

Z tą skrzynką miałem długo na pieńku. Na przeszkodzie zawsze stał albo brak czasu albo ..misiaczki. Któregoś dnia zrobiłem pierwszy etap, dziś po drodze ze spokojem finał.

Pomysł na zdobycie kordów do finału rewelacyjny, sam finał spodziewałem się w nieco innym miejscu. Dzięki za skrzynkę i za sposobność... (nie będę spojlerował).

wymiana tego co zapleśniało i co najważniejsze, co inżynierskie mózgi wyprowadziło w pole. Moja wina ;-)

Było trochę szukania. Ale znaleziony z Maciejos i Norbertos

kesz jest na miejscu  

Byłem na miejscu, wydaje mi się że dobrze trafiłem, ale nic nie znalazłem.

Przeryliśmy z swistak525 wszystko w koło i nie znaleźliśmy.

Do tego kesza mam spore wątpliwości, raz, że interpretacja kordów na moje nie jednoznaczna, mi z wyliczeń inaczej wychodzi, na miejscu tak fruwają, że bez porady Ro bym hektar chyba przeczesał :P

a dwa że trudność zadania/terenu mocno zaniżona, gdybym wiedział że taki to wyczynowy kesz to bym się za niego dzisiaj z moim obolałym barkiem nie zabierał, odradzam ludziom zwłaszcza zimą bo sobie można krzywdę zrobić...

dzięki za kesza

Kolejne miejsce długo przez nas omijane, może dlatego, że tu snajpią?
Dziś dłuższym spacerem dotarliśmy na start. Na miejscu ekipa zawodowców kończyła obrabiać klientkę. Jak w  tych warunkach szukać? Na szczęście radiowóz, może widząc w nas zmienników?, odjechał do innych ważnych zadań. Niewiele to jednak pomogło. Magnetyczny start magicznie ukrył się przed nami. Ne zrażając się, postanowiliśmy chwilę pomyśleć i... poszliśmy po finał. No proszę, trafiony, obyło się bez korzystania z infolinii. Ho, ho miejsce okresowo może sprawiać kłopoty w bezpiecznym podejmowaniu, dziś było ślisko ale fajnie. Dziękujemy za znakomitą zabawę, w końcu coś musieliśmy ustrzelić , kierowcy ocaleli.

Skrzyneczka wzięta na dwa razy. Wczoraj w trakcie treningu biegowego przybiegłam sobie na miejsce, patrzę - snajpią... Już miałam historyjkę gotową, bo nie chciało mi się za bardzo kombinować - jak spytają co robię to odpowiem, że to taka gra miejska. Ale nie spytali. Za to zaczęło padać - jakoś nie bardzo widziało mi się moknięcie, a do domu trzeba jeszcze dobiec, więc postanowiłam zostawić podjęcie finału na inną chwilę. Przybiegłam do domu - i tak moknąc- wyznaczyłam sobie na sucho miejsce i dziś rano rowerkiem przed pracą zahaczyłam. Skrzyneczka chyba przewędrowała, bo musiałam niestety lekko się powspinać i ubrudzić. Ale wpis jest :) 

Ciąg dlaszy keszingu z Taifunem. Tutaj ja już mam pierwszy etap, a on dopiero zza winkla się wyłaniaDrugi to czysta formalność, kluczowy był przymiotnik opisujący owy obiekt. Finał troche źle szukaliśmy-nie tam gdzie trzeba- ale ostatecznie podszedłem tam i wypatrzyłem. Jak dla mnie znakomita, dzięki 

Śmigamy z masłem rowerowo do celu i niczym w westernach ten zwiewa mi gdy muszę zatrzymywać się przepuszczając gnające machiny. Dobył etapu, ja poczytałem zasady zabawy - iście pierwszorzędnej. Początkowe "ale co to jest" zmieniło się w wyrazy uznania. Dalej świstu-gwizdu, drobne zafiksowanie ale w końcu znów sukces. Multak bardzo przypadł mi do gustu, dzięki zań! :)

