Downo tymu, jeszcze przed pierwszom światowom walkom kole maryjnego słupa boło gospodarstwo. I mioł tyn gospodorz koza. I łona czynsto uciekała z placu i kajś znikała. A jak boła nazod, to to sie dało łozpoznać że jest dobrze upasiono. I tak to boło jakiś czas. Piyrw gospodarz był rod, że mu ftoś koza karmi, ale jak się trocha bardzi spokopioł (tu: zastanowił u.m.), to się wystraszoł, bo coś mu nie pasowało. Wszystkich sąsiadów znoł jak łyse kobyły, i ani nie myśłoł, coby keryś z nich boł taki fajny żeby cudzy dobytek futrować (karmić, u.m.). Pewnikym ftoś niy stond. Ale skond się wzion i kaj sie chowo? I sie myśli: A jak tak dali pódzie i jak ftóregoś dnia może nie będzie już chcioł ty kozy oddać? To na drugi roz jak jom wypuścioł na plac, to przykozoł córce, żeby i pilnowała jak łoka (oka, u.m.) w gowie. I jakby zaś chciała uciyc, żeby poszła za niom i dokond też to ona idzie. No i koza wyleciała s placu. Leci pod Paniynka i naroz sie stracioła. Dziołcha sie wystraszoła, ale idzie bliży i patrzi, a tu wielko dziura naroz pod figurom, kaj tyn potek (płot, ogrodzenie, u.m.) żelazny. I widać jakeś schody nadoł. To jeszcze barzi sie złynkła, ale trza słuchać ojcowego przykazania, pra?, to przeżegnała się trzi razy i zaczyno złazić nadoł. I patrzi i jest w murowynyj taki sali jak kościoł, z takimi kolomnami i take zielone światło i wszyndzie stojom konie, a kole nich śpiom stojoncy rycerze. Dziołcha sie łozglondo za swojom kozom i patrzi, a ta spokojnie zere (żre, u.m.) siano co wszyndzie leży kole nóg końskich. To jom chce chycić, ale koza sie ji wyrwała. I skocoła i kopła noga rycerzowi co stoł kole ni. I łon łotwiyro łocy (oczy, u.m.) i pyto zachrapociałym głosym: „ Czy już czas? ” Na te słowa zaczli się ruszać druge rycerze. Dziołcha stwardła ze strachu, że sie nie umiy ruszyć. Ale na szczynście poradzioła (potrafiła, u.m.) jesce łobrócić karkym. I z tego strachu kiwła gowom że niy... I rycerz popatrzył na nią, uśmiechnął się, po czym zamknął oczy i zasnął znów. Wraz z nim wszyscy inni. Wtedy szybko, nie oglądając się, zapominając o kozie, pobiegła do domu. Koza wróciła sama po kilku godzinach i o dziwo, odtąd już nigdy nie opuszczała łąki przy domu. Zaś otwór pod figurą maryjną do dziś pozostał zamknięty.
Źródło: Bożogrobcy i Pudlyrze. Podania i legendy chorzowskie, 1998
Kolumna Maryjna zlokalizowana jest na niewielkim skwerku w otoczeniu kasztanowców. Wzniesiona została w 1870r. z fundacji rodziny Szafrańców. Na cokole zachowała się szczątkowo tablica inskrypcyjna "Niepokalane poczęcie twoja Boga rodzicielko, sprawiło radość całemu światu". Takie przedstawienie nawiązuje swym archetypem do realizacji kolumn maryjnych z epoki baroku.