Nazwa Winna Góra pochodzi z początków XIX w., kiedy ówczesny właściciel Kozłowej Góry na stokach wzgórza założył winnicę i próbował hodować tu winorośl (niestety, bez sukcesów).
Wzniesienie porośnięte jest z rzadka drzewami, których wiele egzemplarzy osiąga pomnikowe wymiary: lipy szerokolistne o obwodzie pnia 3-3,5 m, jesiony wyniosłe o obwodzie ponad 3,5 m, klony pospolite o obwodzie pnia 3 m.[2]Szczytowe partie wzniesienia pokrywa rozległy kobierzec powojnika prostego. Teren posiada także interesującą awifaunę, w której występuje m. in. kilka gatunków sikor, kowalik, dzięcioł duży, piegża, cierniówka, kruk i jastrząb gołębiarz.
Winna Góra odznacza się znacznymi walorami przyrodniczo-krajobrazowymi. Postulowane jest objęcie jej ochroną w postaci użytku ekologicznego oraz ochrona poszczególnych egzemplarzy drzew jako pomników przyrody.
Według legendy, na szczycie góry stał zamek, który pamiętał czasy tworzenia się osad. Mieszkańcy nie zbliżali się do tego miejsca, ponieważ ludzie mieszkający w zamku nie należeli do sympatycznych i lubianych. Byli bardzo bogaci, podobno zadzierali nosa, a ludzki trud i pracę mieli za nic. Mieszkańcy okolicznych wiosek zastanawiali się, skąd wzięło się ich bogactwo. Jedni mówili o wielkich skarbach ukrytych gdzieś pod ziemią w lochach, które raz zgromadzone miały wystarczyć na całe pokolenia. Inni twierdzili, że pyszałkowaci bogacze zaprzedali swoją duszę diabłu, a ten obiecał im życie w luksusach, za które w przyszłości mieli ciężko zapłacić. Nad zamkowymi murami stała niewielka wieża. Mieszkańcy, którzy odważyli się podejść do zamku, za każdym razem widzieli tam kogoś, kto obserwował okolicę. Według wierzeń mieszkańców tą osobą był diabeł szukający swoich kolejnych ofiar. Pewnego dnia wielkolud mieszkający z zamku zabił mieszkańców wsi, czego świadkiem był jeden z chłopów. Tuż po całym zajściu chłop opowiedział wszystko swojej żonie i księdzu, który zabrał go na wóz i razem pognali do Bytomia, by wszystko przedstawić rajcom miejskim. Wkrótce do Winnej Góry wyruszył korowód zbrojnych, których zadaniem było pojmanie morderców. Po przeszukaniu całego zamku okazało się, że nikogo w nim nie ma. W końcu oświadczono, że diabeł zabrał to, co do niego należało, czyli dusze mieszkańców.
Pełna wersja legendy i więcej informacji tutaj: http://blog.krzysztofturzanski.pl/2013/01/tajemnica-winnej-gory/
Najlepiej do kesza dotrzeć przez teren restauracji "Pod Skrzydłami Anioła". Potem ścieżką od wschodniej strony, zaczynającą się przy dziurze w betonowy płocie.