Skrzynka została zarchiwizowana.

Ponownie odwiedziłem miejsce (w sumie to już trzeci raz) i nic nie znalazłem, więc napstrykałem fotek. 

Skontaktowałem się z ostatnim znalazcą (dzięki za informację!), który po obejrzeniu zdjęć potwierdził, że kesza w miejscu ukrycia najwyraźniej nie ma. Zaraz potem odezwałem się do założyciela/właściciela skrzynki, który potwierdził moje obawy - miejsce namierzone prawidłowo, niestety skrzynka przepadła. 

Odezwę się w sprawie serwisu. :(

Pierwsza lokalizacja odnaleziona, ale docelowego pojemnika już nie odnaleźliśmy. Czy on aby na pewno ciągle tam jest? Dawno nie było żadnej wpisanej wizyty, a znaleźć się nie udałoTrzeba będzie wrócić... Kolejne podejście planowane na jutro!

Znaleziona podczas wieczornego keszowania z stałą ekipą. Pojemnik jest popękany i ma dużą dziurę    TFTC

Podjęty z jacol1983 i labedix, trudno było dojechać :)

Znalezione razem ze stałą ekipą (Lukaf932 i Jacol1983 z żoną)

Hej,

zalegy wpis do logu:

 

skrzynka odwiedzona  podczas ostatniej wizyty w okolicy. in: TravelBug

Jeden z dłużej zdobywanych przeze mnie keszy. Pierwszy etap podjęty baaardzo dawno, później znaleziony jeszcze raz, aby potwierdzić kordy i wreszcie dziś znaleziony. W pobliżu na ścieżce leżał zdechły łabędź.

Ten #$%^&* mikrus mnie pokonał już ze 3 razy.
Tym razem kazałem dżonemu szukać, a ja sobie odpoczywałem.
Finał nieco widoczny, ale kto by tam chodził...

Znaleziona z masloo5000. Byłem tutaj pierwszy raz Masło ponoć już parę razy mówił, że nie może znaleźć i już jej nie szuka jak chce mogę się bawić w szukanko. Szukałem 30minut tu i tam tam i tu nic nie było. Zostało ostatnie miejsce, które dziwnym trafem przeoczyłem. Masło do mnie sprawdź może od (kodowane) a ja na to nie bo to jest tutajCo do etapu końcowego maskowanie widoczne z kilku metrów :P

ale jeszcze tu wrócimy :)

Na dobranoc wspólna granica, którą zaczęliśmy o 16.40 i postanowiliśmy zakończyć wracając. Musiała trochę poczekać - prawie 5.5h ;-). Ale już humory w lepszej formie. Bliżej domu, kontuzja już lepiej. Szybko podjęta w towarzystwie Nati i Armisa, TFTC, i to krzesełko na środku rzeki - ładnie.

Jakieś podsumowanie? Ja zrobiłem jeszcze jednego kesza - "To nie jest młyn" gdzie przeniknęliśmy przez siatkę leśną postawioną chyba w międzyczasie jak nas nie było, a która skutecznie odgradzała nas od domu i ciągnęła się niebezpiecznie w nieskończoność. Bilans wyszedł +/- tak: 9,5h na rowerze, ok.65 przekręconych kaemów, 10 keszy, 5700 spalonych kcal, 2l wody, okolica superancka, adrenalina w normie, towarzystwo doskonałe. Dzięki za wycieczkę i kesza.

Etap pierwszy podjęty w drodze na keszowanie, finał podjęty podczas powrotu do domu. Ciemno już było, stres powoli ze mnie schodził, choć noga przez jakiś czas bolała tak, że byłam bliska rozpłakania się. W okolicy finału tylko nasze światełka rowerowe widać, stojące krzesełko na wodzie (!), i obiekt który skrywa kesza. Schylam się na tyłach mojego roweru by wymasować stopę i w tym momencie luksta pstryknął mi zdjęcie. I widzę, że dołączył do logu, łobuz.

Tym oto sposobem zakończyliśmy keszowanie, zdobyliśmy kolejną granicę i pojechaliśmy do domu.

Fajny, duży pojemnik. Znakomita. TFTC! Pozdrawiam, Nati.

