Jadąc lasem, wzdłuż rzeki przypomniałem sobie o tym keszu, tyle że byłem po drugiej stronie młyna i aby nie jechać naokoło wybrałem opcje pod prąd… ;)
Kesz leżał na ziemi, bo ściana się trochę posypała. Odłożyłem w obszar gdzie pokazuję spoiler.

Dzięki za kesza i klimatyczne miejsce!

Super miejsce, ale pełno komarów ;_; TFTC

Jest! Hura

Znaleziona! Dzięki!

Uwielbiam takie miejsca, planowany spacer po pracy z własnymi myślami. Miejsce idealne, droga całkiem, tylko przy samym keszu lekko grząsko, ale do obskoczenia. Skrzynka ma się dobrze, tylko lekki serwis jak kolega niżej pisał by się przydał. Dorzucam szczelne, zakręcanie opakowanie z świeżym logbookiem, gdyby ten nie przetrwał mokrych dni, które nadchodzą. Hanys spacerowo w tych rejonach. Ruda Śląska pozdrawia. Dzięki za skrzynkę, opis i pokazanie miejsca. 

Rowerem po Łodzi (Uhaha Pedały Dwa) (Ej ty kolarz pedał ci się kręci) - 62,00km ( Środowe przed i po południe )

Znakomita miejscówka. Chociaż po deszczach trochę ciężkie dojście. Polecam. Kolejna osoba niech weźmie dobrze zamykany odporny na wilgoć logbook/pudełko.

THX ZA CACHE !!!

Sierpień 2022 z keszami. Pozdrawiam. Myśl lokalnie, keszuj globalnie:

http:\\geocaching.com

Super miejsce. Bardzo przyjemne zaciszne i spokojne.

Przyjemne miejsce

Dojechanie od stawu do celu trochę trwało, bo powalone drzewa i piach. Potem okazało się, że trzeba pokonać Młynówkę, ale udało się znaleźć wąski przesmyk. Przyjemne miejsce na chwilę odpoczynku, kesz znaleziony bez problemu. Wieczko jest lekko pęknięte, ale ogólny stan nie jest zły. Dzęki!

Zabrał mnie kolega z pracy na trasę XC to chociaż jednego kasza zdobyłem.XD

Wpis za pomocą c:geo
Pozdrawiam Bogas

Na spacerze z psiakami. Tak im się spodobała woda i kąpiel, że aż zapomniałam, że jesteśmy tu po kesza :P

Dziękujemy bardzo za pokazanie miejscówki!

Miejsce znałem, ale przy wcześniejszych wizytach byłem nieświadom, ze potykam sie o cache. Wszystko ok, chociaż dostało sie już trochę wilgoci przez pękniętą pokrywę.

Szybko i sprawnie  

DZK

Bajeczne miejsce. Młyn stoi kawałek dalej na prywatnej posesji. Miejsca spietrzenia wody faktycznie pozostały resztki. 

Ze skrzynki zabrałem kreta.

Skrzynka ma lekko pękniętą pokrywkę, ale jest owinięta w dwie foliówki, więc jeszcze troche wytrzyma.

Niestety nie miałem co włożyć do środka. Na pewno jeszcze odwiedzę skrzynkę jak i rezerwat na terenie którego się znajduje.

Thc

Jest szybko i sprawnie krecik wyrzucony # 117

Pokrzywy, komary i bagna.

Geokret in.

Dojście szczególnie latem tragedia, mnóstwo komarów i podmokły teren, ale miejsce fajne

Oczywiście wcześniej nie przeczytałem opisu i na cwaniaka chciałem udać się po kesza od północy. Niestety musiałem nadrobić sporo drogi i udać się na sugerowany w opisie parking. Po tych wszystkich niedogodnościach mogłem już się udac na cudowny spacer po jesiennym lesie. Dzięki za pokazanie urokliwego i ciekawego miejsca. 

