Wojna była wszędzie. Dotknęła duże miasta, miasteczka, wsie i wioseczki. Nie ominęła nawet Kurnędza.
Najpierw przyszli Niemcy, zrobili swoje, a następnie tereny polskie próbowała zdobyć Armia Czerwona.
Tak było i w tym przypadku. Niemcy nie chcieli jednak oddać podbitych ziem i stosowali przeróżne praktyki uniemożliwiające odbicie obcej armii. Budowali forty, zasieki, bunkry, kopali rowy i okopy. A właściwie to nie oni, a wykorzystywana w tym celu okoliczna ludność polska. Piliza Stellung, bo taka nazwę nosiły umocnienia na tym terenie, tworzone były przez mieszkańców w wieku od 14 do 65 lat. Co dzień zbierani byli w jednym miejscu, następnie zwożeni do zlokalizowanych w okolicy obozów pracy, gdzie ciężko pracowali za miskę zupy z buraków, kubek czarnej kawy, kawałek chleba, kostkę marmolady i ćwiartkę wódki. Co kilka dni dostawali także przydział papierosów. Obozy mieściły się m.in. w Lubiaszowie, Sulejowie, Barkowicach, Białej, Kurnędzu, Krzewinach, Stobnicy i w Ręcznie. 20 osobowe grupy podzielone były według płci-mężczyźni kopali rowy a kobiety usuwały roślinność.
15 stycznia 1945 r zakończono prace, a wiązało się to z przedarciem się Armii Czerwonej przez Pilicę. Całość dotychczasowo wykonanego odcinka mierzyła ponad 50 km.
W okolicy (według opowiadań babci) znajdowały się 4 bunkry. Po 2 z nich pozostały jedynie leje, a 2 pozostałe wciąż można znaleźć w okolicy. Jeden z nich mieści się na terenie prywatnym, drugi w polach.
O okopach w tej okolicy wiedziałam od dawna. Zawsze wzbudzały moją ciekawość, są dość rozległe i całkiem dobrze zachowane. Ich głębokość jest różna, w zależności od odcinka, w niektórych miejscach się rozgałęziają, zakręcają, zawijają się wdzięcznie wokół drzew tworząc mega ciekawy klimat.
Zapraszam więc do odwiedzenia tego miejsca, do chwili refleksji i do zagłębienia się w wojenną historię tych okolic, zaskakującą z uwagi na to, że miejsce wydaje się być spokojne i ciche.
Z ciekawostek:
-w Kurnędzu mieścił się posterunek Gestapo, dziś w tym budynku jest sklep
-w stosunkowo niewielkiej odległości od Kurnędza, w miejscowości Zygmuntów, która już właściwie nie istnieje (koło 3 Morg-Stobnicy), "sprzedana" przez kapusiów wioska została doszczętnie zniszczona, spalona, zrównana z ziemią, a na mieszkańcach dokonano rzezi, o której dziś przypomina pomnik. Kapusiów jednak złapano, skatowano i pochowano w koleinach na drodze, aby ich ciała rozjeżdżały wozy. Ciał nie odnaleziono.
-dowództwa państw zarówno niemieckiego jak i polskiego zajmowali jedynie murowane budynki, z obawy o podpalenia. Przejmowali domy po mieszkańcach i stacjonowali tam, dowodząc armią. Mieszkańcy drewnianych domów nie musieli się bać o przymusowe przejęcia.
-ok 15 lat temu w okolicznym lesie odnaleziono szczątki niemieckich żołnierzy, pochowane w bunkrze. Większość z nich miała w chwili śmierci ok 20 lat.
O keszu.
Na kordach, (które, jak to w lesie, mogą szaleć) pod dość samotnym drzewem spoczywa pewien artefakt. Zamaskowany przed oczami zbieraczy złomu kryje preformę PET. Miejsce w miarę charakterystyczne, w razie czego kieruj się zdjęciami. Nie musisz wyciągać artefaktu, jedynie wyjmij ze środka pojemnik a po wpisaniu idealnie zamaskuj-szkoda, żeby zniknął...
Niestety, tak jak się obawiałam, artefakt znikał. Zastąpił go pojemnik, dość spora śniadaniówka. Schowany w zboczu okopu, jak poprzednik, przykryty ściółką. Zamaskuj go porządnie, żeby nie rzucał się w oczy. Kesz by dokładnie w tym samym miejscu co poprzedni.