Równonoc wiosenna dla Słowian, naszych przodków, była świętem narodzin nowego życia. Zanim nadeszła czyniono porządki w domostwach, przystrajano je, szykowano się do wiosennych obrzędów. Symbolika z przeszłości dotrwała do naszych czasów, np. malowanie jajek, topienie Marzanny, kołatki odganiające złe duchy. Ale jeden zanikł, odszedł w niepamięć i raczej trudno się spodziewać, by wrócił w rdzennej formie. Istotną funkcję w nim pełniła wilcza jagoda (Atropa belladonna L.). Trująca dla ludzi, jednak przygotowana rękoma żercy dawała magiczną moc, stawała się silnym afrodyzjakiem. Po diabła Słowianom wspomaganie? W tę noc starszyzna kapłańska (taki ichniejszy COG) udzielała wszystkim dyspensy i zezwalała na nieograniczone zabawy swawolne w imię jednania się z naturą. Znoszono zakazy i reguły, pozwalano na swobodę zachowań i wyborów (czysta formuła OPEN). Opisy dostępne są dla wszystkich, także nieletnich, więc wyobraźni czytających pozostawiam interpretację tego zwyczaju. Musiał się podobać, bo powtarzano go w Noc Kupały, a potem czekano do wiosny, i dalej od nowa :) Wszystkiemu z przyzwoleniem przyglądali się słowiańscy bogowie. Natura huczała od pozytywnych emocji. Każdy mógł poszaleć – wyciąg z pokrzyku znosił bariery i ograniczenia. Ważne było, by wola boża kierowała, nie wyrachowana kalkulacja. I w ten demokratyczny sposób poprawiano pulę genową plemion. Ciekawostką jest, że odbycie aktu prokreacji na gołej ziemi (ale tylko tak, nie inaczej) dawało szansę na narodziny m.in. nowych żerców (szamanów). Widać starzy doskonale wiedzieli, że nowe kadry (oczywiście uległe kapłanom) są niezbędne dla zachowania dominującej pozycji w plemiennej hierarchii. Wywar z wilczej jagody sprzyjał zwiększeniu szans na powodzenie – pod wpływem halucynacji raczej mało kto szukał zacisznego kącika w rogu domostwa, więcej działo się tu i teraz :) Jak więc widzicie zwyczaj ciekawy, obecnie całkowicie oderwany od realiów Natury. Nie ma już Świętych Gajów, rodzimowiercy to folklorystyczna mniejszość, zdolnych do przygotowania dobrej miksturki z wilczej jagody trudno znaleźć, a i normy jakieś takie inne. Komu to przeszkadzało?
Keszyk ukryty niedaleko grodziska w pobliżu Wielkiej Wsi. Wyobraźcie sobie mieszkańców, schodzących w stronę bagien, gdzie w Świętym Gaju stał chram, a w nim posągi słowiańskich bogów. Tutaj zaczynała się imprezka, a później gonitwy po lesie. A może łazili gdzieś indziej? W sumie nieważne, nie dowiemy się już tego nigdy. Ale możecie dać upust wyobraźni, a co tam
Skrytka klasyczna, leśna, obchodźcie się z nią ostrożnie. Wracając starajcie się zatrzeć ślady butów – w błocku mocno je widać.
Haluny po wilczej jagodzie :)
Symbol | Typ | Współrzędne | Opis |
---|---|---|---|
Interesujące miejsce | --- | Grodzisko |