Chciałabym Was zaprosić do najstarszej, najsłynniejszej i chyba najciekawszej stadniny w Polsce. Znana jest na całym świecie z hodowli koni rasy arabskiej i angloarabskiej.
O stadninie
Tutejsza stadnina istnieje od 1817 roku. Co ciekawe, od samego początku była stadniną państwową, pierwszą na ziemiach polskich! Powstała nie bez powodu – po latach wojen napoleońskich drastycznie zmniejszyła się populacja koni, szczególnie rasowych. I uznano, że coś z tym trzeba zrobić, tym bardziej, że (to tak dla młodszych, bo starsi na pewno wiedzą) Polska od wieków była znana ze swoich koni i oddziałów jeźdźów. Rząd Królestwa Polskiego (po niezbędnej zgodzie cara Aleksandra I) utworzył więc duży ośrodek hodowli. Jako miejsce wybrano dawny folwark Wygoda, a pierwszym dyrektorem został hrabia Aleksander Potocki, "który wyszukiwał najpiękniejsze zwierzęta w hodowlach imperium rosyjskiego".
Stadnina szybko się rozwijała. Stała się dużym ośrodkiem jeździeckim, wokół powstały np. szkoła hippiki, ujeżdżalnia czy szkoła weterynaryjna. Konie zdobywały liczne puchary. W latach 1841-48 powstały dwie nowe murowane stajnie wg. projektu słynnego architekta Henryka Marconiego - „Czołowa” oraz „Zegarowa”, z neogotycką wieżą i wielkim, bardzo drogim w owym czasie zegarem. Obie można podziwiać do dziś.
Po Powstaniu Styczniowym (1863), w którym brało udział kilkunastu masztalerzy z Janowa, władze carskie przejęły stadninę. Konie były bardzo cenne dla armii rosyjskiej, dlatego nie przestano o nie starannnie dbać. W latach 80-tych powstały nowe stajnie, np. „Wyścigowa” – przeznaczona (jak sama nazwa wskazuje) tylko dla koni wyścigowych. Niestety, w 1914 roku konie z janowskiej stadniny zostały wywiezione w głąb carskiej Rosji i żaden z nich nie wrócił.
Po odzyskaniu niepodległości, już w 1918, stadninę zaczęła odbudowywać grupa zapaleńców. Ministerstwo Rolnictwa gromadziło w Janowie wszystkie konie rasowe uratowane z działań wojennych. Już w latach 20-tych wyhodowane tu konie były chętnie kupowane przez zagraniczne stadniny.
W 1939, po wejściu sowietów, zaginęło 80 % koni. Mimo to, próbowano dalej kontynuować hodowlę. Gdy wkroczyli Niemcy, docenili stadninę i wspierali jej rozwój. Ale coś za coś – konie uznane zostały za własność niemiecką i w czasie ewakuacji w 1944 zabrano całe, liczące 300 sztuk stado. Wraz z nimi dobrowonie na niepewny los poszli ich polscy opiekunowie. Konie trafiły do Drezna, gdzie przeżyły zmasowany nalot aliancki. Kolejnym etapem było Nettelau, gdzie nawet utworzono zarząd stadnin polskich w Niemczech, obejmujący wszystkie konie zrabowane z wielu hodowli w Polsce.
Po wojnie podejmowano liczne starania o powrót koni do Polski. Pierwsze wróciły w listopadzie 1946 drogą morską. Dwa statki krążyły porzez wiele tygodni. W 1950 do Janowa powróciła duża grupa klaczy ze źrebakami (80 sztuk), a dopiero w 1960 grupa ogierów.
Co ciekawe, mimo iż w PRL-u starano się eliminować tradycje i zwyczaje „szlacheckiej” Polski, to o stajnie w Janowie wyjątkowo dbano – sprzedaż tutejszych koni była bardzo ważnym źródeł tak cennych wówczas dewiz.
Do tej pory sprzedano za granicę ponad 1000 arabów. Absolutnym rekordzistą jest El Passo za którego zapłacono 1 milion dolarów!
Parę uwag praktycznych, czyli dzielę się doświadczeniem
Stadnina jest otwarta dla odwiedzających, biegnie tędy nawet szlak turystyczny. Nie potrzeba żadnych biletów. Do środka stajni oczywiście wchodzić nie wolno, jednak przez większość roku możemy podziwiać malownicze stada na pastwiskach czy wybiegach.
Całość znajduje się w parku sięgającym XVIII w. Większość budynków pochodzi z XIX w., reszta z samego początku XX. Warto zwrócić uwagę na unikatowy cmentarz koński. (więcej o obiektach tu). Można też się umówić na zwiedzanie z przewodnikiem.
Docieramy tutaj z Janowa drogą na północny-wschód. Wjeżdżamy przez zabytkową bramę. Tuż za nią można zostawić autko na małym parkingu.
Kilka razy ciągu w roku jest wyjątkowo ciekawie - odbywają tu się aukcje i pokazy. Terminarz mozna sprawdzić na stronie stadniny.Odbywają się one w hali na zachód od parkingu i też nie trzeba kupować żadnych biletów. Nam wyjątkowo podobały się zawody jeździeckie w polskich strojach historycznych. I skoki. Sama aukcja też jest bardzo ciekawa, aczkolwiek trwa kilka godzin i pewnie po jakimś czasie wam się znudzi. Polecam nabycie katalogu (10 zł) w którym każdy wystawiony koń jest dokładnie opisany i to z rodowodem trzy pokolenia wstecz - z nim jest jeszcze ciekawiej.
Skrzynka
Po długich deliberacjach zdecydowaliśmy się schować skrzynkę poza terenem stadniny. Jest tu dość zacisznie, choć pamiętajcie, że widać was z drogi, więc trochę dyskrecji wskazane. Koło skrzynki można zatrzymać autko, choć można też się wybrać na spacer ze stadniny..