Zduszony okrzyk zaskoczenia przebił się przez mrok bezksiężycowej nocy, wyrywając go z zadumy. Anioł zwrócił głowę w kierunku, z którego nadszedł dźwięk. Westchnął lekko, widząc przedzierającą się przez zarośla małą postać. Skupił wzrok, próbując dostrzec coś więcej, ale było zbyt ciemno. Postać zniknęła za drzewem i przez chwilę znów było zupełnie cicho. Anioł stracił zainteresowanie przekradającym się człowiekiem, ponownie skupiając wzrok na płynącej pod jego stopami rzece. Aksamitnie czarna woda szumiała kojąco, na powrót wprowadzając go w rodzaj transu. Mieniąca się jedynie od świateł maleńkich gwiazd, którymi usiane było tej nocy niebo, powierzchnia wody hipnotyzowała, a tworzony przez nią migoczący miraż zwodził i kusił. Anioł wyciągnął rękę w dół, w kierunku strumyka, chociaż znajdował się kilka metrów nad nim. Wyobrażał sobie jakby to było móc zanurzyć się w nim, położyć się na kamieniach, pozwolić wodzie opływać jego ciało w delikatnej, lodowato zimnej pieszczocie.
- Ekhem – usłyszał za sobą dziecięcy głosik.
Najwyraźniej dziecko, które przekradało się przez las, dotarło już do mostu i znajdowało się w tej chwili bezpośrednio za jego plecami. W pierwszym odruchu chciał je zignorować, jak to robił za każdym razem, gdy ktoś go mijał. Nie obrócił się, nadal wpatrując w powierzchnię strumyka. Zasadnicza różnica polegała jednak na tym, że ów dzieciak – w przeciwieństwie do wszystkich przed nim – najwyraźniej próbował zwrócić na siebie jego uwagę.
Anioł zmarszczył brwi w wyrazie bezbrzeżnego szoku.
- Cześć - padło zza jego głowy.
Zamarł na chwilę, próbując przekonać sam siebie, że wyobraźnia nie płatała mu właśnie figla.
- Widzisz mnie? - zapytał głupio, zbyt zdumiony by myśleć trzeźwo. Opanował się jednak, napinając mięśnie.
- Tak - odpowiedział dzieciak prosto.
- I nie boisz się mnie? Wiesz kim jestem? - zapytał, obracając głowę.
Dziecko potrząsnęło brązowymi lokami i uśmiechnęło się radośnie. Anioła aż ścisnęło na ten widok.
- Myślałem, że wszyscy boją się przychodzić tu w nocy. Szczególnie dzieci takie małe jak ty. Ile masz lat?
- Siedem – usłyszał w odpowiedzi. - Ale się nie boję. Mama mówi, że nie wolno mi przychodzić na tory, ale mama myśli, że ty jesteś zły. A ty jesteś dobry, prawda?
Przez wpatrzoną w niego pulchną twarzyczkę przemknął cień niepewności. Anioł uśmiechnął się uspokajająco.
- Zdradzę ci tajemnicę - powiedział. - Chcesz? - Poczekał aż główka zatrzęsie się w wyrazie ekscytacji. - Jestem aniołem - szepnął.
Dziecko otworzyło buzię ze zdumienia.
- Naprawdę? A masz skrzydła? Możesz pokazać?
Anioł uśmiechnął się smutno i pokręcił głową.
- Zabrali mi je, bo zrobiłem coś, czego nie powinienem - westchął. - Właściwie to wcale nie jestem taki dobry. Myślę, że twoja mama miała rację.
Zaczął się zastanawiać dlaczego zwierza się ze swoich zmartwień siedmioletniemu dziecku.
- A żałujesz? - W odpowiedzi dostał pytanie. - Mama zawsze się o to pyta, kiedy zrobię coś źle. Mówi, że jeśli żałujemy to znaczy, że jest w nas dobro. A ty żałujesz tego co zrobiłeś? Jest ci smutno i nie zrobiłbyś tego drugi raz, gdybyś mógł?
Anioł westchnął niepewnie, nie wiedząc kiedy jego wzrok powędrował znów w dół ku strumieniu.
- Żałuję - powiedział po dłuższej chwili. Przez moment zastanawiał się które z nich tak na prawdę jest tutaj aniołem. Dziecięca szczerość i naiwna wiara w dobro aż promieniały z tej małej postaci. Anioł poczuł jak klatka piersiowa zaciska mu się w dziwnym, nieznanym mu uczuciu. - Gdybym znów miał…
Gdyby jeszcze raz stanął przed Klarą, czy byłby w stanie się jej oprzeć? Pamięć targających nim wówczas uczuć zapłonęła mu w sercu żywym ogniem, ale wspomnienia zbladły i jej uroda wraz z nimi. Czy gdyby miał jeszcze raz sięgnąć po tę kobietę, zdecydowałby się to zrobić? Wiedział, że gdyby stanęło przed nim to dziecko, spojrzało na niego tym ufnym wzrokiem, to opamiętałby się. Właśnie znalazł się ktoś kto wierzył, że jest w nim dobro. Mrugnął kilka razy, odganiając łzy wzruszenia.
