Dodatkowe atrybuty skrzynki |
Skrzynka ukryta przez grupę
Podczas pobytu teamu buraczanego w Płocku niejaki Renegatx przypomniał sobie, iż zna ponoć wypasione miejsce, do którego jakiś czas temu (ponoć z powodu roztopów) nie udało mu się dotrzeć. Nadarzała się świetna okazja, żeby ten brak nadrobić. Pokusa była tym większa, że miejsce znane jest wśród płockich pasjonatów dzikich wypraw jako Stara Winiarnia. Przez noc udało się skompletować skrzynię, nawet brak drukarki nas nie powstrzymał (kto widział ręcznie malowanego logbooka?). Na rano wszystko było gotowe.
Geowóz marki golf III najpierw desperacko wjechał na drogę oznaczoną zakazem wjazdu (na wyprawy polecamy rower albo dobre buty, nam się ryzykanctwo udało, innym radzimy nie powtarzać), a następnie dzielnie przebijał się przez wątpliwej jakości drogę, pełną wybojów, błota, kałuż wielkości Sniardw i kszaczorów kłaniających się w pas jadącym. Po przejechaniu (o zgrozo!) mostku pod wiaduktem i nawrocie w kierunku Wisły dotarliśmy niebawem na polankę nad ślicznym strumieniem, przy której wznosił się budynek będący celem wyprawy - ceglasta malownicza ruina. Trwają jeszcze ustalenia, cóż to za malowniczy strumień, oraz czy rzeczona budowla na pewno była niegdyś winiarnią, a nie na przykład ceglarnią.
Chłopaki po wstępnym rekonesansie wyskoczyli ze spodni, profilaktycznie (i na szczęście!) przywdziali mokrolubne obuwie i brodząc po kolana w wodzie, z mocnym postanowieniem opuszczenia miejsca "o suchych jajkach" (zrealizowanym niestety tylko w połowie), udali się na zasadzanie kesza. Woda, po której uczyli się chodzić dzielni keszerzy, była przede wszystkim zimna. Oprócz tego w miarę czysta, ale dno niestety dość mulaste i rozmaicone różnymi dziwnymi odpadkami pochodzenia zarówno naturalnego, jak i cywilizacyjnego. Zalecana szczególna ostrożność - w ciemnicy dno całkiem niewidoczne, można sobie pomóc jakimś narzędziem do jego bieżącego badania. Miejsce absolutnie nie dla dzieci. Pies próbował pływać.
Specjalistyczny sprzęt, który niewątpliwie ułatwi wydobycie kesza, to wodery - z nimi można wyhaczyć skarb nie tylko "o suchych jajkach", ale nawet suchą stopą.
Bez latarki nie ma się co pchać.
Skrzynia umieszczona w pierwszym pomieszczeniu w jednej z widocznych dziur w ścianie.
Fotorelacja tutaj.