Dzięki za kesza.

Przedostatni (mam nadzieję) etap zdobywania eSeŁki razem z choooch. Dziś fragment początkowy od Skierniewic do okolic Mszczonowa. Znaleziony prawie komplet szukanych keszy. Do wszystkich dorzuciliśmy jakieś fanty (oprócz ostatniego, bo nam zabrakło).

 

To jest najbardziej "rozciągnięty" multak jakiego robiłem. Część danych dało się wydumać sprzed kompa, ale słupki już trzeba było odwiedzić. Kurde, dobrze zgadłem stację, na której wysiadł MarianGugiel zaprowadził nas na niewłaściwą stację, na szczęście tam spotkaliśmy życzliwą duszę, która wskazała nam właściwy kierunek. A potem jeszcze paręset metrów w las i hawira Mariana namierzona. Psikiszek znalazł  podwójne pojedynczym, my zastaliśmy tylko pieniek. Tyle zabezpieczeń, a logbook i tak mokry. Ale da się wpisać. A miło jest się wpisywać do oryginalnego, dziewięcioletniego logbooka. Dzięki.

Znaleziono podczas mroźno-wietrznej psio wędrówki. W terenie szybko poszło bo okolice znane z poziomkowania. Sam keszyk niestety bardzo mokry. W środku było trochę wody a logbook wymaga suszenia bo ledwo dało się wpisać. Skrzyneczka do wymiany bo zamknięcie się zużyło, tymczasowo uszczelniłem metodą na weka.

Tutaj zajechaliśmy przed sam budynek stacji Puszcza Mariańska. Robimy zdjęcia, łazimy tu i tam. Nagle jakaś pani wychodzi z budynku dworcaOkazuje się, że chyba ktoś tam mieszka, bo z boku stoi kosz na śmieci a na budynku nowa tabliczka z adresem. Część okien też wymieniona. Nic to. "Dzień dobry" i wbijamy na peron. Chwilę nam zajęło, żeby zobaczyć peron - ma teraz dobre maskowanie "trawiaste" :-)

Tablicy na peronie już dawno nie ma, ale idziemy dokładnie na kordy i zaczynamy szukać słupka. Po chwili dostrzegamy słupek przy torach - przewrócony, ale cyfry do odczytania. Teraz bierzemy się za liczenie i mamy nadzieję, że na drugiej stacji też znajdziemy potrzebne liczby.

Wpis notatkowy zrobiliśmy nie po to, by się pochwalić (hehe), ale żeby potencjalni poszukiwacze nie rezygnowali z szukania tej skrzyneczki. Poza tym takiego miejsca pachnącego sentymentem do przeszłości nie można nie odwiedzić. <Bez odbioru>

Dziękuję.

Razem z MiszkaWu, Psikiszkiem i wzorowym.

"O! Tu kiedyś był dom" 

Grudniowa eskapada na S-Ł z MiszkąWu, Psikiszkiem i mimim.

Nie bardzo wierzyłem w powodzenie przy szukaniu tego kesza. Raz że dawno znaleziony, dwa że nie byłem zbyt pewny obliczeń. Słupek znaleziony, ale wykopany i leżący smętnie na boku. Zauważyłem, że zastąpiono go tabliczką na słupie (zresztą podobne praktyki dostrzegłem w innych miejscach). Nie bardzo wiedziałem, gdzie jest kolejny peron, bo mając doświadczenia z esełką wiedziałem, że nazwa miejscowości, a umiejscowienie peronu to mogą być dwie różne sprawy. I nawet specjalnie nie szukałem tego miejsca, to ono znalazło mnie. Tutaj nawet słupek przetrwał, więc już wiedziałem że do finału trafię bez problemu. A przy nim kolejna mała niespodzianka. Była mała wycinka, jeżeli istniały tu jakieś zabudowania, to zostały zrównane z ziemią i została tylko studnia. Nawet podwójne drzewo ze spoilera jest teraz pojedyncze. Niewiele zostało z dziedzictwa pana Mariana.