- Nigdy w życiu nie zrobiłbym tego po raz drugi – powiedział pewniejszym głosem, przekonany, że do końca wieczności, jeśli ta będzie mu dana, przy każdej pokusie będzie miał pod powiekami obraz tych szczerych oczu. I że ten obraz powstrzyma go przed popełnieniem znów takiego błędu. Skinął głową jakby na potwierdzenie swoich słów. - Nigdy.
Klaśnięcie w dłonie oznaczało, że jego odpowiedź została zaakceptowana. Po chwili poczuł obok siebie ciepło drugiego człowieka, kiedy dziecko usiadło obok niego na brzegu mostu.
- Wiedziałem!
Anioł uśmiechnął się i poczochrał brązowe włosy, jeszcze bardziej plątając loki.
- Nie rozczeszę ich później! Szkoda, że nie mam takich jak twoje. Takie jasne i gładkie. Na pewno są delikatne. Mogę dotknąć?
Anioł ze zdziwieniem pochylił się, pozwalając by długie, platynowe kosmyki spłynęły mu z ramienia i zawisły nad małą rączką.
- Są piękne. Gdyby nie one, to pewnie byś mnie nie przekonał, że jesteś aniołem – zmarszczone brwi i wydęte usteczka sprawiły, że Anioł roześmiał się, pierwszy raz szczerze od prawie stu lat.
- Jak długo ma trwać ta twoja kara? - zapytało nagle dziecko, a Aniołowi śmiech zamarł na ustach, prowadząc myśli spowrotem do tej feralnej liczby.
- Sto lat… - mruknął zamyślony, ale szybko otrząsnął się z niechcianych wspomnień.
- Oooo, to ile już tu siedzisz?
- Prawie dziewięćdziesiąt. Chyba osiemdziesiąt siedem, ale mogłem stracić rachubę – odparł półżartem, puszczając oczko.
- To już prawie koniec. I co wtedy? Po prostu sobie pójdziesz?
Anioł pokręcił głową.
- Muszę zostać uwolniony. Przez człowieka.
- Jak? Jak? Mogę cię uwolnić?
Roześmiał się, żeby zamaskować nagłe wzruszenie. Paliło go pod powiekami, a nie chciał, żeby uparciuch zobaczył jak płacze.
- Może jak będziesz mieć trochę więcej lat…
Przypomniał sobie jak brzmiały słowa Archanioła, kiedy zgodził się skrócić mu karę. Czy mógł wykorzystać siedmioletnie dziecko, żeby się stąd wydostać? A może to właśnie ono zostało mu zesłane, by skrócić jego cierpienia?
- Nie mam imienia – zaczął niezdecydowany. – Zabrano mi je.
- Och! Dlaczego? - zmartwiony głos wzruszył go jeszcze bardziej. - Czy to za to co zrobiłeś? - Anioł kiwnął głową. - Ojej… Ale muszę cię jakoś nazywać!
- Nie! - wykrzyknął, zaskakując sam siebie. - Poczekaj, aż dorośniesz, a wtedy przyjdź znów mnie odwiedzić, dobrze? Wtedy nadasz mi imię i mnie uwolnisz – powiedział, ujmując twarzyczkę w dłonie i patrząc w wielkie, lazurowe oczy.
To chyba był wystarczający kompromis. Serce zakuło go, kiedy wypuszczał dziecko z rąk.
- Obiecaj, że przyjdziesz – powiedział i w jego głowie zabrzmiało to strasznie żałośnie. – A teraz wracaj, mama na pewno się o ciebie martwi.
Dziecko wstało i, poganiane przez Anioła, niechętnie odeszło wzdłuż torów w kierunku lasu. Anioł spojrzał w górę. Księżyc był w nowiu, więc gwiazdy migotały, świecąc z pełną mocą na tle atramentowej czerni nocnego nieba.
***
Anioł spojrzał tęsknie w skrzącą się wodę. Minęło tyle lat. Siedział w tym samym miejscu co wtedy, a nogi zwisały mu zza krawędzi mostu. Wyciągał rękę, bezowocnie sięgając ku strumykowi. Ile mógł teraz mieć tamten maluch? Pewnie dawno już nie wierzył w anioły. Nie przyjdzie. A on pozostanie tu na wieki, bo nie chciał wkorzystać niewinnego dziecka.
- Przynajmniej moje sumienie nie zostało zbrukane bardziej niż już jest - westchnął.
Księżyc znów był w nowiu, przypominając mu o tamtej nocy. Z oddali dochodził gwar żyjących w lesie stworzeń i mieszał się z szumem wody. Anioł zamknął oczy, oddając się rozmyślaniom.
- Cześć - usłyszał zza głowy.
Obejrzał się, zaskoczony i jego twarz rozświetlił uśmiech.
Więc jednak.
Autor tekstu: Katarzyna „RIN” Wysota
Anioła uwolnił: Rausz
ZANIM WYRUSZYSZ NA TRASĘ KONIECZNIE PRZECZYTAJ OPIS GEOŚCIEŻKI !!!
Skrzynka
Aby otrzymać informacje o miejscu ukrycia wszystkich skrzynek z projektu, musisz mi odpowiedzieć na pytanie: Ilu aniołów mieści się na ostrzu szpilki?
Udaj się pod wskazane współrzędne, tam szukaj.
Jeżeli chcesz zdobyć skrzynkę "na sucho", potrzebny będzie Ci dodatkowy sprzęt w postaci gumowców, zazwyczaj starczają takie zwykłe sięgające do kolan, może przydać się również latarka