Pod wiaduktem o prostej, betonowej konstrukcji wiedzie droga po nasypie nieistniejącej linii kolejowej Orzysz - Giżycko z 1906 r.
W odległości około 2,5 km od stacji w Orzyszu, pierwotnie po wschodniej - potem po zachodniej stronie dawnego toru, funkcjonowała duża cegielnia. Pozostały po niej rozkopane żwirownie Pfaferbergu, niewielka kolonia Grądy Podmiejskie i stary przejazd drogowy. Prócz niezdrowych domysłów, w źródłach czy w terenie brak jakichkolwiek dowodów na istnienie w tym miejscu ładowni. Trawersujące krawędzią zmeliorowanych moczarów torowisko przecina rejon dawnego przejazdu i zagłębia się we wzgórzu. Niegdyś po jego zachodniej stronie stał młyński wiatrak. Kilkumetrowej głębokości wykop wykorzystano do budowy wiaduktu. Klasyczny betonowy łuk przeprowadzał bezkolizyjnie polną drogę zawracającą do... miniętego przed chwilą przejazdu. Dołąkowy absurd? - ale wcale nie ostatni. Wiadukt jest interesującym przykładem działań niemieckich saperów ze stycznia 1945 roku. Uczyniono go niezdatnym do użytku, odpalając niewielki ładunek wybuchowy w sklepieniu łuku nośnego. Wybita dziura z gęstwiną drutów zbrojeniowych powiększa się z roku na rok, wiosną 2004 roku złomiarze wycieli resztkę historycznych barierek. Przy północnym końcu wykopu znajdowała się pierwsza zwrotnica stacji Pianki. Potężny kilkumetrowy nasyp przecina dolinkę bezimiennego cieku, przepływającego pod nim kamienno-ceglanym przepustem.
Wiadukt, ze względu na charakterystyczny ubytek, jest ciekawym obiektem dla fanów militarów i historii. Jeżeli wejdziemy na obiekt, w oddali zobaczymy Orzysz i Pianki. Skrzynki szukaj na wiadukcie, blisko dziury.