A jakby to było pięknie, gdyby młode dziewczęta zamiast kupować serca i wszelkiej maści bibeloty dla chłopców i to niejednokrotnie za uproszone od rodziców monety, po prostu narwały kwiatów i ziół na łąkach. Uplotłyby z nich wianki, wpięłyby w nie płonące łuczywa i roztańczone, rozśpiewane powierzyłyby wianki falom wód w rzekach, rzeczkach i strumieniach. A dalej stojący chłopcy wyławialiby te wianki, by potem odszukać właścicielkę wyłowionego. A potem łącząc się w pary, wróżyliby sobie miłośnie z wszelkiego rodzaju kwiatów i ziół. Nie byłoby końca śmiechów, uśmiechów, czułych spojrzeń, przytulań i na pewno gorących pocałunków, a może i coś więcej. Bo przecież krew nie woda, a dolne części garderoby nie pokrzywy…