Po ponad 100 latach łodzianie ponownie mogą oglądać rzekę Lamus. Zakładano, że wyschła, ale Zakład Wodociągów i Kanalizacji zaprzeczył tej teorii.
Dzięki temu, że rzeka miała bardzo duży spadek, dawała energię do przędzalni Grohmana - tłumaczy Romuald Bosakowski, prezes ZWiK. - Miejsce, w którym odsłoniliśmy jej nurt, stanowi wrota czasu, które przypominają nam, że Łódź powstawała dzięki wodzie i na niej zbudowała swoją świetność.
Rzeka wzięła swoją nazwę od nazwiska właścicieli młyna, który zwano Lamusem. - Pierwsi dzierżawcy tego młyna mieli na nazwisko Kępa. Potem jednak zmienili je na Lamus - wyjaśnia Miłosz Wika. - Potem w 1842 r. tereny te przejął w wieczystą dzierżawę Traugott Grohman i wybudował przy ul. Tylnej mechaniczną przędzalnię bawełny.
Lamus jest dopływem Jasienia. Swoje źródło miał kiedyś w okolicy ul. Tuwima. (źródło)