Każdy szanujący się, pałacem dysponujący ród, musiał przy pałacu mieć staw, park i familijny grobowiec.
Jak z powyższego wynika, ostatni właściciele majątku w Wyszanowie byli szanującym się rodem.
Zapraszam na spacer po pięknym parku, umiejscowionym na nadbarycznej skarpie.
Jego zwieńczeniem będzie wizyta w mauzoleum.
Nieco pozarastane, nieco zapomniane – właśnie takie mauzolea lubimy najbardziej.
To jest wręcz stworzone do wspinaczki (można sobie zapozować do zdjęcia z bezgłowym), ale po kesza to nie tam, nie tam.
Jako że współrzędne różnie się tu zachowywały, szukajcie po wyimku, na zewnątrz zachodniej ściany.
Na koniec zagadka, oparta na ciekawostce, którą wyszperałem w dwutomowej „Księdze wyszanowskich anegdot i krotochwil” autorstwa Johanna Flunkereia. Podobno jeden z ostatnich właścicieli tutejszego majątku miał w pobliskim Lesznie eine kleine kochankę, którą regularnie przez wiele lat odwiedzał był. Gdy zmarło się biedaczce na koklusz, postanowił cichcem, w tajemnicy przed zacną familią, pochować ją tuż, tuż przy samym mauzoleum. Waszym zadaniem jest ustalenie, jak miała na imię owa tajemnicza panna. Kto znajdzie skrzynkę, ten imię nieboszczki ustali i zdoła zalogować znalezienie.
Powodzenia, miłych wrażeń.