Mural jest dwustronny i związany z powojenną historią Muranowa. Jego głównym bohaterem jest Bohdan Lachert - modernistyczny architekt, który przed wojną tworzył znakomitą spółkę autorską razem z Józefem Szanajcą.
- Przestawiamy młodego Lacherta w stylistyce (zwłaszcza kolorystyce) nawiązującej do neoplastycyzmu, jednego z nurtów plastycznych modernizmu – wyjaśnia Anna Koźbiel, współtwórca muralu. - Nie wypełnia on jednak ściany w całości, od brzegu do brzegu. Sprawia wrażenie jakby był wielkoformatową naklejką o nieregularnym obrysie. To celowy zabieg, dzięki któremu wystająca spod muralu ściana ujawnia całą swoją historię. Widać na niej popękany tynk, starą warstwę farby na której przez lata zbierał się brud, oraz fragmenty graffiti. Ukazanie wszystkich tych warstw ściany ma znaczenie symboliczne - nawiązuje do historii dzielnicy w której powstał, dzielnicy pod której budynkami kryją się gruzy przedwojennych kamienic. (...)
(...) pierwszym znaczącym dziełem (Lacherta) w odbudowywanej Warszawie miał być właśnie Muranów - dzielnica mieszkaniowa (jak sam ją nazywał), wznoszona na gruzach getta. Lachert chciał, żeby była swoistym pomnikiem - w nowym mieście miało zawierać się stare, na przetworzonych zgliszczach - zakiełkować nowe życie. To koncepcja unikalna w skali światowej i niezwykle odważna. Kontrowersyjna, ale szlachetna w swojej wymowie - architekt chciał upamiętnić zniszczoną Dzielnicę Północną. Nikomu nie było to jednak na rękę, a pierwsi mieszkańcy domów z gruzobetonu, wzniesionych na gruzowym cokole, narzekali na ich estetykę. Muranów miał być wesoły i kolorowy. Domy otynkowano, doklejono do nich socrealistyczne detale. Projekt Lacherta nie został zrealizowany w całości, a sam autor do końca życia nie mógł się z tym pogodzić.
Powyższy tekst pochodzi stąd
Kesz to większy pluszak przyczepiony magnesem. Współrzędne, mimo wielokrotnych pomiarów nie są zbyt dokładne - zamieszczam więc fotospojler. Dodam jeszcze, że szukamy na górze :-)