Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Je moet ingelogd zijn om deze cache te loggen of te bewerken.
stats
Toon cache statistieken
Szpital leśny 665 - OP8M32
Piękne miejsce z historią, szpital polowy 665 przy obozie "Wira" i Dąbrówce.
Eigenaar: magik_kapela
Deze cache maakt deel uit van GeoPath!
Log in om de coördinaten te kunnen zien.
Hoogte: 221 meter NAP
 Provincie: Polen > lubelskie
Cache soort: Traditionele Cache
Grootte: Klein
Status: Kan gezocht worden
Tijd: 1:00 h    Lengte: 2.00 km
Geplaatst op: 09-05-2017
Gemaakt op: 09-05-2017
Gepubliceerd op: 09-05-2017
Laatste verandering: 17-05-2017
26x Gevonden
0x Niet gevonden
3 Opmerkingen
watchers 1 Volgers
100 x Bekeken
23 x Gewaardeerd
Beoordeeld als: uitstekend
10 x Aanbevolen
Deze cache is aanbevolen door: A walon, gagu, iwonia1999, keram58, Lucky Luke, palinq, randomforest, ronja, skalpelx, starletka
Om de coördinaten en de kaart te zien
van de caches
moet men ingelogd zijn
Cache attributen

Bike  Nature  Monumental place 

Lees ook het Opencaching attributen beschrijving artikel.
Beschrijving PL

W Puszczy Solskiej na Zamojszczyźnie od początku sierpnia trwają prace przy rekonstrukcji schronu „Wira”, jednego z legendarnych dowódców partyzanckich AK na Zamojszczyźnie, uczestnika największej partyzanckiej bitwy na ziemiach polskich – pod Osuchami 24-25.06.1944. Oddział „Wira” (por. Konrada Bartoszewskiego) wsławił się wieloma akcjami sabotażowo-dywersyjnymi w Puszczy Solskiej i Lasach Janowskich. Przy schronie działał przez kilka miesięcy kurs Młodszych Dowódców Piechoty Obwodu Biłgorajskiego AK. Warto wiedzieć, że schron „Wira” służył pierwotnie jako szpital leśny AK, kierowany przez por. „Radwana”, Lucjana Kopcia, po wojnie znanego i zasłużonego lekarza w Lubaniu i powiecie lubańskim, przez ponad 30 lat dyrektora lubańskiego szpitala, który od 1998 roku nosi jego imię. W swoich partyzanckich wspomnieniach, opublikowanych tuż po wojnie (1947) Lucjan Kopeć, który podczas wojny był studentem medycyny i odbywającym praktykę lekarską w szpitalu w Biłgoraju, pisał: W kwietniu 1944 otrzymałem wezwanie od ppor. Kuli: „Radwan! Mamy kilku rannych w mp [miejscu postoju] Wira, przyjedź natychmiast! Gdyby nie udało ich się stąd zabrać, Wir proponuje urządzenie szpitala u niego”. Tego samego dnia pojechałem „bandziorską drogą” [tak nazywali partyzanci drogę idącą przez lasy od wsi Ćwikły przez Edwardów, Brodziaki, i dalej koło Margoli do Trzepietniaka] do „bunkra”. Przypuszczając, że może zaistnieć konieczność przeprowadzenia operacji zabrałem ze sobą narzędzia chirurgiczne. Lekarstwa i materiał opatrunkowy powinny były znajdować się na miejscu. Obóz „Wira” powszechnie zwany bunkrem od ziemianki będącej w okresie zimowym głównym pomieszczeniem dla żołnierzy, leżał w gęstym zagajniku doskonale zamaskowany, tak że nawet z bliska trudno go było spostrzec, a istnienie jego zdradzały jedynie wyjeżdżone drożynki i gwar. Rannych zastałem w bunkrze. Rannych zastałem w bunkrze. Było ich kilku: z oddziału „Groma” „Kuchnia” – ślepy po postrzale, „Rąb”, „Zapałka” i „Szerszeń”. Od „Wira” ranny w udo „Zięba”. Oprócz niego jeszcze żołnierz sowiecki Mikołaj. Opatrunki mieli już założone przez „Ninę”, która dopiero przed kilkoma dniami przyjechała z Warszawy i pełniła teraz funkcję pielęgniarki w oddziale „Wira” Prócz „Zięby”, któremu musiałem naciąć ropień, rany innych wymagały tylko zmiany opatrunków. W międzyczasie Lucjan Kopeć, z pomocą partyzanta „Pilocika” (Czesława Bzdziucha) dokonał wyboru miejsca, na przyszły partyzancki szpital leśny AK „665”. Taki numer nosił także okręg biłgorajski AK. Miejsce to znajdowało się ok. 1,5 km od schronu „Wira”. Nim jedyny tego typu w Polsce partyzancki szpital AK powstał, Lucjan Kopeć sprawował posługę medyczną w schronie „Wira”. Tak