Morsowanie - jeszcze nie tak dawno to słowo nie istniało bo i ta forma rekreacji nie była tak powszechna. Pojęcie o tyle nowe, że edytory tekstu nadal słowo "morsowanie" podkreślają na czerwono lub w podpowiedziach automatycznych podsuwają "mordowanie" . Dziś zimowe kąpiele w otwartych akwenach stały się niemal tak popularne jak inna akcja "mania biegania". Jak kraj długi i szeroki, liczne rzesze osobników płci obojga i w pełnej rozpiętości wieku "od... do..." szukają miejsca, gdzie woda najzimniejsza i tam gromadnie oraz gwarnie zimowych kąpieli zażywają.
Miejsce, które moją skrzynką oznaczam to Park Mazowsze w Pruszkowie. Grupa zaś, która sobie ten punkt szczególnie upodobała to zrzeszona na facebokowym profilu "Krio-faza, morsy Warszawa, morsowanie w Pruszkowie" Dlaczego w Pruszkowie? Bo to o rzut beretem od stolicy, a miejsce do kąpieli wymarzone. Morsowanie odbywa się w dniach i godzinach poza szczytem komunikacyjnym, co pozwala dojechać autem z Warszawy trasą A2 w niewiele ponad kwadrans. W samym Pruszkowie do kąpieliska dojazd zajmuje ok 2 minut, a samochód można pozostawić na parkingu niedaleko stawu.
Nad stawem znajduje się taras z wielką solidną altaną, a w niej ławeczki, których nie brak również w otoczeniu. Zejście do kąpieli umożliwiają wygodne "schody do wody", rewiowe, szerokie jak w Casino de Paris. Kąpielisko jest o tyle bezpieczne, że w tej odległości od brzegu dno opada łagodnie i bez groźnych niespodziewanych obniżeń. Z wyznaczonych terminów grupowych spotkań, najbardziej atrakcyjne jest morsowanie niedzielne, bo wtedy wystawiona jest ogromna "grająca szafa" donośnie dudniąca skoczną muzyką disco polo, w rytm której odbywa się rozgrzewka przed i po kąpieli. Walory miejsca opisanego powyżej powodują, że frekwencja jest wysoka, czasem nawet około setki morsów. Cała natomiast grupa zarejestrowana na profilu fb zbliża się już do 2,5 tys uczestników i stale się powiększa.
Pruszkowskie morsy mają własne "uniformy" składające się z chabrowo niebieskiego kompletu: szlafrok, czapka i rękawice, a wszystko z własnym emblematem. Ich rytualne zachowania na morsowisku nasuwają skojarzenie z misteriami jakiegoś tajnego sprzysiężenia. Ja osobiście z pewnych względów nie morsuję, ale z powodu relacjonowania w sieci ich poczynań, zostałem w szeregi grupy przyjęty. Tajemnic grupowych jednak nie zdradzę, ale grupa jest otwarta, a wobec nowicjuszy życzliwie usposobiona. Zachęcam do przystąpienia.
Aktualizacja 13.XI.2018
Uwaga: od pewnego czasu ktoś usuwa skrzynki (nie tylko moje) na terenie naszego miasta. W tej sytuacji jedynym skutecznym sposobem na zachowanie tego miejsca w gotowości do zaliczania, jest zmiana statusu logowania przez podanie hasła. Odtąd "skrzynką" jest altana zastępująca morsom szatnię.
Hasło: na altanie są dwie tabliczki. Hasłem jest pierwsze słowo z tabliczki "białej", pisane wielkimi literami.