Kesz znaleziony. Podjęcie wymaga walki z krzaczorami. Drzewo bardzo charakterystyczne, trudne do przeczenia. Kesz leżał nie ukryty niedaleko drzewa. Teraz jest pod liściami bezpośrednio przy drzewie. 
Wpis utworzony bezpośrednio z aplikacji Opencaching Kubut Maps

Znaleziony z Rusio08.
O tej porze roku już bardzo zalesione także trzeba się było trochę przedzierać. Na początku zaczęliśmy szukać nie przy tym drzewie i dopiero po przejściu kawałek dalej udało się wykopać skarb :D
TFTC!

Znalezione 23.05

Mi, na szczęście, się udało. Dojście rzeczywiście, nie było łatwe, bo budowy się mnożą na potęgę. Powoli, powoli jednak dotarłem. Kesz na miejscu, trzyma się nieźle. Dzięki!

Obecnie cały teren jest ogrodzony - zapewne niedługo powstanie tu miły domek...

Autora uprasza się o sprawdzenie lokalizacji i ewentualne przeniesienie skrzynki lub archiwizację.

Tym razem się udało. Są tam teraz pyszne poziomki. Zostawiliśmy z synem trochę bo strasznie gryzły komary.

TFTC

Znaleziona z Hekinu i pytlak999 dzięki 

Miejsce i okolica bardzo ładne. Kesz po serwisie w bardzo dobrym stanie i oby jak najdłużej tak zostało. Znaleziony szybko i sprawnie z Kwaśne Żelki i Hekinu. Dzięki :D

jestem zainteresowany adopcją tej skrzynki.

Serwis wykonany. Zdobywców proszę o nie wyciąganie zewnętrznego pojemnika z ziemi i zabezpieczanie skrzynki w taki sposób jak to jest obecnie żeby znowu gnoju w środku nie było.

ps. moim zdaniem okolica jest mocno niedoceniona -polecam wędrówki wzdłuż rzeki.

ZABRAŁEM DO SERWISU - NA RAZIE BĘDZIE TYMCZASOWO NIEDOSTĘPNA

Jak we wpisie.

Znaleziona podczas psio-wędrówki. Jak co roku staram się przecierać niebieski szlak. Na odcinku od Maka do rzeczki tablice o terenie prywatnym. W tym roku wyjątkowo trudno przejść za rzeczką do dębu. W keszu do połowy woda ale sam notatnik lekko wilgotny. Cała elektronika do wyrzucenia. Wymaga natychmiastowego serwisu.

Dzisiaj się nie udało. Zabrakło sprzętu do kopania. Wrócę z łopatką

jest

Znaleziona po długim czasie.. probowalismy dotrzec od kazdej strony w koncu mielismy sie poddac i jechac dalej az w koncu udało nam sie znalesc odpowiednią droge:) 

znaleziona dopiero po paru chwilach przetrzepania terenu wokoło. pudełko było do połowy zalane wodą, logbook troszkę wilgotny, zatem strunòwkę wymieniłem ;)

Bagienna kładka z drzewa i żabianka pokonana. 

Fajna zabawa była z Drzazgą ...

Dzięki za pokazanie miejsca 

No to my zaczeliśmy ewidentnie ze złej strony... jednak było nam wszystko jedno bo po tych działkach zakosiliśmy z półtora kilometra więc szkoda było wracać. Tak więco suchych pośladach spokojnie sie da przejść ;] nie ma co siać paniki :P

Udało się za drugim podejściem. Aż ciężko uwierzyć jak człowiek może być sprawny i szybki kiedy komary zjadają Cię żywcemZabrałem krety.

Dzień drugi majówkowego zwiedzania województwa mazowieckiego.<br /> <br /> Zdecydowanie trzeba upewnić się, że się jest po &quot;dobrej stronie&quot; rzeki. Byliśmy akurat od tej złej, a padający deszcz + brak odpowiedniego obuwia zniechęciły do kombinowania.

Rycie Wallsona było widoczne, szukaliśmy delikatnie, ale bez kujki... w końcu wzięłam łopatkę Meteora i uderzałam nią lekko w ziemię. Słychać było odgłos jakby skrzynki. Ona tam musi być! No i w końcu odsłonił się kawałek niebieskiego worka... zabraliśmy 2 geokrety, wrzuciliśmy jednego oraz bonusowego jelonka. Dobrze mu będzie w lesie :)

No i FTFDo rzeczki podjechaliśmy dróżką, a potem z rowerami przez krzaczory, ale przynajmniej bylismy po właściwej stronie Mrowy :-)

Tutaj sporo czasu zajęło nam rycie po dokładnych oględzinach spoilera, ale lavinka w kończu na nią trafiła. Skrzynka porządnie wkopana, to i trudna do namierzenia. Problem pojawił się przy odkładaniu, bo po drugiej stronie pani zaczeła pielić ogródek, a chwilę potemjeszcze trzech dziadków/babć dotarło i się gapili w naszą stronę. Ale w końcu zajęli się jakimś wywożeniem liści itp.

No niestety poległem... a zapowiadało się fajnie ;)

Rada pierwsza dla kolejnych poszukiwaczy... sprawdzić czy jest się po
dobrej stronie rzeki. Rada druga wziąć koniecznie ze sobą kujkę i łopatkę.

Ja oczywiście wystartowałem ze złej strony rzeki... a mostków tu nie ma.
Poratowały mnie bobry, dzieki którym jakoś przelazłem na drugi brzeg.

Nie lubię zakopanych keszy... cóż zrobię. Spędziłem na ryciu dobrą
godzinę, niestety bez rezultatów. Myślałem, że pójdzie łatwo a tu kupa.
Cóż... jeszcze tu wrócę.