A to jeszcze jeden wieloetapowy skarb! Mamy dzisiaj naprawdę super dzień!!!

Dziękuję za ten skarb!

Już kiedyś ten skarb zaczęliśmy, a dziś go skończyliśmy. Ale to tajemnica, gdzie on jest .

Dziękuję za ten skarb!

Po udanym spacerze śladami Nieśmiertelnych w opustoszałym Mszczonowie wracamy na ścieżkę SŁ.

Najpierw pora na dokończenie multaka, którego rozpoczęliśmy już dobrych kilka tygodni temu. Dopiero dziś dotarliśmy w rejony dalszego ciągu tej skrzyneczki i dlatego dopiero dziś ją finalizujemy. Zagadka jest znakomita - dostarczyła nam wiele emocji, a do tego w miejscu finału - czyli w dawnym domostwie słynnego Mariana - Kubash znajduje zupełnie niezwykły przedmiot - prawdziwą czarodziejską różdżkę! Od razu przypominam sobie, że Marian wiele razy mi o niej opowiadał - różdżka wybawiła go z wielu opresji, między innymi wtedy, gdy po wzmożonej degustacji ze swoim szkolnym kolegą Stefanem wracał do domu rowerem i natknął się na patrol ówczesnej Milicji Obywatelskiej. Mimo podwyższonego poziomu pewnej substancji we krwi zdołał wówczas machnąć różdżką i wypowiedzieć zaklęcie "lupus refluxorum", dzięki czemu zyskał nad ścigającym go patrolem wystarczającą przewagę, by zgubić ich w plątaninie leśnych ścieżek. Ostatnio Marian z wielkim smutkiem i rozrzewnieniem wspominał tę różdżkę, którą - jak mówił - zgubił kiedyś, gdy zamyślił się nad losem tego świata. A dziś się znalazła! Co za szczęście!

A kesz? No co tu dużo mówić - miodzio! Uwielbiam takie łamigłówki!

No i mam i ja. Dziękuję Koledze Mototrampowi i doceniam jego przyjażń i przywiązanie do Kamperka i Motorku.

Pomagałem i się opłaciło. Dziękuję za piękne okolice itp.

Dałem Znakomita

W poszukiwaniach w pierwszym etapie pomagał Bazylek, wpisałem go do logu aczkolwiek fizycznie go nie było ze mną. Stację na której wysiadł Marian i jego domek - byłem sam.

Zobaczcie jak głęboko jest niedaleko kesza. Dla mnie szokująco głęboko! Nie spodziewałem się.

Drugi atak na S-Łkę, tym razem pieszo-rowerowo-samochodowy. Upał chyba większy niż przed tygodniem, ale człowiek już się trochę przyzwyczaił.

Mulciak robiony na raty. GPX maiłem ściągniętego w piątek, kopie pod dużą lipą zgodnie ze spojlerem tymczasowym, a tu ZONK kesza nie ma. Okazało się, że jest już na właściwym miejscu.

Ale u Mariana była impreza, chyba prosiaczek z wojska wyszedł ;)

TFTC

Wizyta serwisowa, skrzynka zlokalizowana i przeniesiona pod  właściwe, spoilerowe drzewko :-)

Wpis typu [Komentarz] skasowany przez użytkownika meteor2017 dnia 2014-08-03.

Projekt S-Ł zdobywany z Kao i Skyqenem. Super multak - fajna historia, ach ten pan Marian! etap dzień wcześniej zrobiony a finał dnia następnegoPodobało się.

P.S. Miejsce ukrycia zryte przez dziki - kesz znaleziony na wierzchu obok drzewa. Nie wiem czy dobrze ukryliśmy, dlatego wstawiam spoiler.

