A ogień, zobaczysz,
ogień to nie będzie ogień:
nie będziesz w nim brodzić.
Wysypałem czerwony żar na uszykowaną kupkę suchego drzewa i tabacznych sęków, i odrzuciłem latające wiadro na stronę. Wziąłem znowu za swoją rąbalnicę i zacząłem czyścić odrąbane od pni grube konary. Oczyszczone konary i grubsze gałęzie, kneblówkę, rzucałem na osobną kupę, a cały drobiazg, mniejsze gałęzie, gałązki i zieleniznę ładowałem w ogień. Ogień trzaskał, igliwie syczało i dym buchał w górę, to w bok wiatr nim szastał, to wprost na mnie, w same usta, przechodziłem wtedy na drugą stronę ogniska, a kiedy dym tam mnie odnajdywał, przechodziłem znowu na tamtą stronę albo ćwierć okręgu w lewo, albo ćwierć okręgu w prawo, zależnie od tego, jak zawiewał wiatr.
I takie to było krążenie, taki to był taniec dookoła ogniska z wymachiwaniem siekierą i towarzyszącymi rąbaniu słynnymi tymi dźwiękami. Taka to była siekierezada, a dym jak sama namiętność, jak kobieta prężył się i przeciągał, i wyciągał, i rozciągał i tak leżał chwilę poziomo i nieruchomo, choć widać było, że płynie, tak jak widać nieraz pod powierzchnią leżącej nieruchomo nagiej kobiety, jak płynie krew, czerwona krew, różowa krew, niebieska krew, zielona krew, i nagle poruszony wiatru wiewem dym znów prężył się i przeciągał, odsłaniał kształty swoje wylewne namiętne i rozkosz, słodycz obiecujące jak te kobiety na obrazach starych mistrzów: Maya, Olimpia, Zuzanna, Andromeda i tak dalej, i tak dalej.
(E. Stachura, „Siekierezada albo Zima leśnych ludzi”)
Tak, wątek żaru krążącego po porębie w latającym wiadrze to jeden z moich ulubionych fragmentów powieści... Ale wróćmy do rzeczywistości. Opodal współrzędnych znajduje się wielka leśna polana. Jeszcze parę lat temu była dużo bardziej "leśna", aż nadeszły czasy dobrej zmiany: polana się ucywilizowała, wykarczowała, wyrównała i równo zasiała, a nawet, o matko, bramki piłkarskie gości. To właśnie tutaj odbywa się coroczna "Stachuriada" - kilkudniowa impreza organizowana przez Urząd Gminy Kotla. Stałym elementem jest konkurs rąbania drzewa, konkurs piosenki poetyckiej, a także wieczorne i nocne koncerty poezji śpiewanej, z wielkim ogniskiem na zakończenie. I wtedy robi się naprawdę klimatycznie i nawet trochę bieszczadzko. Przyjedź, zobaczysz.
Keszątko rozmiaru mikro skryło się na współrzędnych. Wsuń dokładnie w to samo miejsce: północny zachód, keszem do lewej, krótszą podstawą do dołu. Powodzenia.
PS Moja najukochańsza wersja "Zobaczysz" - poniżej. Z ogniskiem na okładce, ma się rozumieć.