W dawnych czasach bardzo często nawiedzały Warszawę i inne miasta liczne epidemie. Siały panikę wśród mieszkańców. Ludzie wtedy lękali się morowego powietrza, ale czemuż się dziwić skoro epidemie dziesiątkowały ludność, a ówczesna medycyna była wobec tych plag zupełnie bezradna. Na czas zarazy wybierano w mieście burmistrza „powietrznego”, który organizował życie miasta na czas epidemii i chronić mieszkańców przed śmiertelna chorobą.
Jak mówi legenda, Łukasz Drewno, aptekarz ze Starej Warszawy został powołany do sprawowania władzy w mieście podczas epidemii dżumy. Był niezłomny w walce o zdrowie powierzonych mu mieszczan i nie bał się spojrzeć w oblicze śmierci. A ta objawiła mu się zgodnie z legendą w postaci kobiety owiniętej chustą. Jej twarz była trupio blada, a zamiast źrenic ujrzał, wpatrujące się w niego, puste oczodoły. I pomimo, że bronił śmierci wtargnięcia do miasta, przeniknęła do niego pod postacią trującej białej mgły.
Tętniące na co dzień życiem ulice miasta opustoszały, miasto stawało się kamienna pustynią Śmierć zbierała bogate żniwo.
Zrozpaczony burmistrz postanowił z nią negocjować. Był gotów umrzeć za miasto, byleby tylko odstąpiła od niego zaraza. Ale śmierć zażądała od burmistrza strasznej ofiary, zabrała burmistrzowi jego najbliższych.
Pojawiła się jednak nadzieja na uratowanie mieszkańców Warszawy. Niezłomna odwaga burmistrza wygnała „dziewicę moru” poza rogatki miasta.
Rysunek, Burmistrz powietrzny Łukasz Drewno oddający miasto pod opiekę NMP i św. Benonowi, autor Bolesław Podczaszyński