Już powyżej kesza "Krajobraz po bitwie", ścieżka taka po przeżyciach - jakiś dziki tu był, nawet kamienie ze ścieżki wyorał. Zaraz potem las "z buków"; jeszcze nie pojawiły się liście i z daleka można było dostrzec buka z "pierścieniem". Z bliska okazało się, że to "kołnierz", od jednej tylko strony. Do "kołnierza" pień jest lekko nachylony w jedną stronę, powyżej - w drugą, a zatem to nie jakaś choroba tylko efekt mocy witalnej tego buka, który sam przywrócił sobie stabilność pozycji, a "kołnierz" jest miejscem ugięcia, wzmocnionym przez narośl. Co spowodowało destabilizację. Powyżej "kołnierza" pień rozdziela się na dwa pnie (nie konary), nie osiągając jeszcze korony drzewa. To one zaburzyły stabilność, a ich ciężar zaczął zagrażać rozerwaniem drzewa. Co na to buk? Zalał miejsce pęknięcia drugą naroślą.
Kolejny Mutant Mocy znajduje się tuż przy szlaku. Ten z kolei ma pełno cyckowatych narośli, z których wstają kikuty gałezi, zarówno w dolnej, środkowej, jak i w górnej części pnia. To jest zupełnie nietypowe zjawsko jeśli chodzi o buki. W dodatku jedna dolna gałąź, już uschnięta, przypomina kształtem odrost kaktusa saguaro z pustyni Sonoran. Narośla wokół uschniętych gałęzi sprawiają wrażenie, jakby buk walczył z nimi, zalewał masą drzewną i "dusił". Trudno to zinterpretować.
I tu kesz-reaktywant stwierdził, że zostaje prowadzić badania pełniąc funkcję pełnoprawnego kesza. Wdrapał się na mutanta - ja nie dałem rady - i wskoczył... Wtedy zauważyłem, że rozpoczął obserwację trzeciego Mutanta Mocy - buka, który najzwyczajniej wszedł sobie na skałę i zdeptał ją jak robaka.
Doszły do mnie wieści, że keszu został już namierzony - a to tylko na podstawie jego nazwy. Niesamowite. Zatem publikuję go, a zdjęcia dodam już po powrocie.
18.04.2019, Aqaba, Jordan