Zeszłego roku, pechowo, nie było pierwszego etapu, cośmy się naszukali to nasze. Dziś bezproblemowo, wystarczyło popatrzeć co się zmieniło w otoczeniu . Spacerek do finału prowadził przez okolicę której nie znaliśmy. Kręte schodki, mostki oraz inne industrialne elementy plus przyroda usiłująca dychać w tych warunkach, tworzyły klimat granicy właśnie  - granicy Poznania, przyrody i techniki, przygody i wysiłku oraz czegoś być może jeszcze . Znakomita skrzynka, dziękujemy! (in: gk)

Nie wiem czemu, ale znalezienie pierwszego mikrusa przysporzyły nam niesamowicie wiele problemów. Aż trzy razy musieliśmy wrazać na miejsce ukrycia. Niby dość typowo, a jednak nie mogliśmy wpaść na właściwy trop. Dzisiaj w końcu się udało i można było spokojnie podjąć skrzyneczkę :)

Kurcze, co się tu ostatnio naszukaliśmy z Lirielą pierwszego etapu... Przeryliśmy chyba wszystko, włącznie z mułem w jeziorze Swarzędzkim, zahaczając trochę o Wartę, Sołacz i Rusałkę, ale tam stwierdziliśmy że chyba to nie tu. Dzisiaj podjeżdżam, rozglądam się po miejscach w które zaglądaliśmy i jest! No patrz... przecież tu macałem!No ale nic to, w sumie rejon ukrycia finału i tak miałem w głowie, bo znam tę okolicę. I tak bym tam podjechał, ale mikrus startowy był jakoś po drodze więc zajrzałemFinał faktycznie w miejscu gdzie myślałem, w dodatku z daleka widoczne maskowanie. Dzięki za kesza!

W końcu dopadliśmy KESZZMORĘ :)Nasz rekord , do czterech razy sztuka :)Fajny spacer i to drogami , których nie znaliśmy.

Cała rodzinka szukała i nie znalazła, chyba mam najbystrzejsze okoDziś zrobiliśmy kawał dobrej roboty :D

Fajny dobór miejsc na ukrycie pierwszej i drugiej skrzynki. A ja mam kolejny dowód na to, że trzeba ufać intuicji, bo na początku pominąłem właściwe miejsce ukrycia, choć pierwsza myśl była dobra. Dzięki za kesza!

Znaleziona podczas majówkowego rowerowego keszingu ze Steczanią.

Skrzynka znaleziona podczas rowerowej majówki razem z FilipJ90TFTC!

Znaleziona podczas popołudniowego biegania. Miejsce znane przynajmniej raz w tygodniu tędy ganiam.

Znaleziona pierwsza część...

Znaleziona pierwsza część multaka, reszta drugą razą.

Niegdyś poszukiwania pierwszego etapu spaliły na panewce, mikrus zaginął w akcjiTym razem Layio chapnął mikrusa nim się zorientowałam co i jak. Pomimo tego, iż swego czasu dosyć często dane mi było przejeżdżać obok tych terenów nie sądziłam, że jest tam jakaś ścieżka. Wielka szkoda, że ta ścieżka prowadząca do finału ma wokół tyle śmieci. Finałowa skrzynka ukryta w dość specyficznym miejscu. No i te widoki z góry, zawsze cieszą ;-)

No w końcu udało się podjąć tę granicę. Ostatnim razem niestety pierwszy etap zniknął, tym razem od razu wpadł w ręce. Finał ukryty w świetnym miejscu, chociaż można się nieźle wyrąbać. Ale widoki z tego miejsca niezłe, ale szybko może zjawić się coś dużego i głośno pogonićProponowałbym powiększyć wnękę maskującą, ponieważ piasek się zsypuje, i odsłania powoli miejsce ukrycia. 

Tutaj miałem problem z pierwszym etapem. Nie wiem czemu sprawiło mi to problem. Chyba przeszkadzał mi fakt bliskość ulicy. Gdy byłem na dobrym tropie i już prawie miałem to musiałem kontrolować czy auto mnie nie rozjechać nie chce. Drugi etap bardzo miły. Oczywiście zajechałem nie po tej stronie wielkiej wody i rowerem na górze musiałem się poprzechadzać. Kesza zastałem niezamaskowanego. Po wpisie zamaskowałem najlepiej jak mogłem ale nie sądzę by np za kilka miesięcy pojemnik był zamaskowany tak samo. Brakuje jakiegoś drewnianego ajzola - liście i patyki wiatr wywieje.
Pozdrawiam P.S.

No to był piękny rajd! Okolica jest mi znana doskonale, także akcja nie trwała długo. W miejscu ukrycia drugiego etapu sam chciałem założyć keszyka, ale może zajmę się terenem nieco dalej ;)

Co do pierwszego etapu "szukanie czegoś żółtego" naprowadza, ale nie całkiem idealnie

Dzięki za przygodę. Przy okazji wrzucam szokujące zdjęcie z okolicy 0_0

IN: kość do gry

OUT: 2x eppendorfka, GK Zaopatrzeniowiec

Mikołaj

Skrzynka gotowa do szukania. Powodzenia!

