koniec czerwca juz tuż tuż. Kiedy reaktywacja? Już nie mogę się doczekać :-)

Zaległa * :).

Skrzynka będzie czasowo niedostępna. Faktycznie etap końcowy zaginął. Tym dziwniejsze to bo przypadkowa osoba raczej by go nie znalazła. Reaktywacja potrwa trochę czasu (nie wcześniej niż koniec czerwca). Pzdr. 

Z pierwszym etapem poszło nam łatwoDo drugiego trafiliśmy, staliśmy, szukaliśmy i nic . Generalnie wiemy jakich typów maskowań możemy się tam spodziewać . Może jednak coś przeoczyliśmy ? Albo kesz się zagubił ?

Pierwszy etap znaleziony przez Kinię bez najmniejszego problemu, gorzej z finałem... Po 40 minutach poszukiwań odpuścliśmy bo skończyły się pomysły.... Pozdrawiamy

Skrzynka naprawdę bardzo fajna. Quiz niezbyt trudny, ale ciekawy. Maskowanie finału również. Minusem jest tylko fakt przestrzelonych kordów finału o jakieś 17m. Nam gps pokazywał środek ulicy. Dobrze, że był spojler to zrozumieliśmy gdzie szukać, choć nie wiadomo do końca było, po której stronie ulicy. W końcu się udało. Damy gwiazdkę, bo fajna zabawa. TFTC!

Myślałem, że do skrzynki tej wrócę dopiero, gdy będę mógł ogłosić sukces, ale wygląda na to, że moje i omen niepowodzenie wynika nie z naszego przytępienia zmysłów, lecz zniknięcia sssssskarbu, na którego tak narobiła mi apetytu HazelEyes. 

Wspomniane przytępienie towarzyszyło nam pierwszej nocy, gdy przy I etapie z tłumu mugoli ciemność opijających wyłoniła się nieźle "spruta" dwójka młodzieniaszków machających tajemniczą legitymacją i żądających udostępnienia im jakiegoś "towaru", jakieś marihunaeny czy innej substancji, którą znam bardziej z opowiadań niźli doświadczenia (co niektórym nie mieści się w głowie ;P). omen wyczuł farsę, ja już trochę mniej, zbyliśmy głuptaków i udaliśmy się po finał by po bezowocnych minutach poprzysiąc rychły powrót. Tak też się stało, wkrótce wróciliśmy za dnia, ale i tym razem poszukiwania nie przyniosły rezultatu. Pierwsze fiasko tłumaczyć można brakiem światła i procentami, ale za drugim razem keszyny mogło już nie być. Keep them crawlersout.

A ja chyba Taiffuna widziałam z drugiej strony ulicy...

Ciekawa skrzynka i jak najbardziej z kapeluszaTFTC!

Skrzynka robiona na dwa kroki - pierwszy etap nocą. Po drugi wróciłem dziś i dobrze, że za dnia.

Znalazłem też certyfikat PPP, co jako dwunasty znalazca zinterpretuję "Prawilny Podnośnik Pustaków"  bo tam był cert ukryty.A sama skrzynka - co tu dużo gadać, bardzo ładna - w końcu Markowa a nie jakaś podróba. Dzięki!

No pięknie... pięknie ... taki tu ruch... całe szczęście miałam ze sobą Natalię która miała super fuchę wczesnego ostrzeganiaDzięki temu udało się błyskawicznie podjąć tą znakomitą skrzyneczkę :)

Pierwsza myśl to dom handlowy, którego też już z resztą nie ma, na tymże samym rogu ulicy, ale po przeciwnej stronie. Niestety to był strzał w siedzibę jakiś istot alternatywnych, anarchistycznych czy coś takiego; czasu mi to sporo zajęło, jednakże dzięki ploteczkom odnalazłam maleństwo. Finał odłożyłam na "innym razem" i tak dopiero po dwóch tygodniach znalazłam, a zmarzłam przy tym na kość, tyle tych samochodów musiałam przepuścić (?) To były najdłuższe ZAKUPY w moim życiu ale bardzo satysfakcjonujące. Dzięki za tak błyskotliwe pokazanie ciekawostki poznańskiej. Nawiasem: w domu mam jeża- żywego, pełno kapeluszy , których nie noszę i dużo dobrej muzyki pozdrawiam

