Łódzki Związkowy Klub Sportowy "METALOWIEC" powstał w 1952 roku z połączenia zakładowych klubów "Pogoni" ze Strzeiczyka i Klubu Zakładów Instalacyjnych. Uzupełnieniem tego zapisu są rozmowy z najstarszymi członkami naszego Klubu, którzy informowali nas - autorów - że do połączonyoh klubów włączyli się także sportowcy z Zakładów Bawełnianych im.Czesława Szymańskiego z ul. Rzgowskiej. Siedzibą nowo powstałego Zakładowego Klubu Sportowego został skromny obiekt przy ul. Pogonowskiego (dawniej przy zbiegu ulic Curie - Skłodowskiej i Zakątnej). Owa baza sportowa przedstawiała sobą mizerny widok, a i dorobek klubów, który miał kontynuować "Metalowiec" był niewielki, grano i ćwiczono w miejscach wynajętych. Nic więc dziwnego, że patrzono ze sceptycyzmem na wysiłki inicjatorów całego przedsięwzięcia. Kadra Klubu i jego związkowi opiekunowie rychło jednak udowodnili, że miała sens reorganizacja sportu wśród łódzkich metalowców. Praca nad umasowieniem "metalowego sportu" i stworzenie najlepszym z zawodników możliwości wyczynowego uprawiania wybranych dyscyplin - to jedna chwalebna strona historii Metalowca. Za drugą konkretną jego zasługę trzeba uznać wzbogacenie bazy. Zarząd Okręgowy Związku Zawodowego Metalowców wkrótce po założeniu klubu postanowił go lepiej wyposażyć. Plany sfinalizowano i po 10 latach klub doczekał się w końcu nowego boiska, pawilonu i ogrodzenia. Pierwszym Prezesem klubu został dyrektor Zakładów Aparatury Elektrycznej "ELESTER" p.Tomiakowski, zastępcą do spraw sportu p.Fiałkowski. Opiekunem z ramienia Związków Zawodowych p.Mardofel.
Więcej na: http://www.metalowiec-lodz.pl/historia/historia-mks-metalowiec-lodz
Tyle historii klubu.
Kesz ukryty na górce w pobliżu boiska klubu.
Przy odrobinie szczęścia i w sprzyjających warunkach atmosferycznych (niskie chmury i/lub silny wiatr i/lub deszcz) można być świadkiem niskiego przelotu samolotów zbliżających się do lotniska im. W.Reymonta.
Ich widok niewiele odbiega od tego, który można zobaczyć na samym lotnisku. Przelatują dokładnie nad górką.
W zdrowym ciele zdrowy duch, więc można odwiedzić pobliską siłownię pod otwartym niebem (od kesza w kierunku S, jakieś 50m).
A zimą z powodzeniem pozjeżdżać na sankach :)
Nie tak szybka skrzynka, w środku logbook, ołówek, może coś się jeszcze zmieści.
Praktycznie cały czas ktoś tam się kręci. Mam nadzieję, że po raz kolejny skrzynka nie zostanie zbyt szybko zdekonspirowana...
Najlepiej uderzyć wcześnie rano lub w nocy, albo zgarnąć kesza pod pretekstem prac naprawczych ;)
edit 10.10.2012
Z powodu spalenia poprzedniej miejscówki, kesz przeniesiony do nowej.
Ukryty 70 metrów na północ od zdekonspirowanego dołka, w korzeniach podwójnej lipy, pod małym kamieniem (ze względu na zdrowie proszę nie próbować poruszyć tego dużego kamulca!). Dobrze maskować liśćmi, czy co tam będzie akurat pod ręką.
W keszu nowy logbook (dopisane dotychczasowe znalezienia) i certyfikat FTF po reaktywacji.
edit 21.05.2014
Z powodu spalenia poprzedniej miejscówki, kesz przeniesiony do nowej.
Współrzędne pokazują aktualną pozycję skrzynki. Do zgarnięcia konieczne jest posiadanie śrubokręta płaskiego. Nie ma strachu, nic tam nie jest podłączone.
edit 8.03.2016
Kesz wraca do gry. Miejsce ukrycia to samo, wymagany dodatkowy sprzęt to śrubokręt krzyżakowy.