Piękne miejsce! Zwłaszcza w deszczowy poranek, po niedawnych odwiedzinach Ksawerego - mnóstwo powalonych drzew opóźniało dzielnie dotarcie do celu. Po wpisaniu do logbooka jeszcze poślizgnięcie i upapranie w błocie, ale oceniam, że było warto :)

 

Sama skrzynka sucha, ale o tym, że kiedyś worki, w które jest zapakowana były strunówkami, świadczą już tylko czerwone paski ;)

 

EDIT: Aha, ja auto zostawiłem tutaj i dalej pieszo krajobrazową drogą: 51°51'15.8"N 19°37'03.1"E. Miałem nadzieję dojechać aż tu: 51°51'13.9"N 19°36'40.0"E, ale natknąłem się na powalone drzewo (jedno mniejsze wcześniej odgarnąłem). Może da się od południa w ten punkt dojechać.

Wstaliśmy z samego rana, aby o 07:35 zameldować się na Kaliskim w pociągu do Tomaszowa. I tak też się stało. Jeden plecak zapakowany prowiantem, bo jeść coś trzeba, drugi zapakowany pojemnikami bo coś w tym Tomaszowie chyba potrzeba kilku reaktywacji - wszystko gotowe. Pociąg jest, wsiadamy, jedziemy sobie elegancko, Lilalu foty rowerom strzela i butom też (nie wnikajcie - ona tak ma), tylko coś ten pociąg jakoś tak wolno jedzie. 30 minut, a my ledwo na Dąbrowe dojeżdżamy ... hmmm coś jest nie tak No i przygoda skończyła się ostatecznie na Widzewie - awaria składu Mieliśmy opcję, czekania na kolejny pociąg (2h), albo na podstawionego busa (40min + dojazd do celu), który miał zabrać pasażerów - pochwalę PKP, ponieważ jak się dowiedzieli, że są pasażerowie z rowerami to wysłali (ponoć) bus'a z dodatkowym bagażnikiem. Niestety jedna i druga opcja to czekanie x-czasu na dworcu - bez sensu.

Na szybko ustaliliśmy dwie wycieczki: do Ldzania po nową skrzynkę, lub pojeździć sobie po wzniesieniach łódzkich. Padło na to drugie, więc wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy. Już po drodze (przy sprawdzaniu naszej skrzynki) Lilalu stwierdziła, że naszym celem (lub pośrednim punktem) może być ta skrzynka.

Pomyślałem - taaaa ... yoshio ... kurde, łatwo nie będzie, facet nigdy nie ułatwia, a do tego ostatnie znalezienie prawie rok temu - ale co tam I coś mi się jeszcze kołatało po drodze, że wcale nie tak łatwo się tam dostać, ale OK, niech tak będzie. Jedziemy.

No i zaczęła się kolejna przygoda Od strony drogi asfaltowej przy hotelu nie ma jak - szkoda bo tak fajnie się jechało. Wróciliśmy wiec do drogi leśnej zaznaczonej na mapie - była, a to już plus Było też trochę powalonych drzew po drodze - daliśmy radę, ale ostatecznie jedno nas zatrzymało. Rowery w krzaki, a my z buta. Znalazłem pseudo mostek przez rzekę, ale Lilalu już zdjęła buty, żeby na drugą stronę się dostać i poszła ze słowami "zaraz znajdę i wpiszę" ... oooo NIE. Nie ma tak, że powstrzyma mnie jakaś rzeczka i nie działający mostek - poszedłem wpław Po drugiej stronie nawet butów nie zakładałem tylko leciałem za GPS'em ... będę miał zdrowsze stopy. No, i jak tak biegłem i Lilalu też, to się okazało, że jesteśmy nie po tej stronie co trzeba Więc wracamy, ale tym razem po wejściu do rzeki poszliśmy już jej korytem po prąd - w sumie gorąco jest to taka ochłoda nie zaszkodzi.

Skrzynka namierzona - JEST I ma się dobrze. W środku sucho, pieczątka przystawiona więc wracamy. Lilalu jeszcze foty na FB porobiła i trzeba było wracać tą samą, przyjemną, chłodną drogą.

Trafiła nam się fajna przygoda, fajna skrzynka, a do tego fajna rowerowa przejażdżka po tej PKWŁ.

