Wieczorem po zawodach szeryf Nottingham wydał ucztę na cześć swoich znakomitych gości. Podczas rozmów padały pytania o łucznika, który wygrał zawody. Jednak szeryf odpowiadał, że nie jest on mieszkańcem Nottingham, bo z pewnością by o nim słyszał. Tymczasem zwycięzca zawodów w otoczeniu kilku mieszczan przechadzał się po ulicach Nottingham, którzy namówili go na poczęstunek w gospodzie, a słynęła ona z dobrego jadła i napitku.
Niespodziewanie do stołu, przy którym siedział Robin podszedł żołnierz ubrany w kaftan, jaki nosili wszyscy żołnierze z oddziału szeryfa. Zaczął mówić do Robina, że dzisiaj udało mu się wygrać, dodając, że miał szczęście, że nie było drugiej rozgrywki, bo z pewnością Chudy Will pobiłby go bez problemów, jako że jest świetnym łucznikiem. Żołnierz zaproponował nawet Robinowi dołączenie do straży szeryfa, jednak Robin spokojnie odmówił. Nieco podpity żołnierz nie dawał jednak za wygraną i dopytywał Robina dlaczego nie chce dołączyć do służby szeryfa. Z czasem ton żołnierza stawał się rozkazujący.
W końcu Robin nie wytrzymał i odpowiedział, że nie chce służyć szeryfowi bo nie podoba mu się jego gruby, czerwony pysk i jego rude kłaki, do tego obrazil jeszcze żołnierza słowem „cap”. Ten nieco zaskoczony w końcu doskoczył do Robina i próbował uderzyć go pięścią prosto w twarz, jednak Robin pochylił się unikając ciosu, po czym sam odparował żołnierzowi prosto w brzuch, na skutek czego natręt upadł na ziemię.
Robin po całym zajściu zabrał swoje rzeczy i pospiesznie opuścił gospodę, nim żołnierze podniosą powalonego kolegę i ruszą na niego. Po całym zdarzeniu Robin próbował opuścić też miasto, jednak bramy miejskie były już zamknięte. W trakcie wędrówki uliczkami miasta do Robina dołączył jego kuzyn Ryszard Partridge a po jakimś czasie obydwaj spotkali Bena Piekarza, który także startował w zawodach, mówiąc mu, że nie pomyśleli wcześniej o noclegu. Ben zabrał ich do domu swojego majstra. Córka czeladnika Elżbieta wpuściła wszystkich do środka, po czym udali się na spoczynek zostawiając na jutro wszelkie zmartwienia.
Na znalazców czekają certy na uciętej brzozie. Powodzenia.