Podjęta z buget-lodz i Kao podczas zdobywania SŁ'ki. W koncu się udało!  Kesz znalezlismy poza miejscem ukrycia, chyba dziki tu ryły. Kao albo budget wstawią nowy spoiler Szybki wpis i dalej w drogę, tyle keszy przed nami...

Kawałek do domu miał pan Marian... Etap pierwszy bez problemów, etap drugi - dobra, ogarniemy jakoś jutro. Przemieszczamy się od skrzynki do skrzynki, nagle tabliczka z odpowiednią miejscowością! Nie bardzo wiedzieliśmy gdzie dokładnie się udać, można by kogoś zapytać - ale gdzie podziali się wszyscy mieszkańcy? Trochę dopomogło szczęście (nareszcie!) i już szukaliśmy kesza. Jak napisali chłopcy, przed nami z odwiedzinami wpadły dziki, znaleźliśmy go luzem, ale w dobrej formie.  Jak teraz patrzę na spojler, to rzeczywiście odłożyliśmy pod złe drzewo (ale spełnia warunki podpowiedzi - podwójna lipa). Co za mulciak ;)

Dziś byliśmy u Mariana. Co za impreza. Wino się lało i ...

Dziękujemy

Nie wiem co jest z tym keszem, ale najwidoczniej pan Marian nie lubi pośpiechu. Za pierwszym razem spisałam cyfry nie z tego słupka co trzeba. Za drugim razem co prawda słupek był właściwy, ale po drodze spotkałam innego pana robiącego kupę. W końcu jak policzyłam drugi etap, to zgubiłąm kartkę i musiałąm niemal zaczynać od początku (na szczęście miałam fotkę słupka). Drugi etap o dziwo znaleziony bezproblemowo, z finałem też nie było trudno, choć kordy trochę ciągnęły w bok. Domierzyłam dokłądniejszym giepsem i pewnie za jakiś czas Meteor poprawi formułę. U pana Mariana sympatycznie, jeżdżą pociągi, jest flaszka i jest wesoło ;)

Właściwie nie wiem czemu przyszło mi tyle na tą skrzynkę tyle poczekać. Pewnie to przez moje lenistwo i dwie lewe ręce do wszelkich obliczeń matematycznych. Co ciekawe cyferki ze słupka na stacji w Puszczy Marsjańskiej  spisałem dawno dawno temu, ale z nich nie skorzystałem, a później gdzieś zgubiłemOlga niewątpliwe mi pomogła i odpowiednio zmobilizowała do zdobycia kesza, a tym samym do domkniecia eSeŁki pozstał mi już tylko jeden kesz ;)

Imprezka u Mariana wypadła średnio, bo po imprezce pozostało tylko puste szkło i lekka pożoga w obejściu. Niewątpliwym zaskoczeniem był certyfikat TTF czekających na nas w skrzynce :)

Ps. Ktoś się wziął za wycinanie co drobniejszych chaszczy i oczyszczanie okolicy. Spadkobiercy Mariana?

jechaliśmy wczoraj do Skierniewic i na keszowej mapce stał sobie ten multaczek; zaczęłam się zastanawiać, co trudnego jest w tym keszu do zrobienia, że Wallson jeszcze go nie zdobył (a S-Ł-kę ma już prawie całą) i że ogólnie kesz ma tylko 3 znalezienia, a stoi już ponad 2 lata - po spojrzeniu w opis stwierdziłam, że raczej nic trudnego, więc zajechaliśmy po pierwszy etap ... szybkie obliczenia i dzisiaj pana Mariana odwiedziliśmy, choć jego gospodarstwo raczej średnio przygotowane na przyjmowanie gości!