Dzięki.

P.S. Przepraszam, że się tak rozpisałem.

Miejsce bardzo ładne, woda czyściutka
Dzięki

Panie! Co to był za rajd moim keszowozem. Takiej przejażdżki to nie miałem chyba od czasu ŁJP, chociaż zdarzyło mi się jechać przez pole po kesza [ŁK] Nefryt i jeszcze raz miałem serce na ramieniu w okolicach młyna w Talarze. Wychodzi na to, że kesze młyńskie to grupa podwyższonego ryzyka zawieszenia auta na podwoziuNa szczęście po raz kolejny mazdzina pokazała swoją sprawność i dała radę przejechać "drogę", która wcale nie była drogą. Stanęło na tym, że nie dojechałem do waypointa, bo droga, która miała mnie do niego zaprowadzić skończyła się nagle. Ale za to przeszliśmy się całkiem sympatycznym lasem.

 

Na miejscu już prawie brodziliśmy w rzece ale ostatni rzut okiem na spoiler pokazał, że to nie było konieczne. Nawet było trochę szkoda, bo woda ciepła, miejsce urocze.... W stopy gorąco... ;)

 

Ładny zadbany kesz. Aż miło wziąć do ręki. Dzięki. Zdobyta razem z MAleską.

Zarówno droga do tego kesza jak i samo piękne miejsce, gdzie został ukryty, zasługuje na dłuższy wpis. Wybrałem się na marszobieg i po 7 kilometrach dotarłem nad zbiornik po chwili szukania trafiłem na ścieżkę numer jeden i po przejściu przez piękną kładkę ruszyłem lasem. Kierując się współrzędnymi, przechodziłem przez pajęczyny, leżące drzewa, pokrzywy w końcu dotarłem na miejsce. Tam szybko zlokalizowana skrzynka i wróciłem. Nie wracałem jednak tą samą ścieżką i znalazłem inną kładkę. Ta okazała się fałszywa i po sekundzie moje buty były zanurzone w wodzie. W końcu jednak udało mi się uciec z tego upiornego, klimatycznego miejsca. Dzięki za pokazanie tego miejsca.

Safrin narobił mi smaka na tą skrzynkę, opowiadał o tych strumykach, mostkach, kładkach. Jednak dla mnie była to droga przez mękę. Ścieżki się skończyły i trzeba było porzucić rower i kierować się na azymut. Mimo, że do kesza wskazywało 20m to jedyną barierą broniącą dostępu do kesza była Moszczenica i jej cieki odgałęźne. Nosz kur** gdzie nie poszedłem to 20 metrów. Myślę sobie, że jak będę tak sobie skakał po tych pseudo mostkach z powalonych drzew czy nawrzucanych patyków, to w końcu się wpierdzielę do tej wody. Długo nie trzeba było czekać... Stoję jedną nogą na wąskim drzewku, nad wodą, a do brzegu brakuje mi dosłownie 1 metra. Wystarczy jak wykonam jeden mały skok i jestem w domu... albo w wodzie. No i oczywiście drzewo musiało być mokre i zamiast skoku w przód wykonałem skok w dół. 6-ty raz w tym roku wracam do domu z mokrymi butami, kiedy to się skończy...

Dojazd do skrzynki sprawił mi wielką frajdę. Rozpoczynają od długich zjazdów i zapierających dech w piersi widokach. Kończąc na przeprawie przez rzeczkę i ten dźwięk płynącej wody. Oczywiście nie obyło się bez komplikacji. Po przejściu przez rzekę wylądowałem nie po tej stronie budowli hydrotechnicznej co trzeba. Kilka skoków i już byłem po drugiej stronie. Dziękuję za pokazanie miejsca.

Rowerowe keszowanie, choć do samego kesza trzeba było się przedzierać przez mokradła. Pechowo znalazłem się po niewłaściwej stronie strumienia i musiałem zdjąć buty i przedostać się na drugą stronę. Jak dla mnie, trudność terenu powinna być wyższa. Dzięki za pokazanie miejsca.

