W południe 10 stycznia z wyzwolonych na krótko Włoszakowic wyruszył patrol do sąsiedniego Zbarzewa.
Dowódca patrolu, po drodze, skierował powstańców – Stefana Bykowskiego i Franciszka Nowaka - mieszkańców Błotnicy do zabezpieczenia telefonu w pobliskim majątku za wsią. Reszta patrolu, za namową 14 – letniego chłopca ze Zbarzewa, przyczaiła się przy drodze, na przejeżdżający codziennie ze Wschowy samochodem, niemiecki patrol Grenzschutzu. W skutecznej zasadzce do niewoli wzięto patrol z oficerem. Uradowani sukcesem powstańcy wrócili z jeńcami do Włoszakowic zapominając niestety o swoich kolegach, pozostawionych przy telefonie.Parę godzin później kolejny oddział Grenzchutzu, szukając zaginionego patrolu, odnalazł w majątku naszych powstańców. Dotkliwie ich pobito, a potem kazano na podwórzu wykopać własne groby i czekać na rozstrzelanie.
Następnego dnia rano, 11 stycznia ppor. Wróblewski wyruszył z całym około 100 osobowym oddziałem na Zbarzewo. Idący przodem 10 osobowy patrol zwiadowczy w silnej mgle zabłądził, trafiając wprost na karabin maszynowy i 200 Niemców. Poległ wówczas Walenty Jęsiek z Przemętu oraz Stanisław Kuczmerowicz z Czempinia. Z pozostałych, czwórkę jako rannych Niemcy wzięli początkowo do niewoli, a potem bestialsko zamordowali. W zasadzkę wpadł też niestety następny, mniejszy patrol. Jednak kiedy mgła zaczęła opadać ppor. Wróblewski brawurowym atakiem zdobył Zbarzewo, ratując pozostałych przy życiu powstańców. Zdobył także dużo karabinów i sporą ilość amunicji. Następnego dnia przybyli ze Wschowy parlamentariusze, z propozycją zawieszenia broni i wymiany jeńców. Także czekający na rozstrzelanie Bykowski i Nowak, uniknęli śmierci i wrócili do swego oddziału.
Radość była krótka, gdyż nasi powstańcy, wracający ze Zbarzewa w kierunku Włoszakowic, znaleźli w lesie zwłoki swoich kolegów – zaginionego 6 – osobowego patrolu. Widok był okrutny. Ciała nagie, zmasakrowane, w tym głowy posiekane łopatami.
Pogrzeby zabitych i zamordowanych 6 powstańców, których pochowano na cmentarzach we Włoszakowicach i Przemęcie, przerodziły się w dużą manifestację patriotyczną.
W czasie pogrzebu Walentego Jęśka na cmentarzu przy kościele św. Andrzeja w Przemęcie ks. Kuliszak, jako duchowy przywódca powstańców, przypomniał nad grobem krótką biografię zmarłego, mówiąc, iż w wigilię świąt Bożego Narodzenia śp. Walenty powrócił z wojska niemieckiego do rodziny. Zmęczony marszem i trudami, nie usłyszał w pierwszej chwili hasła powstańców. Wówczas matka mu powiedziała: „Co ty myślisz, że ja ciebie trzymać będę w domu, kiedy inni walczą za Ojczyznę?” Syn usłuchał matki i poszedł w bój, w którym poległ. Gdy ks. Kuliszak starał się pocieszać matkę po stracie ukochanego syna, ona przerwała mu kazanie, mówiąc: „Dumna jestem, że mogłam oddać Ojczyźnie to, co miałam najdroższego”.
Miejsce, gdzie zamordowano rannych powstańców, zaznaczone jest skromnym obeliskiem, zaś oni sami pochowani są na cmentarzu w Przemęcie i Włoszakowicach.
O skrzynce:
Mały pojemnik na współrzędnych we mgle wyznaczanych.