I na plaży znaleźć można poznańskie akcenty albo tylko się z Poznaniem kojarzące. Kto spędził kilka zimowych wieczorów na zmóżdżaniu się nad zagadkami powiązanymi hasłem „Pokuleni Niemcy”, ten nigdy już nie przejdzie obojętnie koło podobnego obiektu. Einmannbunker, na który wskazują kordy nie ma co prawda teutońskiego rodowodu, a niejeden powiedziałby, że wręcz przeciwnie ale nie w tym przecież rzecz.
Obiekt ujawnił się po jakimś czasie przebywania w ukryciu. Ujawnienie nastąpiło po przejściu orkanu „Grzegorz” przybyłego nad polskie wybrzeże w ostatni weekend października 2017 roku, który wg Rządowego Centrum Bezpieczeństwa pozbawił prądu przeszło przeszło 107 tys. odbiorców. Na helskiej plaży dęło – jak donosił IMGW – w porywach do 10°B. Sztormowe fale pochłonęły fragmenty wydm i odsłoniły kilka zimnowojennych umocnień. Portale newsowe obiegły zdjęcia transzei, kopułek i szczelin strzelniczych. Przynajmniej jeden z „grzybków” trafił do Muzeum Obrony Wybrzeża, a kolejny w towarzystwie fragmentu torów kolejki wąskotorowej i zintegrowanego z kopułą korytarzyka ciągle prezentuje się w oryginalnej lokalizacji. Jak długo jeszcze, tego nie wie nikt. Może trafi do kolekcji, może zasypie go piach lub pochłonie kipiel? Na razie jest wolny od śmieci, graffiti i innych artefaktów chętnie pozostawianych w podobnych miejscach przez turytów wszelkiej maści i plażowiczów.
Kesz założony spontanicznie w czasie spaceru. Mikro zawierające logbook schowane jest na przeciwległym do kopuły końcu korytarza.
Aktualizacja!
Morze obiekt odsłoniło, a muzeum zabrało i teraz można go oglądać w bardziej bezpiecznym, choć z pewnością mniej malowniczym anturażu. Nie wiadomo, co stało się z oryginalną keszyną lecz dzięki Rauszowi, Sir Blackowi i Włóczykijowi można poszukiwać reaktywacji ukrytej w w bliźniaczym schronie oddalonym o parędziesiąt metrów od pierwotnej lokalizacji.
Usunięte spoilery, zaktulizowane kordy i hint.