Dekstryna to surowiec wykorzystywany w przemyśle spożywczym, farmaceutycznym, chemicznym i metalurgicznym. Jest pochodną mąki ziemniaczanej (krochmalu), która zwilżona mieszaniną kwasów, jest przesiewana i suszona. W dalszym etapie obróbki, w celu uzyskania tzw. dekstryny żółtej - zakwaszona mączka, jest poddawana prażeniu parą wodną w temperaturze 180 stopni. W suszarkach i przenośnikach podczas produkcji występowało ogromne zapylenie i ryzyko wybuchu pyłu.
17 ofiar śmiertelnych, 10 osób rannych, zniszczone budynki - to bilans największej i najbardziej krwawej katastrofy w dziejach podpoznańskiego Lubonia. 22 lutego 1972 roku w tamtejszych zakładach wybuchł pył powstający przy produkcji mączki ziemniaczanej.
Jest kilka minut po godzinie 23. 22 lutego 1972 roku. Zakłady Przemysłu Ziemniaczanego działają pełną parą. Hale opuściła już druga zmiana, w pełnym składzie pracują ich nocni zmiennicy.
Pod budynek dekstryniarni wtacza się zakładowa lokomotywa z dwoma wagonami mąki ziemniaczanej. Maszynista wyłącza silnik. Po chwili całym miastem wstrząsa wybuch. - Ze stołu posypały się niesprzątnięte szklanki, z sufitu spadały płaty tynku - wspomina tuż po tragedii Bernard Stachowiak, który mieszka kilkaset metrów od zakładu.
Rozerwany wagon przelatuje 80 metrów nad drogą, linią kolejową i wbija się w dach budynku administracji. W wielu kamienicach wypadają szyby. Jako pierwsi w miejscu wybuchu pojawiają się strażacy z jednostki zakładowej, potem jeszcze 16 innych sekcji zawodowych i ochotniczych z Poznania i rejonu.
Całkowicie zniszczony jest budynek dekstryniarni, w którym doszło do eksplozji. Pod jego gruzami znajduje się kilkanaście osób. Akcja ratunkowa nie jest łatwa - wokół miejsca katastrofy panują ciemności. Strażacy i żołnierze oświetlają teren reflektorami lotniczymi.
Nie wszystkich udało się od razu odszukać. Splątane instalacje, rumowisko i płomienie odcinające z początku drogę ratownikom, opóźniały akcję. Dwie pracownice z poparzeniami wydobyto dopiero w dwie godziny po wybuchu. Rannych i poparzonych - 21 karetek ze Stacji Wojewódzkiej odwiozło do szpitali. (...) Gdy zaczynało brakować w szpitalach spirytusu dla ratowania poparzonych, dowoziły go na sygnale samochody pogotowia.
- donosił "Głos Wielkopolski".
Akcja przeszukiwania gruzów trwa kilka dni. W Luboniu pracują ciężkie maszyny: dźwigi, ciągniki i pojazdy wojskowe. Niestety, na ratunek jest za późno.
Ostateczny bilans katastrofy to 17 ofiar śmiertelnych i 10 osób rannych. Straty materialne oszacowano na 28 mln ówczesnych złotych.
Do zbadania przyczyn wypadku powołano komisję, w której byli specjaliści i naukowcy z wyższych uczelni. Według ich ustaleń bezpośrednią przyczyną pożaru była iskra, która spowodowała pierwszy niewielki wybuch. Ten zassał powietrze wymieszane z pyłami hali dekstryn. Druga eksplozja zniszczyła całą dekstryniarnię.
http://historia.newsweek.pl/1972-smierc-na-dekstrynie,54038,1,1.html
http://www.echolubonia.pl/historia_lokalna/tragedia_w_lubonskiej/tragedia_1.htm#zakladka
http://opencaching.pl/viewcache.php?cacheid=12969
O keszu:
skrzynka na kordach, maskowanie leśne, ekstremalnie delikatne więc proszę się stosować do instrukcji:
1. Namierz oczami maskowanie/skrzynkę,
2. Zdejmij maskowanie,
3. Złap za pojemnik tak aby go nie wyłamać,
4. Otwórz pojemnik, wyjmij logbook, …
5. Zrób całą procedurę odwrotnie aby odłożyć.
(Stąd bardzo dobrze wygląda dom dyrektora).
Nie zapomnij spisać cyferek
Proszę o ostrożność - maskowanie bardzo delikatne. Proszę o odkładanie tak, aby nie psuć poszukiwań dla kolejnych poszukiwaczy. Proszę nie spoilerować w opisach.