Niedzielne popołudnie. Dzieci sobie rysują. Jak to dzieci, jak to przy rysowaniu, rozmawiają...
Hania, lat 6: A wiecie co ja dostałam od mojej cioci? Takie koraliczki, żeby sobie bransoletkę Hello Kitty zrobić! Pokazać Wam?
Staszek, lat 5 (i pół!): A ja dzisiaj rzadko spałem! Najpierw to się zdrzemnąłem, a później to tak sobie już normalnie spałem!
Julek, lat 9: A wiecie jakich ja mam głupich kolegów? Piszą stopaka zamiast stopa!
Hania: Julek daj mi zieloną kredkę!
Julek: Nie dostaniesz, chyba ze mi dasz czerowną! Wymieniamy jeden za jeden!! Pamiętaj! Jeden na jeden!
Staszek: A w moim lesie pada deszcz! I jest kałuża!
Hania: A u mnie rośnie podgrzybek. Ciocia dużo jeszcze będziemy malować? Bo ja już kolki od tego rysowania dostałam!
Julek: Hanka ty nie masz mózgu! Jak można kolki dostać od rysowania! Jako straszy kolega nie mogę przejść obojętnie obok tego co zostało przez ciebie powiedziane! To katastrofa!
Staszek: Tak! Katastrofa! Smoleńska!
Julek: Katastrofa to jest jak Hanka namalowała ciężarówkę! Ha ha ha!
Hania: Nie widzę nic śmiesznego w takim namalowaniu ciężarówki, ale może nie mam poczucia humoru...
Staszek: Ja już nie rysuję!
Hanka: A co robisz?
Staszek: Patrzcie zbudowałem stację benzynową. Tu się tankuje benzynę! O tu zasysa, a tu wypuszcza!
Julek: Hanka dlaczego wyrwałaś mi niebieską kredkę z ręki?!
Hania: No już! Musiałam deszczyk namalować! Zrobiłam dwie kropelki, ale już mi się nie chce!
Julek: No wreszcie kobieto!
Hania: Nie mów tak do mnie głuptasie!
Julek: I wzajemnie, a jak przyjdzie Ci do głowy znowu zabrać mi kredkę, to nie zapomnij jeszcze zabrać czerownej, jak to masz w zwyczaju - w przeciwnym wypadku będę bardzo zawiedziony...
O skrzynce:
Jak to zwykle u nas, do skarbu dojechac można pojazdem typu SUV i zwyczajnym 4x4. Pozostali bedą musieli podreptać kawałek. Na miejscu powinien być ładny widoczek, a czasami pojawia się dzika zwierzyna typu słoń lub żyrafa
Dla pierwszych trzech znalazców certy i kuuuupa fantów