Dało radę od strony wschodniej bez kaloszy. Bardzo lubię takie relikty przeszłości, dlatego oceniam
 skrzyneczkę jako znakomitą.
TFTC!

 

Skrzynka odszukana bez problemu. Bardzo przyjemny spacer po lesie tylko pod koniec teren trochę podmokły. Dzięki za kesza.

Bardzooo lubię to miejsce, gdyby dorzucić mrówki do wszystkich żyjątek które chciały mnie zjeść mielibyśmy mickiewiczowską Świątynię Dumania. Tak czy inaczej miejsce bardzo klimatyczne, skłaniające do zadumy ( tylko te komary) i faktycznie najlepiej w pław z drugiego brzegu ;)Dzięki za zrobienie skrzyneczki w tak pięknym miejscu.

Cóż mam napisać. Kolejne miejsce doskonale znane z młodzieńczych wycieczek wokół domuMogę tylko dodać, że w latach 80tych ta wąska ścieżka od Głąbi (Skoszewy) była szeroką drogą a do Dobieszkowa przejeżdżało się przez bród. Stare czasy. Dziś już nie ma po tym śladu a od Dobieszkowa droga jest podwórkiem. <br /> Ja dotarłem pieszo z Borchówki. Jeszcze trochę inna droga<br /> Dzięki i pozdrawiam

Poszliśmy drogą, którą zaproponował Cichy29 i która o tej porze roku i po lekkiej zimie nie sprawia żadnych problemów. Na wszelki wypadek mieliśmy na wyposażeniu kalosze, ale tak naprawdę nie były one konieczne, bo nawet przekraczanie niewielkiego strumyczka byłoby możliwe "suchą stopą" w zwykłym obuwiu. Miły spacer, fajne miejsce, dzięki za kesza 

Jejku, zawał! OGROMNY pies gnał w naszą stronę z taką prędkością, że aż z Ryjkiem stanęliśmy plecami do siebie w pozycjach obronnych i napiętymi wszystkimi mięśniami. A ułamki sekund później... Pies zaczął podskakiwać i machać ogonem. Na pytanie: "Gdzie masz patyk?" znalazł największą żerdź w okolicy i pomykał z nią do samego końca. 

Skrzynkę w tak przyjaznym towarzystwie udało się szybko podjąć.

Ta skrzynka czekała i patrzyła na mnie z mapy chyba od początku mojej zabawy w OC. Niestety jakoś nigdy nie było nam tutaj po drodze...

Dziś jednak postanowiliśmy z anoriell w ramach "wieczornego spaceru" zawitać również i tutaj. Nie obyło się bez przygód... Kiedy ruszyliśmy w kierunku skrzynki, jakieś 100 m od miejsca zaparkowania auta w pewnym momencie usłyszeliśmy, że coś wielkiego do nas dobiega. Standardowo zatrzymaliśmy się i czekaliśmy co będzie dalej. Na szczęście okazało się, że wielki owczarek, który nas dogonił postanowił się jedynie z nami pobawić i powędrować aż do skrzynki i z powrotem :)

Na miejscu wszystko OK, a kesz wypatrzony dość szybko. 

TFTC + ocena znakomita za miłe miejsce na spacer!

Strasznie ciężko tam dotrzeć.Samochodem rowerem przeskakując bagna,ale się udało.Gdy już byłem na właściwym brzegu skrzyneczka znaleziona bez problemu.Dzięki

Rowerowo... znaleziona bez problemu :)

Bez wymiany.

