Od wieków szukano skarbu w Człuchowie,
nie spotkasz człowieka, który tak nie powie.
Że to niby skarb skryty przez Krzyżaków
lub dobra schowane przez innych wojaków.
Lub majątek ukryty przez Niemców po wojnie...
Mówi się, że w jeziorze ten leży spokojnie.
Jakkolwiek dokładnie wszystko przeszukano,
śladów skarbu nigdy też nie wykazano.
Lecz jeden człowiek upiera się i tupie nogami
ze złości.
Zresztą zobaczcie to sami:
„Mówią, żem szalony, nie warty słuchania.
Ale ja wiem swoje! Mam coś do pokazania!
Stary już jestem, skarbu nie zbadam
dlatego takie zadanie wam zadam:
są trzy wskazówki, wszystkie są ważne.
Przejść przez nie wszystkie trzeba odważnie.
Druga wskazówka to miejsce bardzo ważne,
podchodzić do niego trzeba rozważnie.
Może się tu kręcić dużo osobistości,
miejsce doprawdy dużej wartości.
Co dzień w pocie czoła tak zwani urzędnicy
próbują zarządzać tym kawałkiem dzielnicy.
Ale również inne sprawy, dokumenty...
...Coś mi się miesza, mam jakieś zamęty...
A mówiłem wam kiedyś taką anegdotę,
jak jeden burmistrz umarł na głupotę...?”
(„To wszystko bez sensu! Sprawa przegrana.
On nie powie nic mądrego do rana!”)
„Słuchacie mnie? A co to za mina ponura?
Usiądź nad głową kwietnego tura!”
(„On nie wie co mówi! Już całkiem zwariował...!”)
„...ale co tam wam będę dalej plotkował.
Ten tur, sprawa jasna, w wiosnę tylko kwietny.
Na miejscu musisz być bardzo dyskretny.
Stąd możesz podziwiać architekturę
i wszystkich budynków wokół strukturę.”
Czy staruszkowi naprawdę na starość odbiło,
czy tylko sprawia wskazówkę bardziej zawiłą?