W hołdzie linii Wrzeszcz - Stara Piła
Widok w kierunku mostu nad Radunią od strony Starej Piły
Historia:
Otwarcie jednotorowej linii nastąpiło w dniu 1 maja 1914 roku i przez okres I wojny światowej kursowały nią 4 pary pociągów osobowych dziennie.
W dwudziestoleciu międzywojennym trasę przecinała granica Wolnego Miasta Gdańska i Polski.
Podczas drugiej wojny światowej kursowały także 4 pary pociągów na dobę.
Zachowane materiały (plany, mapy, rozkłady jazdy), pokazują, że na odcinku Gdańsk Wrzeszcz - Kokoszki istniał przystanek osobowy Brętowo i stacja Kiełpinek.
Tak kolej ta funkcjonowała do roku 1945.
Gdy do Gdańska w 1945 roku dotarły wojska radzieckie, broniący miasta Niemcy zdecydowali się na zniszczenie wiaduktów nad ulicami Grunwaldzką, Wita Stwosza, Polanki, Słowackiego i Dolne Migowo, aby utworzyć w ten sposób zaporę dla nacierających czołgów, złożoną ze zniszczonych konstrukcji przęseł, przyczółków oraz parowozów wprowadzonych na obiekty bezpośrednio przed ich wysadzeniem.
Rosjanie, otwierając drogę do natarcia, podkładali materiały wybuchowe powtórnie, dopełniając zniszczenia.
Z powojenną odbudową linii kolejowej z Wrzeszcza do Kokoszek zwlekano. Poważnym problemem utrudniającym odbudowę były zniszczone wiadukty - szczególnie dwa największe: nad ulicą Słowackiego i ulicą Dolne Migowo.
Prawdopodobnie z tego względu nie zdecydowano się wówczas na podjęcie prac zmierzających do przywrócenia ruchu kolejowego, a istniejący, pozostały po Niemcach, na nie zniszczonych odcinkach tor kolejowy rozebrano, aby przewieźć go do Malborka i ułożyć na pewnym odcinku linii Malbork - Kwidzyn.
Sprawa odbudowy kolei do Kokoszek powróciła w latach 1954-57.
Wskazywano wtedy na ważność tego odcinka niezbędnego dla reaktywowania przewozów kolejowych na trasie Gdańsk - Kartuzy. Utworzono nawet komitet odbudowy.
W 1959 roku na wniosek Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Gdańsku opracowano wytyczne odbudowy zniszczonych wiaduktów.
Na łamach lokalnej prasy rozpoczęła się polemika, dotycząca celowości i możliwości technicznych odbudowy tej kolei.
Cytowano setki listów "za" od ludzi dążących do reaktywowania zniszczonej linii. Przede wszystkim wskazywano na potrzebę połączenia Kartuz z Gdańskiem.
Były także i głosy "przeciw", że po co komu taka kolej, że odbudowa jest zbyt kosztowna, że jednotorowa kolej lokalna jest reliktem technicznym.
Zburzony wiadukt przy Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych
Data: 1999
Autor: Robert Chrzanowski
z serwisu kolej.one.pl
Polemika prasowa trwała, decyzji o odbudowie nie podejmowano, a czas i prowadzone w ramach rozwoju Gdańska prace robiły swoje.
To, co przetrwało destrukcyjne działania obrońców i wyzwolicieli, niszczało lub było dewastowane. Najpierw budowa drugiej jezdni ulicy Grunwaldzkiej spowodowała całkowite zniszczenie jednego z przyczółków dawnego wiaduktu.
Później ciąg pieszy do Osiedla Młodych wymusił rozkopanie dawnego nasypu, a ćwiczenia wojskowe prowadzone na poligonie w Kiełpinku stały się przyczyną zniszczeń korpusu ziemnego i przepustu w tym rejonie.
Wiadukt Dolne Migowo
Dzieła zniszczenia kolejnego fragmentu dawnej kolei dopełniła budowa dwujezdniowej ulicy Rakoczego i brak jakichkolwiek zabiegów konserwatorskich na ocalałych fragmentach licznych budowli mostowych.
Kolejne lata i zmienne warunki atmosferyczne proces destrukcji stale powiększały. Znaczne fragmenty linii jednak przetrwały.
Większość nasypów i przekopów została niemal nienaruszona. I tak trwałoby dalej. Nasyp z powodzeniem służył przez wiele lat mieszkańcom Gdańska i okolic jako trakt spacerowy i rowerowy, a dawne wiadukty - przepięknie wkomponowane w krajobraz - służyły nawet amatorom wspinaczki.
Dopiero wejście Polski do Unii Europejskiej spowodowało realne "zagrożenie" reliktom linii, gdyż pojawiły się możliwości uzyskania dofinansowania różnych inwestycji infrastrukturalnych.
I pojawił się wówczas plan propozycji rewitalizacji odcinka z Wrzeszcza do Kokoszek.
Rozpoczęły się szeroko zakrojone przygotowania...
Linia została opisana w bardzo ciekawej książce Henryka Jursza pt.: „Koleją z Wrzeszcza na Kaszuby", którą polecam wszystkim sympatykom tej malowniczej linii.
Dla mnie - miłośnika kolei - linia ta stanowi bardzo sentymentalny wydźwięk w moim życiu.
Jest to bowiem moja pierwsza styczność z dawną infrastrukturą kolejową.
Z racji bliskiej odległości domu rodzinnego byłam tu często zabierana na spacery, toteż taki np. Mostek Wiessera pamiętam jeszcze z dzieciństwa.
"Wiadukt Weisera" - jeden z najbardziej znanych zachowanych wiaduktów dawnej kolei, zburzony 5 czerwca 2013 w związku z budową PKM
Potem, gdy miałam 17 lat świadomie już przespacerowałam się dawnym torowiskiem chłonąc każdy jego fragment i uwieczniając na kliszy.
Była to pierwsza dawna linia kolejowa w moim życiu, która zapoczątkowała moją wielką kolejową pasję.
Stare wiadukty, mosty, nasypy, które zostały obecnie bezpowrotnie zniszczone wraz z budową PKM już nigdy nie ucieszą mnie swym widokiem.
Ta cząstka historii bezpowrotnie zniknęła z gdańskiego krajobrazu.
Kawałek historii, który odszedł w niebyt.
Już nigdy nie ujrzymy wysadzonych wiaduktów na Słowackiego czy pięknych ceglanych wrót na Dolnym Migowie.
Po dawnym nasypie będzie niedługo mknąć tabor Pomorskiej Kolei Metropolitalnej, a tylko archiwalne już zdjęcia oraz pamięć o dawnej linii pozwoli cofnąć się sentymentalnie w czasie.
O skrzynce:
Współrzędne wskazują most nad Radunią, jedno z moich ulubionych miejsc na tej linii. Tu w 2011r. zostałam koronowana na Kolejową Królową, dlatego właśnie w tym miejscu postanowiłam umieścić skrzynkę poświęconą tejże linii.
Kesza szukaj od strony zachodniej, na przęśle mostu, na środku. Spojler powinien pomóc.
Uwaga ! Kesz niebezpieczny, jeśli nie lubisz takich wyzwań, boisz się - odpuść.
Uważaj przy podejmowaniu, jeśli czujesz, że nie dasz rady - zrezygnuj. Nic na siłę.
Powyższy opis jest już archiwalny, dlatego, że
most nad Radunią stał się z powrotem po kilkudziesięciu latach czynnym mostem.
Skrzynka została przeniesiona w inne miejsce.
Powodzenia!!!