 

Dzięki :D

Podświadomie pojechałem taką drogą jak Cichy. Gdy dojechałem w okolicę i zrobiłem szybkie i niestety lekko błędne rozeznanie. Na drodze do przebycia była szeroka rzeczka - nic specjalnego, ale szkoda moczyć nowiutkie buty na ich dziewiczym wyjściu, czyż nie? W pocie czoła wykomibnowałem sobie prowizoryczną kładkę. Nucąc sobie radośnie muzyczkę z Boba Budowniczego naznosiłem kilka sporych pniaków i sru!-już leżą w strumyku. Potem tylko jeszcze znalazłem jakiś kostur, którego sam Gandalf by się nie powstydził i jazda! Chwila przeprawy przez wodę, potem parę minut przeprawy przez krzaki i staję dumnie na pozostałej konstrukcji, aby się dowiedzieć, że kesz jest jednak po drugiej stronie... No to z powrotem do punktu wyjścia i potem już dobrą i jak się okazało całkiem łatwą drogą we właściwe miejsce wprost do kesza. Rada dla następców - jak ujrzą piękną i zachęcającą kładkę, to niech się nią nie sugerują :)

poszło zadziwiająco szybko. byliśmy na rowerach, polecam drogę gruntową na przeciwko hotelu, jakieś 500 za stawami po lewej zielony szlaban i tam w las. na rozejsciach trzymać się lewej, uwaga na kładkę. ścieżka kończy się na rzeczce i tam już widać cel. więcej już nic nie powiem:P dostaliśmy się suchą nogą.

Nie powiem, było zacnie. Po deszczach zieleń po prostu wybuchła, więc uznaję tę skrzynkę za dobry trening do Rambo. (Mój pies w pewnym momencie odmówił współpracy i trzeba go było usilnie namawiać do dalszego marszu). Dzięki za świetny pomysł na spędzenie poniedziałkowego popołudnia.

Yoshio... Standard. Co ja mogę więcej powiedzieć kiedy Ty zakładasz skrzynkę o tematyce leśnej;)? Wiedziałem, że tutaj też się nie zawiodę i się nie zawiodłem. Kesz ostro dał nam w dupska;).

Chęchy, krzaczory, kolce, generalnie wrażeń moc:)...

Ale okoliczności przyrody bombowe. Przespacerować się takim klimatem to super sprawa. A o Strudze Dobieszkowskiej kiedyś czytałem w jakimś periodyku. Conieco zostało w głowie ale po dzisiejszej wizycie fajnie byłoby coś sobie odświeżyć.

Dzięki!

Fajny spacer przez las, nieopodal kesza krótka walka z naturalnymi przeszkodami i na miejscu stwierdzenie, że współrzędne przestrzelone - na szczęście, bo zaraz byłbym pewnie świadkiem nowych interesujących popisów kaskaderskich;)

A na koniec niemalże ucieczka przed głosami w naszych głowach;)

dzięki za informację. wkrótce podjadę zrobić serwis.

edycja: kesz przeserwisowany. mimo pękniętego pojemnika sucho, dzięki dwóm dużym strunówkom i w środku też strunówki. Pojemnik wymieniłem na klipsiaka, powinien wytrzymać dłużej. Poprawiłem kordy. Dorzuciłem GK przywiezionego z Włoszczowej.

PS. rzeczywiście, jeśli ktoś będzie uderzał od północy może mieć problem z dostaniem się do skrzynki. przyda się skoczność i dobry zmysł równowagi, ale dużym ułatwieniem będą kalosze.

Znaleziona. Warto zabrać ze sobą kalosze. Pudełko wymaga wymiany. 

Szybko łatwo i przyjemnie:)

UuuAaa to była mała przygoda ale że za długa do opisywania a i pióra nie mam takiego jak morrison to sobie i wam daruje - właściciel już ją znaNapisze tylko że drogę można sobie znacznie skrócić tylko trzeba uważać na właściceli okolicznych posesji bo czujni jak ważki i nie chodzić po zmroku jak ja ;-), aha i jak skracacie drogę to wodery są niezbędnePrzy tym keszu byłem zwierzyną ale umknołem - dzięki za przygodę - choć wiele nie widziałem bo musiałem działać pod osłoną nocyDopiero w aucie zobaczyłem że wziąłem dobry cert STF ;-)

Poszukiwania po ciemku, błądzenie po lesie i ufajdanie się w błocie. Było trochę zabawy, ale po dotarciu na miejsce poszło jak z płatka.Ostatni certyfikat znalazł właściciela. TFTC!! :))

Fajne miejsce ale trudny dostęp.