Po dłuższym krażeniu jak dojechac, dotarliśmy do celu. Skrzynka dośc fajna i w miare szybko znaleziona...

1 etap zaliczany juz kiedys ale nie było czasu zeby deptać po czesc druga. Dzisiaj po raz kolejny zaliczyłem 1 etap plus finał  Dzieki za całosc 

Skrzynka zaliczona na poprawę humoru, po niedzielnej szychcie. Pierwszy etap znaleziony już jakiś czas temu, ale finał dopiero teraz. Odnaleziona bez problemów, ponieważ kesz leżał na widoku na ścieżce, jakiś zwierz do niego się dobierał. Worek jest postrzępiony. Schowałem pojemnik, ale nie jestem pewien czy we właściwe miejsce. Fajne miejscu.

Znaleziona po drobnym kluczeniu wzdłuż nasypówmiejsce świetne, gorąco polecam. Zawartość skrzynki powalajaca. Świetna robota.

in: cebulka Wrigley' i smycz

out: rewolwer i GK

Pierwszy pojemnik znaleziony, finał innym razem dziś był nie po drodze.

Myślałem o tym, ale pamiętałem, że można wrócić do Swarzędza obok kesza. Kto wiedział, że i tu roboty dotarły?

Gratuluję pierwszym znalazcom. Takiego składu pudła się spodziewałem tylko w innej kolejności  Po pierwszej trójcę mogę dodać ...  auto lepiej zostawić w okolicy mikrusa. Z buta będzie: i szybciej, i łatwiej, i paliwa zaoszczędzicie. Pozdrawiam i dziękuję. 

Sprytne maskowanie, ciekawe miejsce i świetny widok. TFTC!

Późna pora publikacji i wizja spaceru - dla mnie jak znalazł - keszerstwo pewnie odstraszyły? Dzięki temu załapaliśmy się na pudło i dopadliśmy mikrusa :). Świetna skrzynka, chociaż samochodowo nie polecam (nas zmusiły okoliczności). Na rowerze  byłoby o wiele zabawniej. Urocze miejsce, nie chciało mi się wierzyć, że tylekroć byłem tak blisko i to w dole takie sympatyczne, to znany mi obiekt, ale dotąd z innej, o wiele mniej atrakcyjnej strony. I kesz taki bogaty i taki duży! To lubię. TFTC! Wymieniłem GK 1:1.

Tak zasadniczo, to miałem pomysła podjechać tu wczoraj, ale zanim dojadę, to już tu chmara tubylców skrzynkę oskalpuje, więc odpuściłem. Jako, że dziś po pracy miałem interes w Tulcach, to zostałem przez ładniejszą połowę, zobligowany do zdobycia kesza, bo jeszcze dziewiczy.

Jadąc "najkrótszą drogą" miałem wrażenie, że jadę przez Kostrzyn... jakie korki.

Mikrusa udało sie zlokalizować dość szybko, wbijam koordy i... o żesz ty... no nic jadę. Po zaparkowaniu przedzieram sie ścieżkami, a tu mi nogawka zaczęła wibrować, odbieram "fona" to Ronja z pretensjami.. "no jak to, tak blisko masz kesza i jeszcze Cię tu nie było"? A ja zadyszany właśnie podążam tropem wskazywanym przez GPSa. Kiedy dotarłem na miejsce, czekał na mnie rzeczony, dłubiąc w nosie z nudów. Rozglądam sie wokół... "a gdzie te tabuny keszerów Poznańskich?", no żeby po takim czasie być drugim... przed wojną nie do pomyslenia .

Skrzyneczka, mimo sporych rozmiarów, dobrze schowana i zamaskowana, wymieniłem jednak tylko krety i w drogę, bo już telefon mnie poganiał o powrót.

TFTC

 

Hello, Byłem święcie przekonany, że od wczoraj kesz został przewalony kilka razy. Poszedłem na spokojnie, po pracy, a że miejsce znane z wypraw rowerowych, to zastosowałem autorską metodę zdobywania multakówJakież było moje zaskoczenie, gdy otworzyłem logbook ! Puściutko, tylko mazać po całościWymieniłem GK 1:2, włożyłem "zestaw społeczny". Cały czas miałem jednak wrażenie, że ktoś tu niebawem dotrze. Pokręciłem się po okolicy i 50 minut później mogłem sycić oczy zmaganiami PyryKolejne przygody na granicy zakończyły się bez strat. Pzdr, Wojtek