Spacerując po przepięknym parku nie mogliśmy nie pozostawić czegoś od siebie.
Po zamkowej oranżerii i cieplarni ostał się tylko komin, za to w całkiem niezłym stanie. Widać że miejsce uczęszczane przez lokalsów, bo i klamry wyślizgane i paliło się w kominie niedawno.
Kesz: klipsiak ukryty tradycyjnie, spojler powie wszystko gdyby koordy rzucały.