Hello,

Miało być krótko, wyszło dłużej. Pierwszy etap zupełnie bezproblemowo, z 20-o minutową obsuwą na chwilowe zbiegowisko na rogu. Potem na kordy, sorry - w pobliże kordów i szukanie. Przemacałem wszystko co się dało i nic. Wiedziałem, jaki patent został użyty i figa z makiem. Gdy już z łap robiło się sito, zadzwoniłem po wsparcie. No i okazało się, że dobrze, tylko nie tu, a tam - po drugiej stronie. Polazłem, po chwili widziałem kesza i byłoby OK, gdyby nie nieziemski ruch w strefie. I tak wszystkiego z czajeniem się, wpisaniem, czekaniem na dogodny moment na odłożenie zeszło z dobrych 30 minut. Najciekawsze było to, że kręcąc się w te i nazad uzyskałem na giepsie pomiar "1 metr do celu". Czyli z tymi kordami nie do końca tak źle   Uradowany pognałem do auta, po drodze zaliczając minę miejską. Jakby tego było mało, jadąc do domu straciłem widoczność po lewej stronie. Nie wiem, jak wielki był to ptak, ani co żarł (pewnie nie były to produkty takiej jakości, jak z cukierni szacownego Domu Towarowego K.Ignatowicza  ), ale szyba była cała zawalona. Człowiek pewnie by po czymś takim umarł od ręki, a ten dziad pewnie poleciał sobie dalej, wciągać kolejne paskudztwa. I takie były dzisiaj przygody "z kapelusza". Pzdr, Wojtek

Miejsce startu rozpoznane w mig, pojemnik startowy również ekspresowo podjęty. Potem podjazd na kordy finałowe i zonk. Stoję przy krawędzi, a tu cygan każe leźć jeszcze ponad 20 metrów dalej. Pamiętałem o 10 metrach z opisu ale ta poprawka i tak nie nic nie dawała. P. mugo ze spoilera wyjaśniła sprawę i mimo zapadającego zmierzchu bez latarki poszło dość sprawnie. Zastosowaliśmy zasadę ZERO, a kiedy po powrocie chciałem ściągnąć swoje kordy ta świnia pokazała 0 (zero!) metrów do celu. Jakim cudem?! Jak dotąd najlepszy KzK! Świetnie dobrana miejscówka do wylosowanych słówek, ciekawe miejsca, oba ważne dla miasta, interesujący fakt z historii, świetne maskowanie kesza, takie jakie lubię najbardziej. Wszystko to składa się na zieloną gwiazdkę, której jednakowoż teraz dać nie mogę. Musi poczekać na swoją kolej. TFTC!

Świetna! Niby drobiazg, a cieszy. Historia rewelacyjna i ładnie się ułożyła do słówek, które Założyciel musiał okiełznać. Mam, więc nie poskąpięZielone! :)

TTF, razem z towarzyszką która zgłębiała tajniki GC. Obiekt od razu wpadł do głowy, gorzej z miejscem ukrycia. TFTC!

Skrzyneczka pojawiła się akurat wtedy, gdy gościłem w Kórniku. Tuz przed dwudziestą trzecią zacząłem przebierać nogami, laptop w domu, komóra w domu, totalna kiszka. Na szczęscie gospodarze uraczyli mnie własnym sprzętem, więc przyczaiłem się i przeczucie mnie nie zawiodło. Jest nowy KzK. No i od razu klops. Nie znam na tyle historii Poznania, bom nietutejszy od zawsze, a tylko od chwili dłuższej. Gugluję, nic nie ma. Zebrała się spora ekipa. Kombinujemy w szósteczkę. Też nic. W domku po pierwszej w nocy kesz nadal mi nie dawał spokoju więc znów wyszukiwarka w ruch. W końcu znalazłem. Jeszcze tylko upewniłem się wizyjnie spacerkiem laptopkowym. Jadę, chociaż rozum mówi: idź spać człowieku, na 6:30 do roboty idziesz. Zdążę - myśle sobie i hyc w keszowóz. Starter dosyć sprawnie namierzony. Już chciałem z buta iść, ale że po drodze do domku to podjechałem. Wszędzie mnóstwo meneli i policji. No i dobrze. Policja zajęła się menelami, a ja szukaniem. Na pierwszy ogień certy poszły. Bez latarki nie da rady, więc odpalam. Nawet szybko poszło, jakieś 10-15 minut i juz wpisywałem znalezienie. Odłożyłem jak zastałem, jednym słowem dobrze skitrany. Dzięki za kesza i STF. Pozdrawiam.