Hello,

Dzisiaj mieli wolne  Zaufać podpowiedzi, czy kordom ? Obie opcje się wykluczały. Poszedłem na kordy, co było słusznym wyborem. Potem z narażeniem życia wykonałem zadanie i z jeszcze większym podszedłem do kesza. Kordy pokazywały "zero" troszkę inaczej, niż trzeba. Przeszukałem wszystko i nic. Miejsce jednak zaciszne - przeszło parę osób z burkami i nikt się nie kapnął, że ktoś tu jeszcze jest. Po telefonie do autora okazało się, że kordy mogą fruwać, ale wystarczy bardzo delikatna korekta położenia i będzie już OK. I rzeczywiście, obrót i tup, tup, tup załatwiły sprawę. Jeszcze tylko nie dać się złapać i zabić w drodze powrotnej i można było się cieszyć ze znalezienia  Pzdr, Wojtek

1 etap namierzony szybko, choć jako magnetyk ledwo zipie. Dwa z trzech magnesów wydłubane i zabrane, trzyma się tylko na jednym. To nie pierwszy przypadek, że giną magnesy, Potem już poszło w miarę szybko. Jedynie mam wątpliwości co do wskazówki do współrzędnych wschodnich, czy aby na pewno jest tak jak założył autor? Sprawdzę przy okazji, bo chyba w rzeczywistości wyjdzie ciut więcej. Całość super. TFTC.

To jest na prawdę udany pomysł i realizacja! Wyrwaliśmy się z kolegą na kesza na chwilę z pracy bo pod nosem. Pierwszy etap znaleziony (przy policji zajętej spisywaniem zdobyczy), obiekt namierzony i punkt docelowy także jednak siedział tam i odpoczywał akurat gościu od pielęgnacji zieleni więc innym razem poszukamy skrzynki docelowejfajna zabawa!

Piękny dzień więc pomyślałem, że wezmę córkę i udamy się po kesza. Daleko nie mamy. Na miejscu "suprajs" - snajpią! Radiowóz ustawili na wprost etapu pierwszego. Dodatkowo jak już coś upolowali to "zwierzyna" stawała tuż obok wytypowanej miejscówki (później okazało się, że dobrze typowanej). Nic telefon do siostry, która nie chciała powiedzieć, ale ugięła się. Szoruje na miejsce - na szczęście spokojne i podejmuję pojemnik finałowy. A córka z wózka patrzy co szalony ojciec wyprawia. To tak w skrócie. Pojadę jeszcze zobaczyć początek, bo podobno super. TFTC!

Notatka służbowa: podczas wykonywania operacji, ustrzelono autobus oraz kilka innych, niemechanicznych obiektów. Po spisaniu śladów i poszlak udano się na miejsce docelowe i z przyjemnością podjęto pojemnik finałowy.

Jejku, jakże wtedy było gorrrąco! Jak oka w tłustym rosole trącaliśmy się pomysłami na ukrycie skrzynki. W końcu Rredan UpałMiNieStraszny wytropił miejsce :) 

Po co topić się w domu pod wentylatorem i nieśmiertelnym wiatraczkiem marki Zefir, skoro można więcej smalcu wytopić w pełnej klarze. Dołączyłam do mających podobnie nieklarownie pod sufitem Algidy i Rredana, którzy byli już na szlaku. Pod czujnym okiem władz przejszli my do działań, choć było ciężko i głewa nie pracowała prawidłowo. Troszku gimnastyki, zabaw z dzieciństwa i w końcu kesz był nasz. Fajna sprawa

Dziś snajpili... w czasie naszej wizyty, w zasadzie podczas wsiadania i wysiadania z keszowozu dopadli dwóch. Był zgryz kiedyśmy suk..., w sensie radiowóz zobaczyli, bo  jak tu szukać pod tak czujnym okiem? Pierwsza ofiara więc była nam wielce na rękę. Składem wzbogaconym w międzyczasie o Gosię pokręciliśmy się wg wskazań cygana i nic... Dopiero zerknięcie na mapę satelitarną co nieco rozjaśniło. Startowy etap bardzo nam się podobał, musieliśmy go zresztą zabrać z sobą, bo załoganci obu pojazdów (łapiącego i łapanego) zaczęli na nas zerkać. Leżał w trawie nie wykorzystując zupełnie mocy magnetycznej. Na finale trochę się zakręciliśmy. Uwaliłem się niepotrzebnie od stóp do głów okrętu się w zakamarkach spodziewając. A tu taka przyjemnostka niemal na wierzchu. No, no :). Wracając obawiałem się o możliwość odłożenia ale szczęśliwym trafem nadarzył się drugi złapany. Leci znakomitość. TFTC!

