Marian spojrzał na śnieżycę za oknem - znów Święta... Nie znosił ich od dziecka. Ojciec upijał się zwykle zanim jeszcze zdążyli ubrać choinkę i szedł spać. Pełny stół, kolędy...o tym mógł tylko marzyć. Nawet teraz, gdy był już dorosły w Wigilię przy stole zawsze zasiadała z nim tylko Samotność...
- szlag- syknął i mimo późnej pory wrócił do łóżka..
Coś jednak mówiło mu, że tym razem będzie inaczej...
----------------
Telegram do Centralnego Laboratorium Przemysłu Pończoszniczego w Łodzi przyszedł w Wigilię o 10.45. Trzeba pilnie jechać do Żyrardowa, do Zakładów Pończoszniczych. Awaria - z powodu mrozu pękła rura, a woda w pobliskiej Pisi kolorem zaczęła przypominać oranżadę....Jakoś dali sobie radę, ale prosili o przyjechanie zaraz po świętach.
***
Danuta ponownie spojrzała na kartkę położoną na jej biurku przez Dyrektora. Zaraz po Świętach...szkoda że nie teraz, natychmiast. Uniknęłaby corocznych przykrych pytań przy wigilijnym stole. "A kiedy w końcu wyjdziesz za mąż? Już nie mogę doczekać się małych wnusiów.. ". Zawsze wtedy ma ochotę krzyczeć, uciekać. Ale jedyne co robi, to w milczeniu spuszcza głowę...
Podniosła słuchawkę i energicznie pokręciła korbą..
- Międzymiastowa? Poproszę rozmowę z Żyrardowem. Zakłady Pończosznicze.
Dwie godziny później siedziała w drewnianym przedziale pociągu jadącego prosto do Żyrardowa. Udało się. Pierwszy Sekretarz załatwił nocleg, zaprosił też do Resursy na partyjną Wigilię.
Siedziała z nosem przyklejonym do szyby i bezmyślnie patrzyła na biel za oknem...Boże, co to za zima w tym roku! Śnieg po pas, a za oknem ciągle pada! Do tego mróz siarczysty i wiatr. Żeby tylko pociąg się nadto nie spóźnił, bo Sekretarz ma ją osobiście ze stacji odebrać.
Pociąg stanął na dobre tuż przed Radziwiłowem - tory zasypało tak dokładnie, że dalsza jazda nie była możliwa. Konduktor przeprosił i radził udać się po pomoc do pobliskich domów. Cóż robić? Wyjęła swoją niewielką walizkę, otuliła przed wiatrem i udała się do najbliższego domu. Dziś Wigilia -przyjmą z pewnością.
Przepiękny to był dom. A młody chłopak o śniadej cerze i ciemnych oczach od razu wywołał w niej dreszcze. Całą sobą poczuła, że ten dom i ten młody mężczyzna to jej przeznaczenie. Tak więc bez zbędnych wyjaśnień dotyczących jej tu obecności pewnie wyciągnęła dłoń:
- Danuta
- Marian - odpowiedział zaskoczony chłopak.
Romans zakończył się kilka dni później, gdy Danuta musiała w końcu dotrzeć do Żyrardowa by stawić czoło awarii...Jak się później okazało, nie była to jedyna awaria tamtych dni. Owocem tej drugiej była mała Elżbieta.
-------------
Zapraszam do domu, w którym kochankowie spędzili Święta. Miejsce jest niebezpieczne, ale póki istnieje, chciałabym aby kesz znajdował się w środku.
Certyfikaty dla pierwszych 3 znalazców nie zmieściły się w keszu, leżą obok. Proszę o troskę - podobnie jak pokazany wyżej telegram to autentyczne dokumenty znalezione przeze mnie w żyrardowskiej Stelli.