Pewien człowiek zapisał duszę diabłu, jeśli ten, przez noc, do pierwszego piania koguta wybuduje kościół na środku jeziora. Diabeł zapędził do pracy wszystkich swoich pomocników i wygrałby zakład, gdyby nie udawane pianie koguta. Diabeł zburzył gotową prawie budowlę, kamienie porzucił na brzegu jeziora i uciekł. Jak wspomniano, kamieni tych użyto do budowy kościoła w Rowach i "dlatego jeden kamień nad wejściem do kościoła krwawi się". Jednak najciekawszą historię budowy kościoła podają sami mieszkańcy Rowów. Pewien rybak dogadał się z diabłem, że ten pomoże mu wybudować gospodę. Diabeł cieszył się z takiego obrotu sprawy, bo sadził, że gospoda bedzie siedliskiem wszelkiej rozpusty. Ochoczo wziął się do znoszenia kamieni na budowę z okolicznych pól. Własnie niósł przez jezioro kolejna partię kamieni, gdy dowiedział się, że nie będzie to gospoda, tylko kościół. Niesione kamienie porzucił (stąd Kamienna Wyspa na Jeziorze Gardno), a budowlę próbował spalić. Ślad po zamachu diabła jest widoczny do dziś w postaci osmolonego, czarnego kamienia w południowej ścianie kościoła.