Ile tu razy do mnie strzelali z tej piekielnej maszynki... Na szczęście zawsze jeżdżę przepisowo :p 

Dziś miśków nie było, za to ja sobie postrzelałem.... I w końcu ustrzeliłem keszaTFTC!

fajny kesz. Daje gwiazdkę.

a mnie się podobała i nawet udało mi się sięgnąć po ostatni etap :-)

Gratuluję pierwszym śmiałkom co to strzelali lub użyli metody alternatywnej. Nie życzę nikomu być w roli ustrzelonego. 

Powrót z zamczyska, to akurat po drodze było. Start namierzony szybko, gorzej z namierzaniem kierowcówByło już ciemnawo, a moja kurza ślepota i wszystkie wady wzroku skumulowały się na tym zadaniu, więc odstawiłem narzędzie i zrobiłem je w alternatywny sposób. Finał był tylko formalnością, dzięki za fajowy certyfikat! :)

STF. Zachciało mi się ustrzelić kierowcę zaraz po nocce w pracy. Spacerkiem na miejsce do pierwszego etapu. A tam...niespodzianka. O- oł... Zawartość mnie zaintrygowała i przeraziła jednocześnie. Coś tam próbowałam, ale czy ja to dobrze robię? Poszłam tam gdzie wytypowałam, a raczej pod to coś, bo...chciałam przestrzegać znaków drogowych, a skoro to skrzynka promująca przepisową jazdę, to chyba także przepisowe poruszanie się ogólnie. Tak to sobie bynajmniej wymyśliłam. Zakłopotana, zagubiona z lekka, postanowiłam zadzwonić do Marka w celu upewnienia się czy dobrze kombinuję, gdyż kierowca ze mnie żaden, prawka nie mam i mieć nie będę. 6:40... a jak śpi? No cóż, zrozumie, przecież wie, że to nałóg keszowania. Marek potwierdził, kazał wejść tam gdzie niby nie można i dalej poszło już... Hmmm, nie wiem czy lepiej czy gorzej. W takim bądź razie finał znaleziony od razu ale...za malutka jestemI co teraz? Włażę... nadal nie sięgam. No to się podciągnę i usiądę. Podciągnęłam ale nie miałam już miejsca na manewr by się odwrócić. Jakoś się udało. Na kolana i mam skrzynkę...czubkami palców udało się. Wpis. I odłożenie. A jak zejść? Nie potrafiłam. Próbowałam stopami sięgnąć, ale e-e. Pozostało skoczyć. Ale nie miałam miejsca nawet na to, by się rękoma odepchnąć. Strach zaczął mnie ogarniać-no przecież muszę jakoś zejść! Torebka została, a ja na pośladkach przetransportowałam się w bezpieczniejsze miejsce i hop. Stopy dotknęły ziemi... a potem ugięły się kolana i wylądowałam na kolanach, a potem jeszcze na dłoniach. Jak ten kot.... miau, miau....auuuu!Bolało. A chciałam tak zwiewnie, no cóż.

Dzięki za przygodę i nietypowy certyfikat.

TFTC! Pozdrawiam, Nati.

FTF !!!  Reko za świetny pomysł, niekonwencjonalne rozwiązanie, nowatorskie certy i chwilę niezłej zabawy przy trasie  Wiara! FTF-y leżą w terenie, a Wy w chacie siedzicie?!  Dzięki. Pzdr. 

a nie Misiek widzi Rysie, Takie misie widzi Rysiek?

Rysiek widzi misie, takie misie widzi Rysiek :)
Kto był wczoraj ten wie!

Skrzynka została zaakceptowana przez OC-Team