A było to tak...
Święty Mikołaj, jak co roku, tworzył na całym świecie podręczne magazyny z prezentami (tylko dla grzecznych dzieci). Zadaniem jednego z elfów było przygotowanie odpowiedniego lokum. I znalazł, ale... norka okazała się być zajęta. Właściciel owego przybytku, znany z poparcia dla teorii prof. Stanisławskiego (O wyższości...), niezwykle się oburzył. Potraktował Elfa bardzo nieelegancko, a wykorzystał do tego swe kończyny dolne. Po otrzymaniu ciosu pomocnik Mikołaja wzbił się w powietrze (nie był to duży elf) i leeeciał, oddalając się w prostej linii od bieguna. Przeleciawszy tak ze 133 sążnie spadł w zarośla.
Widział to wszystko lokalny keszer i postanowił pomóc nieszczęśnikowi. Niestety, gdy dotarł do miejsca katastrowy Pomocny Elf zaczął się kurczyć i kurczyć... wyszeptał tylko świetni...lekka...wakacje... i znikł. Pozostała po nim jedynie czerwona czapeczka zawieszona na gałęzi. Nie jest wiadome czy elf poległ, czy teleportował się do bazy, na północ.
W miejscu odnalezienia Elfa powstała skrzyneczka, do której odwiedzenia zapraszamy
WESOŁYCH ŚWIĄT
Z uwagi na niewielkie zainteresowanie quizem (mimo obecności w pobliżu znanych poszukiwaczy) zmieniamy typ skrzynki na tradycyjną.