FTF w cztero nikowym składzie. Od lewej Roddaje, HazelEyes oraz Ntu. Sam od samego początku miałem wielką ochotę na tego kesza a miałem do dyspozycji tylko telefon z internetem. Gdy pojawiła się informacja o keszu stałem na palcach przy pewnym znaku drogowym nieopodal Ławicy. Wyszło mi, że to tam trzeba pojechać. No i udałem się tam wcześniej parkujac auto najblizej jak sie dało. Tuż przed miejscem gdzie powinien byc pierwszy etap dzwoni "konkurencja". Wyszło, że ide w dobre miejsce ale nie po tej stronie. Telefon od "drugiej konkurencji" wyjaśnił mi, że "to tam". W powiększonym zestawie poszliśmy po finał. Tak się zagadaliśmy, że szliśmy nakładając sobie drogi. Nic dziwnego, że 20 m przed skrzynka dogoniliśmy team Ntu. No i zaczeło się szukanie. Certy znalezione błyskawicznie ale sam kesz po dobrej godzinie. Nie obyło się bez małej pomocy autora który wskazał trop. Sam pojemnik finałowy bardzo ładny i starannie wykonany, ale jednak baaaaaardzo, baaaaaaaaaaaaardzo mały jak na mały. Właśnie to w dużym stopniu stoi za dość długą atrakcją w postaci szukania finałuWielkie dzięki za urozmaicenie niedzieli i za mozliwosc spotkania się w gronie keszerskim przy kombinowaniu.

Pozdrawiam P.S.

FTF grupowy z Armis, ntu i RodaJj. Wieczorowe nudy na pudy, odświeżam stronę OC i co? Nowy kesz! Czytam i widzę, że quiz...O nie! Opis mnie zaciekawił, ale nie miałam zielonego pojęcia o jaki obiekt może chodzić... Burza mózgów, research w necie i bingo! Nagle przyszło olśnienie, że to może być to! Chwila zawahania i pędem na bimbę. W drodze w to miejsce napotkałam RoDaJj i pytam czy to to?Jakież było moje zdziwienie, że to nie ten obiekt.... byłam blisko, ale jednak daleko  Tuż za rogiem już się czaił Armis i tak wspólnymi siłami, spacerkiem w deszczowej aurze wybraliśmy się na finał. Na końcu naszej drogi dopadliśmy ntu i mogliśmy rozpocząć poszukiwania. Oczywiście jako pierwsze padły certy,ale pojemnika jak nie ma tak nie ma. Deszcz zaczął przybierać na sile, w dodatku głodno, chłodno i do domu daleko.... Godzinne poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów... Telefon do autora nieco zawęził poszukiwania i koniec kóńców udało się dostrzec pojemnik!  Mistrzowski kamuflaż! Co tu dużo pisać, napiszę krótko:znakomita znakomitość!

W drodze na punkt startowy, z głośnym 'Ha mam Was' dogoniło nas jedno 'A', a potem dołączyło 'A' drugie.
Po sprawnym podjęciu mikrusa, poszliśmy zagadani o różnych sprawach, na tyle okrężnie, że nie tylko zerkneliśmy serwisowo do jednej ze skrzynek, to jeszcze na miejsce finału dotarliśmy razem z zespołem NTU. Godzina poszukiwań w deszczu, tylko ze względu na towarzystwo, mogła być wspominana dobrze. Niby jasno - a nic nie widać, niby ciemno - a latarki włączyć na stałe nie wypada, itd.
Dwukrotnie HazelEyes dopadła (wszyscy o oczach piszą, o rączkach zapominają) właściwych
miejsc i tak mogliśmy udać się na wieczorne suszenie i dezynfekcję płynami, ku zdrowotności.
Dzięki za kesza co spotkanie umożliwił.

Zbiorowy FTF. Na 20 metrów przed finałem wyrośli za naszymi plecami HazelEyes, RoDaJJ i Armis. Cóż mieliśmy zrobić, przygarnęliśmy ich. Ojej, ile nam tu zeszło! Quiz lekki, łatwy i przyjemny, skrzynka finałowa wręcz odwrotnie Nie jest lekka, łatwa, przyjem...no dobra, przyjemna jest bo w rezultacie frajdę sprawiła niemiłosierną. Po ponad godzinnych poszukiwaniach w końcu sprytne orzechowo-królicze oczy HE wypatrzyły co trzeba, ale bez pomocy się nie obyło. Maskowanie idealnie wtapia się w otoczenie, i jeśli keszyna będzie dobrze odkładana, to jeszcze niejeden keszer i niejedna keszerka spędzą tu dłuższą chwilęTFTC! Pozdrawiam, Nati.