Jak każdy z nas tak i Marian ma miejsca i sprawy do których nie chciałby wracać, które najchętniej utopiłby w odmętach zapomnienia. Jest ich bez liku. Ta z Sokula jest jednak wyjątkowa. Absolutnie świńska sprawa. Pozostawiła po sobie bagno goryczy i smród, który nawet po tylu latach codziennie gryzie w oczy okolicznych mieszkańców.
A było to tak:
Nawet nie wiedziała, jak długo już leżała nieruchomo w pozycji embrionalnej na skraju złocistych łanów zboża. Zerknęła na zegarek:. Druga po południu, zaczęło padać, W przeciwieństwie do pilnowanego przez nią stada świń ( aktualnie taplającego się w przydrożnym błotku) nie była z tego nagłego deszczu zadowolona. Były jednak i jakieś pozytywy tej mżawki: mokra od deszczu twarz kamuflowała płynące z jej oczu strumienie łez...
-jesteś świnią! -wycedziła do stojącego nad nią z gołym torsem i rękami w kieszeniach Mariana.
-Poczerwieniał. W zasadzie nie miał słów które mogłyby usprawiedliwić jego postępowanie (........)
Ocenzurowano.
Marian
foto:old.niepoprawni.pl
Kesz:
Z tą żaglówką w atrybutach to oczywiście przesada, ale suchą nogą nie dojdziesz. Kesza możesz odpiąć (o ile będziesz potrafił potem zapiąć ;)), Ciemnozielonego nie wyjmuj tylko delikatnie otwórz.