wspominał: Do chwili ukończenia budowy szpitala chorzy pozostają w bunkrze. Ponieważ pracuję jeszcze stale w szpitalu w Biłgoraju, więc w czasie mojej nieobecności opiekuje się rannymi „Biga”, pełniący obowiązki lekarza rejonu Józefów i siostra „Nina”. Tym sposobem bunkier – duża ziemianka z oknami w dachu – zamieniła się na izbę chorych. Zanim został postawiony budynek szpitalny, w bunkrze lnie tylko leżeli ranni i ciężko chorzy, lecz także stale udzielano tu pomocy ambulatoryjnej, zarówno partyzantom jak i zgłaszającej się z okolicznych wiosek ludności cywilnej. Będąc jednocześnie salą chorych, salą operacyjną i gabinetem lekarskim pomieszczenie to nie odpowiadało nawet najprymitywniejszym wymogom sanitarnym. W tej zaimprowizowanej Sali operacyjnej wykonywano najrozmaitsze zabiegi, a więc nacięcia ropni, usuwanie kul i odłamków, szycie ran, zakładanie gipsów itp. Do ciekawszych należy przypadek ropnia okołonerkowego u majora sowieckiego Feliksa z oddziału „Szytowców”. Około 10 maja przywiózł go komendant „Adam”. Chorował już od trzech tygodni. Skarżył się na brak leków i na to, że niedostatecznie wyszkolony personel sanitarny jego oddziału nie umiał rozpoznać choroby i leczył go nieodpowiednio. Lekarz naczelny OP9 dr Skiba, do którego chory dotarł po pewnym czasie, nie mógł dokonać zabiegu chirurgicznego ze względów technicznych. Tak wiec został skierowany do nas w stanie bardzo ciężkim z objawami zakażenia ogólnego. Postawienie rozpoznania wobec typowych objawów przedmiotowych było bardzo łatwe. Po zbadaniu, natychmiast przystąpiłem w asyście siostry „Niny” do zabiegu operacyjnego. Mycie rąk, przygotowanie pola operacyjnego, narkoza chloretylowa – to dzieło kilku minut. Szeroko otworzyłem dojście do głębokiego ropnia, z którego wypłynęło parę litrów cuchnącej, zielono-brunatnej ropy. Już po zabiegu, w oczach budzącego się Feliksa zauważyłem przerażenie. Okazało się, że w pośpiechu przedoperacyjnym zapomniałem wyjąć zza pasa Visa i granaty, a oszołomiony jeszcze narkozą patrząc na broń i na moje zakrwawione ręce – jak mi to potem sam opowiadał – wyobrażał sobie, że leży na stole tortur w gestapo. Po operacji stan chorego szybko się poprawił i po dwóch tygodniach mjr Feliks wrócił całkowicie do zdrowia i dopiero wówczas zabrał go samolot sowiecki. Przeniesienie rannych i utworzenie szpitala polowego „665” to temat na osobną opowieść. Zagłębiając się w gęstwiny Puszczy Solskiej dotarłem do tego miejsca. Upamiętnia go dziś skromny kamień, postawiony tu w 1995 roku przez AK-owców z pobliskiego Aleksandrowa. Rekonstrukcja schronu „Wira” o wymiarach 9×6 m odbywa się staraniem Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Wir” kierowanej przez Andrzeja Sokala z Biłgoraja. Schron odtworzono dokładnie w tym samym miejscu, o czym przekonano się podczas prac ziemnych, kiedy natrafiono na resztki pierwotnych słupów podtrzymujących konstrukcję schronu. Podczas prac rekonstrukcyjnych w Puszczy Solskiej pojawiła się ekipa telewizyjna programu „Było – nie minęło” z red. Adamem Sikorskim, zapowiadając program o schronie „Wira” jeszcze we wrześniu. Uroczyste otwarcie schronu „Wira” zaplanowano na sobotę, 15 października. Czynimy starania, aby przyszłoroczny 1 marca Dzień Żołnierzy Wyklętych był poświęcony pamięci doktora Lucjana Kopcia „Radwana” porucznika Armii Krajowej i odbył się z udziałem Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Wir” z Biłgoraja. Będzie to zarazem 30-lecie oddania do użytku lubańskiego szpitala, z którym tak bardzo był związany doktor Kopeć, zasłużony lekarz i bohaterski partyzant z Puszczy Solskiej.

Extra waypoints
Symbool Soort Coördinaten Beschrijving
Parkeerplaats --- Parking Dąbrowa
Extra hints
Je moet ingelogd zijn om de hints te zien
Afbeeldingen
Miejsce docelowe
Oznakowanie trasy
Spoiler