 

Z Panem Marianem planowałam spotkanie już od 2 tygodni. Najpierw śledziłam stację gdzie wsiadał do pociągu, potem gdzie wysiadał.  Ale nie mogłam zmobilizować się na wizytę. Dziś postanowiłam udać się do niego z termosem herbaty i uczcić zdobycie 200 skrzynki u niego w domu. Niestety, Pan Marian zabalował i o 7.15 nie chciał otworzyć. Pomyślałam, że schował się gdzieś w piwnicy i nurzałam łapami (w nowo zakupionych rękawicach) w ziemi głębiej i głębiej....odkryłam jedynie ślady wczorajszej libacji. Udałam się więc spokojnie w dalszą keszową podróz. Pomyślałąm, że jak będę wracała, zastanę  Pana Mariana w lepszej formie...W międzyczasie wykonałam ważny telefon "do przyjaciela". Okazało się, że stukałam nie do tych drzwi - skusił mnie dużo potężniejszy i piękniejszy "domek" sąsiada. W drodze powrotenj z keszowania odnalazłam więc szybko właściwe miejsce.  Pan Marian był gościnny i poczęstował mnie STF-em! Bardzo dziękuję za te niezwykle udaną i przemyślaną skrzynkę! 

Wymieniłam folię. Skrzynka była z wierzchu mokra i w ślimakach, ale w środku wszystko ok. 

Niestety nie zdążyliśmy tym razem, jako, że Przemysław musiał być przed 4-tą w domu..  no i po ciemku trudniej się szuka drzew.
Nie mamy tylko pewności, czy na pewno dobrze obliczylismy wszystko, bo niby na miejscu byliśmy prawidłowym (jeśli nasze liczby się zgadzały) ale drzewa jak w opisie w okolicy nie uświadczyliśmy.
Oczywiście, zamieszanie również powstało przy próbie potwierdzenia koordynatów na innej mapie, która ze względu na inny format, odesłała nas w zupełnie inne miejsce, które również sprawdziliśmy.
Całość naturalnie jeszcze do sprawdzenia, jednak cały czas pytanie jest..  czy na pewno pan Marian po wyjściu z pociągu potnkął się o ten sam słupek, co my. Niby powinien, ale śladu uderzenia na słupku nie widzieliśmy, a i krwi na betonie też widać nie było. Może więc pojechał w inne miejsce a to my coś przeoczyliśmy.
Trzeba będzie tam kiedyś jeszcze wrócić.

Kesz zaliczony podczas wyjazdu na „Misję Mazowsze”.
Fajny multak, ale (tu troszkę zaspojleruje) jak ktoś będzie robił eSeŁke od stront Wa-wy to czeka go niemiła niespodzianka. My na szczęście podróżowaliśmy w przeciwnym kierunku więc poszło sprawnie.

22:55 13 kesz na projekcie S-Ł.

Jak Herlawy skończył liczyć kesza "spotkanie pociągów" to się wziął za rozkminianie tego. Pierwszą część zaliczyliśmy na samym początku walki z projektem S-Ł. Teraz podjechaliśmy na stację gdzie Maryjan wysiadł se. Łazimy po peronie a w zasadzie dżungli - no nic nie ma kurde! Wracamy, nagle Herlawy o coś się potknął i przekoziołkował! Koziołkowałby dalej ale zorientował się że to właściwy słupek i zamiast koziołkować aż do przejazdu, wziął się za liczenie. Wyszły nam spore odległości, sądziliśmy że jakiś błąd może się wkradł. Po sprawdzeniu - to samo. Więc jedziemy na miejsce. Okazało się że na miejscu w centrum ruiny domku siedzi Maryjan i łka. Pytamy się o co chodzi a on nam - od 25 lat szukam tu kesza i za kutanga nie mogę znaleźć. Pomogliśmy chłopinie i po chwili kesz był w Maryjana rękach. Jak on się cieszył!!! Dał Herlawemu buziaka, odtańczył lambadę a potem kaczuszki! Na koniec oddał FTFa Herlawemu, po czym pogalopował na najbliższy pociąg - bo przecież do pracy trza jechać!!!

Pozdrawiam
Art_noise