Na początek kilka informacji praktycznych.
Jadąc szosą E67 z Ząbkowic Śląskich w stronę Wrocławia, napotykamy niewielką, nieco podupadłą miejscowość o nazwie Szklary (interesująca nas część nazywana jest Szklary-Huta; Szklary właściwe położone są w pewnym oddaleniu od szosy, po drugiej stronie wzgórza). Obecnie jest to miejsce niemalże wymarłe; klasyczny turysta nie znajdzie tu dla siebie niczego interesującego, zaś do dyspozycji przejeżdżających jest jedynie położony tuż przy drodze sklep spożywczy. Miejsce to ma jednakże całkiem interesującą przeszłość i jest zarazem rajem dla zbieraczy minerałów.
Nad Szklarami wznosi się widoczny już z daleka 80-metrowy komin. Jest to jedna z licznych pozostałości po zbudowanej w 1900, a opuszczonej w 1982 roku hucie, w której przetapiano wydobywaną w pobliżu rudę niklu. Ponadto rejon Szklar słynie z występowania licznych kamieni szlachetnych – opalu mlecznego, chalcedonu i przede wszystkim – chryzoprazu. Okruchy minerałów można znaleźć spacerując po porośniętej drzewami płaskiej przestrzeni znajdującej się pomiędzy wzgórzem a położonymi w niecce zabudowaniami huty (należy wejść na górę i stanąć tyłem do szosy, tak, by mieć komin po prawej stronie). Ciekawie opracowany rys historyczno-geologiczny można znaleźć tu: http://www.skps.wroclaw.pl/encyklopedia/index.php5?title=Szklary
i tu: http://www.kopalniaszklary.pl/
UWAGA! SKRZYNKA NIEBEZPIECZNA!!!
Eksplorując zarówno teren huty, jak i okolice, należy zachować ostrożność. Eksplorowanie tego typu obiektów jest niebezpieczne, nie zachowując ostrożności możesz narazić się na wypadki, urazy i kontuzje.
POD ŻADNYM POZOREM NIE WOLNO WCHODZIĆ DO ROZMIESZCZONYCH NA CAŁYM TERENIE SZTOLNI!!!
W okolicznych skarpach i zboczach wzgórz znajdują się wejścia do sztolni. Wyglądające mniej lub bardziej przyjaźnie korytarze kończą się znienacka kilkunastometrowymi pionowymi szybami wiodącymi w dół. Upadek może skończyć się poważnymi obrażeniami. Albo gorzej. Ponieważ kopalnia jest położona w pewnej odległości od zabudowań, jeżeli wpadniesz do szybu – nikt Cię nie usłyszy.
Ponieważ skrzynka zakładana jest bez użycia GPS, podane współrzędne są przybliżone.
Radzę zabrać kogoś do towarzystwa - i koniecznie dobre buty, w kilku miejscach trzeba się wdrapywać.
Bardzo dziękuję Kajowi za przetestowanie skrzynki :)
W momencie ukrycia skrzynka zawierała:
- Logbook, ołówek i temperówkę (nie na wymianę!)
- Certyfikaty FTF, STF i TTF
- Przejściówkę USB- miniUSB i jeszcze inną przejściówkę
- kryształ
- kota w worku
- otwieracz do butelek
- pluszowego misia
- klucz płaski
- igielnik podróżny
- GK Zmiej
Szyfrowane punkty 3, 4 i 5 proszę czytać tylko w wypadku wyjątkowej desperacji ;)
Zatem…zaczynajmy.
Szklary, 25.05.2010
Jakie ponure miejsce…kilka starych, rozpadających się domów wtulonych w skarpy, przycupniętych przy drodze jak stadko lękliwych zwierzątek, szukających nawzajem w swym towarzystwie ochrony przed zmrokiem. Obojętni, posępni mieszkańcy. Jeden jedyny sklep i przystanek, na którym z rzadka zatrzymują się jadące znikąd autobusy, wyrzucające z wnętrza entuzjastycznych amatorów kamieni szlachetnych. Okoliczne wzgórza porośnięte okaleczonym lasem, poranione wrzynającymi się w głąb korytarzami sztolni. I te ruiny w dole, wznoszące się w górę niczym wyłaniające się z ziemi kości jakiegoś gigantycznego zwierzęcia.
„Nasz” dom jest duży i ciemny, o oknach wychodzących na północ i piwnicy wilgotnej i chłodnej jak wydrążone w skale tunele, ze ścian których nieustannie sączy się wilgoć. W kątach gromadzą się cienie. Nie chcę tu mieszkać! Na szczęście kontrakt M. będzie trwał tylko kilka miesięcy…
28.05.2010
Nie mogę się otrząsnąć z przygnębienia. To miejsce tak na mnie wpływa, jego atmosfera jest przesiąknięta…nie potrafię tego nazwać. Cały czas odnoszę nieodparte wrażenie, że wydarzy się coś złego. Lub może kiedyś się wydarzyło. Coś wisi w powietrzu…jakby mieszkańcy mieli jakąś swoją tajemnicę, coś, o czym wszyscy wiedzą, a o czym się nie mówi.
30.05.2010
Dziwne. Porządkując strych i usuwając starocie nagromadzone przez poprzednich mieszkańców, natknęłam się na wciśnięty pod deskę w podłodze rulonik brudnego papieru. Nadpleśniały, prawie rozpadł mi się w dłoniach, a pokrywające go pismo było zamazane i niemal nieczytelne, jednak przynajmniej część udało mi się odczytać. Nie rozumiem treści, ale chyba ma coś wspólnego z tutejszą hutą i kopalnią niklu. Ponieważ rulonik jest w bardzo złym stanie, mam zamiar przepisać zawartość – wrócę do niego, jak już do końca uporam się z przeprowadzką. Oto i on.
03.06.1982
Wiedzieli…WIEDZIELI! Przez cały ten czas mieli świadomość tego, co tu się dzieje i NIE REAGOWALI! Bestie! Zwierzęta! To już koniec…
(nieczytelne)…piec, na pewno wy…(nieczytelne)
Nie wiem, ile czasu mi zostało. Nie wypuszczą mnie, to już pewne.
Zostawiłem notatkę z informacją dotyczącą (nieczytelne), jest schowana w (nieczytelne) przy drodze, na lewo od huty. Najpierw trzeba (nieczytelne) brukowaną drogą zaczynającą się po drugiej stronie jezdni, niemalże naprzeciwko sklepu, i dojść do spalonego domu. Dalej po scho... (nieczytelne) i od razu w prawo i przed siebie, aż do miejsca, gdzie widać czarny mur, który traci spoistość i zmienia swą strukturę, tam odnaleźć (nieczytelne) oznaczone moim inicjałem, ale najlepiej polegać na własnych zmysłach.
Jak oni mogli…
C.! Moja C.! Nie zobaczę Cię więcej…
G.