Sirmione jest to miejscowość położona na półwyspie wcinającym się od południa w jezioro Garda. Szczerze mówiąc przypomina trochę nasz półwysep Helski, jednak ten jest dużo węższy - gdyby nie domy to z obu stron byłoby stale widać wody jeziora. Miejscowość na pierwszy rzut oka jest zwykłą wypoczynkową miejscowością, napchaną do granic możliwości hotelami, pensjonatami i restauracjami. Jednak gdy w tle majaczy kamienny mur, okazuje się że miejscowość ma do zaoferowania o wiele więcej niż by się to z początku wydawało.

Ostatnie 1-1,5 km półwyspu jest wyłączone z ruchu kołowego, więc auto trzeba zaparkować gdzieś wcześniej.

Po przekroczeniu kamiennej bramy wita nas XIII-wieczna twierdza wybudowana przez ród Scaligerich, władających Weroną (można wejść na wieżę widokową). Bezpośrednio do samej bramy przylega także mała kapliczka. Uliczki wokół są wąskie, pełne uroku i przepełnione turystami. Na samym koniuszku cypelku znajduje się także Grotte di Catullo, o czym poniżej.

Według kronik miasto to może pochodzić już z czasów Etrusków, niestety na miejscu nie znaleziono żadnych waz, posagów czy broni pochodzących z tamtego okresu. Dlatego też narodziny miasta datowane są na lata między 1 rokiem przed Chrystusem a 1 po narodzeniu Chrystusa, ponieważ wtedy wybudowane zostały „Grotte di Catullo”, jeden z najbardziej znanych zabytków Sirmione, które znajdują się na koniuszku tego małego półwyspu. Można tam dotrzeć pieszo, spacerując alejkami lub małym busikiem turystycznym. "Groty Katallusa" to nic innego jak szczątki willi, która według zapisków należała do poety Katallusa, jednak nie jest do końca pewne czy rzymski poeta faktycznie mieszkał w Sirmione.

Polecam przeczytanie artykułu.

Jeżeli ktoś zostawałby w okolicy na dłużej to polecam odwiedzenie miejscowości Peschiera del Garda - z lotu ptaka wyraźnie widać, iż jest to fortyfikacja w kształcie gwiazdy. Urokliwe uroczki i mury obronne wraz z armatami tworzą wg mnie całkiem ciekawe połączenie.

Skrzynka została ukryta w ścianie kościoła Santa Maria della Neve, w rogu, koło wazy stojącej na kolumnie. Jest to większa mikro-próbowka. Dokładną lokalizację ujawnia fotospojler. Odłóż skrzynkę dokładnie w to samo miejsce i zamaskuj go kamykiem. Upewnij się, że wokół nie kręcą się turyści i zabierz ze sobą coś do pisania.

Jeżeli jesteś pewien/-na, że skrzynki na 100% nie ma, to proszę zreaktywuj ją. Mało kiedy keszer ma okazję wrócić i reaktywować swoje zagraniczne skrzynki. A to tak fajnie znaleźć polską skrzynkę na drugim końcu Europy ;)